Ze spławikami jest chyba tak samo jak z przynętami spinningowymi. Niby wydawałoby się, że mamy tylko kilka, których zwykle używamy, ale nasze pudełka pełne są różnych innych. Co chwilę pojawiają się jakieś nowe modele i jesteśmy ciekawi, jak one się sprawdzą. Kiedy moje tuby na spławiki już są przepełnione, to zwykle rozdaję te spławiki znajomym wędkarzom. Potem tuby zaczynają zapełniać się na nowo
Staram się nad tym jakoś panować, ale nie jest to łatwe
Różne odległości łowienia, różne głębokości, różne osłonięcie zbiorników od wiatru, różne gatunki ryb, wreszcie różne metody spławikowania. Dodatkowo warto mieć po kilka egzamplarzy danego modelu w razie awarii nad wodą. To sprawia, że mamy tych spławików tak dużo.
Jeśli ktoś ma swoją stałą wodę i stałą metodę łowienia, to jak najbardziej może mieć mniej. Może nawet mieć jeden model i z powodzeniem nim efektywnie łowić, czując, że więcej mu nie potrzeba.
U mnie są małe wagglerki bez dociążenia (1-2 g) do łowienia klasyczną
lift method, są wagglery 2,5-4 g (wersje z własnym obciążeniem i bez niego), slidery 8-15 g, spławiki mocowane na stałe do bata i tyczki 1-3 g. To taki skrócony podział
Powodzenia w spławikowaniu!