Mariusz, nie miej mi za złe tych komentarzy, ale skoro już dyskutujemy...
No pewnie, że nie mam za złe.
Toż to przecież dyskusja.
Tylko zapominasz o jednym, jest tylko PZW i nic więcej. To nie pasaż w centrum handlowym, gdzie masz wiele sklepów do wyboru. Tu wybór jest tylko jeden. I nie chodzi o 'płacę i wymagam' (cudów - wianków), bardziej 'chcę zapłacić za przyzwoitą jakość'. Jaką? Za taką, jaką mają wszystkie inne kraje sąsiadujące z Polską i w UE. Czy to jest wygórowane żądanie? Nie sądzę
I nie przesadzajmy z tym, że statut PZW to jakaś konstytucja lub Pismo Święte. Jego zapisy są w większości z PRL, i dawno powinny ulec zmianie, jak i zasady funkcjonowania związku
Nie zapominam.
Ale się nie zgadzam. Bo nie jest tylko PZW. Są komercje. Są Stowarzyszenia. Jest w czym wybierać.
A zapisy z PRL bo i większość członków z tamtego okresu.
Nawet na forum średnia wieku to coś pewnie koło 35-40 najsłabiej.
Członkostwo w PZW nie jest obowiązkowe. Masz rację, że statut jest przestarzały ale jest jaki jest i jeśli członkowie nie doprowadzą do zmiany to sam się nie zmieni. Ale znów napiszę, że wstępując do PZW trzeba mieć świadomość co to jest i że tutaj członkowie z zasady powinni wykazywać się aktywnością i pracą społeczną. Ot taki twór.
Nie oceniajmy teraz tego czy słuszny czy nie. Taki jest.
Jeśli wchodzę do Tesco, staję przy samoobsługowej kasie to potem nie piszę w internetach że przy kasie sam produkty na czytnik wrzucałem więc mi się pensja jako kasjerowi należy.
W PZW 95% wędkarzy jest niezadowolona z tego co oferuje im członkostwo, do tego masa osób opuściła szeregi związku. Więc pisanie, że oni spełniają wolę większości członków, to przegięcie. Mariusz, gdzie to widzisz u Ciebie?
Taki z Nas naród, że narzekamy i świętujemy co ważniejsze klęski.
Ja napisałbym, że 95% ale wędkarzy z tego forum. Choć chyba nawet też nie.
Nie widzę tej masy wędkarzy opuszczających szeregi PZW. Za to widzę tych chwalących się wypuszczaniem ryb....na komercjach. Gdzie puszczają dlatego, że albo trzeba słono płacić albo wcale zabrać nie można. Widzę też świeżo nawróconych fanatyków świętszych od papieża a takich to już się boję.
Jeśli chodzi o mnie to u siebie widzę zmiany na lepsze. Widzę zbiornik no kill. Widzę porządek nad wodą. Pomosty.
Moim zdaniem inteligentny człowiek jeśli jest niezadowolony z czegoś to robi tak by być zadowolonym. Więc albo rezygnuje albo robi coś by zmienić zastany stan rzeczy. Powtórzę. REZYGNUJE LUB DZIAŁA.
Ludzie narzekający a nic nie robiący i tkwiący w tym co dla nich złe kojarzą mi się wyłącznie z patologią i prostymi ludźmi nie mającymi perspektyw i pomysłów na zmiany w życiu.
Nie pasuje mi PZW. Jeżdzę sobie na komercję przez cały rok 20zł x 365 dni (7300zł) i każdego dnia cieszę się czystością wkoło, spokojem i mega rybnymi wodami. Drogo? Cóż....luksus kosztuje
Choć z drugiej strony Ci sami dla których wejście na komercję nie wydaje się drogie mają wymagania i oczekiwania płacąc 200zł w PZW za dostęp do wielu, wielu zbiorników. Choć w sporej części przebranych.
Ale czy napewno aż tak przebranych? Z Mostkiem łowimy na tym samym zbiorniku często. Ja tam złowiłem sporo linów a on ich raczej nie widywał. Mógł twierdzić że ich tam nie ma. A co ciekawsze łowił tam częściej i więcej niż ja.
Sposób zarządzania jest fatalny, i zajmują się tym ludzie często oderwani od rzeczywistości, nie rozumiejących wędkarzy. Co oni tam robią? Nawet nie potrafią zrobić imprez feederowych tak, aby tysiące wędkarzy zaczęło brać w nich udział, pomimo wielkiej popularności tej metody
Owszem. Jest fatalny. Zajmują się tym ludzie oderwani od rzeczywistości. Ale zaraz...mówimy o PZW czy o kraju. Bo w obu przypadkach jest tak samo. Co ciekawe ujmując to trochę ogólnie powiem "sami sobie ich wybraliśmy". My wędkarze, my naród.
Zawody ? Nie wypowiadam się bo nie orientuję się w tym temacie.
Oddanie kołom wód w zarządzanie to nie komercjalizacja, to danie im wolnej ręki. Nie rozumiem dlaczego należy przypuszczać, że koła wędkarskie chciałyby zarabiać. ideą stowarzyszenia się jest zapewnienie sobie jak najlepszych warunków do wędkowania, do tego po jak najmniejszych kosztach. I to byłoby realizowane. Oczywiście ci którym karta się ma zwrócić byliby zawiedzeni, chociaż po pewnym czasie i oni mogliby więcej zabrać.
To byłaby komercjalizacja.
