Pomijając skuteczność jego produktów i smrodek dobry na wszystko . Zraził mnie kiedyś zdjęciem leszcza przerobionym w fotoshopie i z głoszonym jako 7 kg mimo że na pewno tyle nie miał. Swojego czasu pan B chciał bardzo budować swoją legendę co poniekąd mu się udało bo jednak dalej jest na rynku i ma się dobrze.
Mnie on ni 'parzy ni ziębi', jednak pamiętam jedną z jego mądrości, którą przedstawił w artykule w WMH, z jakieś 6-7 lat temu. Byłem chyba jedynym, co protestował. Otóż chodziło o połów lina. BB napisał, że używa zestawu ze spławikiem z pałki wodnej, takim kawałkiem łodygi, który łączy z żyłką główną, na końcu której jest hak (bez przyponu). Ten zestaw ustawiało się w grążelach lub na liściu, tak aby przynętę łyknął lin...
Może takie łowienie jest dla niektórych melancholijną podróżą w 'stare, dobre czasy', jednak dla mnie to proszenie się o kłopoty i męczenie ryb. Lin w grążelach/liliach zazwyczaj nie da się wyholować, kto łowił te ryby przy tych pięknych roślinach wie, że ryba tak omota się wokół pnączy, że szanse są bardzo małe na zwycięstwo. Duży hak z zadziorem i zerwana żyłka, z którą ryba zostaje, powodować może to, że lin po prostu zaplącze się i tam dokona żywota. Tak więc proponowany sposób łowienia był iście z zamierzchłych czasów, mam nadzieję, że nikt tego nie powielał
BB to miły gość i rzeczywiście znalazł swoją niszę, ludzie go lubią, on umie się odnaleźć w swym jeziorowym świecie. Jednak pewne rzeczy są trudne do zaakceptowania, na pewno wędkarskie techniki należą do nich, zwłaszcza te haki nr 2 na płocie i liny
U mnie też możnaby tak łowić. Coś by wpadało. Na pewno jednak siedzący obok wędkarz łowiący 'normalnie' miałby kilka razy więcej ryb, tym bardziej jeżeli używałby czegoś 'nienaturalnego'