Lipa. Po pierwsze, od kilku dni wieje u mnie bardzo silny północno-wschodni wiatr. Po drugie, pojawiły się jakieś dziwne wodorosty (zielone włosy), które trzeba za każdym razem ściągać z przynęty, więc można dostać na głowę. Po trzecie, woda zrobiła się... przezroczysta, więc równie dobrze można rzucać w studni (jest to stan przejściowy, w którym miejscowe ryby głupieją, bo to dla nich nowość).
Pozytywy są takie, że sprawdziłem kij, który sobie zrobiłem. Kurna, cudo, jak chciałem. No i zweryfikowałem nowe zestawy powiązane na fluorocarbonie (Texas-rig i Carolina-rig) i plecionkę, która robi przy multiplikatorze i przy zestawie do ekstremalnie długich rzutów. Jest dobrze, bo przynętą o wadze ok. 18 g walę jakieś 70 metrów (spoko, wiem, ile to jest).
Liczę, że w połowie czerwca coś się ruszy. Ale woda musi zmętnieć, to podstawowy warunek.