Etaty dla zaangazowanych władz i strażników. Etat= kasa. Jeśli komuś płacimy to oczekujemy efektów i zaangażowania. Zaangażowanie tych którzy mieliby to robić musiałoby być adekwatne do zarobków. Każdy chce zarabiać jak najwięcej. Więcej kasy w kole więcej dla etatowców. To zawsze tak działa. Wszędzie. I branża wędkarska nie byłaby wyjątkiem na rynku pracy.
Koło stało by się przedsiębiorstem. Nastawionym na zysk. No chyba że ktoś zgłosiłby się do pracy na 8 lub 10 godzin dziennie, zdecydowałby się na to by go krytykować, rozliczać i bluźnić za darmo. Ale tacy to tylko w PZW. A Ci ponoć są nieudolni więc nikt by ich nie chciał.
Na komercji interesy wędkarza i właściciela zazwyczaj zawsze będą sprzeczne. Wędkarz chciałby miec spokój i być w miarę sam, włąściciel zaś preferuje ruch i ścisk, co daje mu największe zyski
Pisałem o tym i choć przywołujesz powyższe jako przykład czegoś innego to świadczy dokładnie o tym o czym mówiłem.
Jeśli Koło ma zbiornik na 50 wędkarzy to wiadomo, że nie może mogłoby sobie pozwolić tylko na 50 członków. Bo tych 50 nie byłoby w stanie wyżywić zarządu, strażników, pracowników fizycznych i innych takich. A przecież musiałby być Zarząd, jakaś ksiegowa, firma lub ludzie do ochrony, fizyczni do zarybiania i sprzątania itp.
Przcież ludzie jakby płacili to by i wymagali.
To ilu ludzi by trzeba zatrudnić? I dajmy im tylko po 3000zł brutto (choć kto brałby na siebie taką odpowiedzialność za tak niewielkie pieniądze). Przemnóżmy te 3000zł przez ilość osób które musiałby PRACOWAĆ na rzecz Koła. A potem pomnóżmy to przez ilość miesięcy w roku. Dodajmy do tego opłaty za wynajęcie lokalu, opłaty za prąd, wodę, śmieci.
Otrzymaną kwotę podzielmy przez liczbę członków Koła.
Jak to wyjdzie?
3 osoby w Zarządzie plus 1 księgowa, plus 3 osoby do pilnowania (zmiany po 24h), 2 osoby do sprzątania i innych prac. 9 osób x 3000zł x 12 miesięcy = 324 tys rocznie. A gdzie inne koszty o których wspomniałem wcześniej ? Niech wyniosą tylko 26000.
To zakładając że dbamy by członkowie mieli swoje miejsca i nie było tłoku i mamy ich 50 daje nam opłatę roczną 7000zł za jedną osobę. Ale zapomnieliśmy o zarybieniach czy innych takich. O kosztach utrzymania czy dzierżawy wody.
Tylko kto nam tyle zapłaci ? Trzeba zwiększyć ilość członków. Może do 500 ? Wychodzi składka 700zł. To już lepiej. No ale mając 500 osób które chcą łowić na 50 wolnych miejsc pojawiają sie tarcia i problemy. Przychodzi wekend i mamy 10 chętnych na jedno miejsce nad wodą. A skoro tyle płacą to uważają że im się należy. Pojawiają się skargi. Narzekania. Żeby połowić w niedzielę to od środy trzeba na miejsce czekać.
Bawię się trochę cyframi ale powyższe wyliczenia wcale nie są wyrwane z kosmosu. To są rzeczy które pojawiały się w wielu innych wątkach. Choćby to że zamiast robić samemu to lepiej wynająć lub płacić etatowym.
Jeśli chcemy się bawić w samodzielność Kół i w to, że płacę i wymagam to trzeba liczyć się z kosztami i z tym, że skarg i narzekań nie zabraknie. A ludzie nie będą już robić i działać za darmo wiedząc że funkcjonuje tam normalny model biznesowy.
A jeśli musielibyśmy zwiększać liczbę członków by utrzymać Koło to czy nie było tak jak w cytowanym wyżej fragmencie?
.... interesy wędkarza i właściciela zazwyczaj zawsze będą sprzeczne. Wędkarz chciałby miec spokój i być w miarę sam, włąściciel zaś preferuje ruch i ścisk, co daje mu największe zyski
Jakbym jakiegoś kaznodzieję słyszał Mariusz, nie przesadzaj! O to właśnie chodzi, że Polacy za bardzo nie chcą myśleć o wszystkich, lub też nie mają sił, aby bawić się w doktora Judyma. Jeżeli będą dobre zasady, to w kołach będzie się działo dobrze. Obecnie podstawowym problemem jest to, że opiekowanie się przez koło łowiskiem, oznacza przygotowywanie go dla wszystkich wędkarzy z okręgu. Czyli my harujemy, a inni przychodzą na gotowe. Oni zabierają ryby i śmiecą, a my nie mamy miejsca nad wodą i musimy sprzątać. Sorry, ale to nie zadziała. Dlatego tak ważną rzeczą jest oddanie wód kołom w zarządzanie, ich części. Wędkarze muszą się poczuć faktycznymi gospodarzami, nie zaś klientami.
Nie mam powodów by myśleć, że wędkarze będą przestrzegać zasad.
Próby kradzieży ryb z komercji.
Regularne podkradnie z pracy. Tu papier, tam długopis czy co się tam da.
Płacąc nigdy nie poczujesz się gospodarzem a właśnie Klientem.
Spójrz na postawy choćby na forum. Płacę i wymagam. Klient czy gospodarz?
Jeśli w tym durnym PZW pójdę na głosowanie. Wybiorę zarząd, sprzątnę nad swoim zbiornikiem. Zbiję pomost. Przegonię kłusownika. Jestem gospodarzem.
Czyż nie o tym piszesz?