Autor Wątek: "Zanęcanie - dwie strony medalu"  (Przeczytany 9624 razy)

Offline Koczownik

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 303
  • Reputacja: 42
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Zamość i Roztocze
  • Ulubione metody: bat i feeder
"Zanęcanie - dwie strony medalu"
« dnia: 01.03.2016, 13:02 »
Przedstawiam wyniki badań dotyczących wpływu zanęcania na środowisko wodne, w krajach gdzie ryby się wypuszcza i u nas, gdzie się je zabiera.
Pod względem dobra jezior - co możne niektórych zaszokować - zabieranie ryb jest działaniem proekologicznym. Co jeszcze bardziej szokujące - czyny kolegów "mięsiarzy" nabierają wówczas innego wymiaru. :D

Miłej lektury....


Nieistniejący już (wielka szkoda) magazyn Esox z 9/1992
Autorzy:
Mariusz Teodorowicz (Wydział Ochrony Wód i Rybactwa Śródlądowego Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie)
Arkadiusz Wołos (Instytut Rybactwa Śródlądowego w Olszynie)



„NĘCENIE - DWIE STRONY MEDALU

Wiele stron w dziesiątkach magazynów wędkarskich zajmuje tematyka związana z nęceniem ryb. Od mozaiki smaków i zapachów, poprzez paletę barw i odcieni., po rady największych autorytetów, z czempionami mistrzostw świata włącznie. Rzadko jednak zdajemy sobie sprawę, że problem nęcenia wykracza daleko poza prostą rewelacji:  „nęcę - mam wyższe odłowy”

Instytut Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie Nauka rybacka, zajmująca się coraz częściej, i to bardzo poważnie, wędkarstwem, nie interesował się - zbytnio nęceniem. Poza dwoma wyjątkami: zespołem profesora Edwardsa z Uniwersytetu w Carditt oraz nieliczną grupą z olsztyńskiego środowiska naukowego. Przypadek nawet sprawił, że pierwsze opracowanie na ten temat pojawiły się w tym samym 1982 roku: V. A. Fouracre wykonał w Carditt pracę magisterską o wpływie nęcenia na jakość wody, natomiast studenci rybactwa śródlądowego w Olsztynie (wśród nich A. Wołos) wykonali cykl prac magisterskich, w których omówili problem nęcenia w ośmiu regionach Polski.

Prace autorów brytyjskich próbowały odpowiedzieć na pytanie, czy dopływ soli biogennych (fosforu, azotu i węgla) wraz z zanętami jest porównywalny z innymi źródłami dopływu tych biogenów do wód, a jeśli tak, to czy nie jest uzasadnione wprowadzenie zakazu stosowania zanęt - przynajmniej w zbiornikach wody pitnej.  Okazało się, że inne źródła znacznie przewyższają ładunki dostające się wraz z zanętami, nawet jesienny opad liści z drzew do wody był pod tym względem zasobniejszy. Tylko w przypadku zbiorników małych, położonych w regionach zurbanizowanych, a zatem poddanych również dużej presji wędkarskiej, stosowanie zanęt staje się istotnym źródłem biogenów. Prace brytyjskie potwierdziły zatem wnioski zawarte we wspomnianych pracach magisterskich, że w obszarach gęsto zaludnionych, o niewielkiej powierzchni wód, większy jest udział wędkarzy stosujących nęcenie i znacznie wyższe są jego dawki, niż w regionach bogatych w wody. W niektórych południowych województwach Polski średnie roczne zużycie zanęt przez 1 wędkarza przekroczyło nawet 100 kg. W połowie lat 80 zespół walijski przeprowadził doświadczenie, w którym określił szczegółowe zmiany, jakie nastąpiły w specjalnie wyznaczonych miejscach w 3,8-hektarowym płytkim i zeutrofizowanym pod wpływem zanęt zbiorniku. Przy wysokich dawkach, z wyznaczonych miejsc znikały wszelkie organizmy wodne, oprócz odpornych na zaniki tlenowe  tubiflexów. Najbardziej wrażliwe  skąposzczety, oczliki i dafnie były w tych punktach całkowicie nieobecne. Przyznacie, ze brzmi to dosyć groźnie? I problem nęcenia można by tym zakończyć w literaturze naukowej, gdyby nie całkowicie odmienny model wędkowania w Polsce w porównaniu z łowieniem na wyspach brytyjskich i w innych krajach Europy Zachodniej. Specyficzne cechy polskiego wędkarza zmusiły nas do przeprowadzenia dodatkowych badań. Poszły one dwoma torami: komputerowej analizy około 500 ankiet wędkarskich zebranych nad 38 jeziorami  północnej Polski, w których wędkarze podawali szczegółowe dane o odłowach ryb, rodzajach i ilościach stosowanych zanęt oraz o chemicznej analizie ładunków fosforu i azotu wprowadzanych do wody z poszczególnymi komponentami. Wyniki, które prezentujemy, przedstawiliśmy na międzynarodowym sympozjum nt. „Rehabilitacja rybactwa śródlądowego”, które odbyło się w kwietniu bieżącego roku w Hull w Wielkiej Brytanii.

Podstawowa różnica w podejściu naukowców brytyjskich i naszym do problemu nęcenia, tkwi, jak już wspominaliśmy, w specyfice polskiego wędkarza. W Polsce funkcjonuje wielowiekowa tradycja spożywania ryb słodkowodnych, stąd zajmowanie się wędkarstwem to nie tylko czerpanie z jego walorów rekreacyjnych i sportowych, ale również (a dla wielu wędkarzy głównie) metoda zdobywania zdrowej, smacznej, a często także taniej żywności. Niemal wszystkie ryby powyżej wymiaru ochronnego są konsumowane - i dlatego jedyne rozsądne podejście naukowe musi uwzględniać z jednej strony ładunki biogenów wprowadzanych przez wędkarzy do wody, a z drugiej - ładunki usuwane wraz z odławianymi rybami.

Ponad połowa wędkarzy stosowała zanęty, a każdy wędkarz stosował ich średnio 32 kg rocznie, 60% nęcących nie używało więcej niż 10 kg zanęty, a tylko 10% wrzucało do jezior ponad 50 kg. Rekordzistą był „specjalista”, który zastosował 380 kg zanęty w ciągu roku. Wędkarze wymieniali 19 komponentów zanęt, z których cztery najważniejsze, tj. zboża (głównie pszenica), ziemniaki, kasze i chleb stanowiły prawie 4/5. Pozostałe w kolejności występowania to: mąka (najczęściej kukurydziana), bułka, śruta, soja, groch, robaki, makaron. Dodatki makowe były często „utajniane”. Efektywność nęcenia była różna: w przedziałach do i od 2 kg zanęty/dzień; generalnie można przyjąć, że do wymienionej wartości efektywność rosła, a następnie gwałtownie spadała (rys. 1, przy czym zależność ta najwyraźniej rysowała się w przypadku leszcza i płoci, słabiej lina, a w przypadku karpia, nawet znaczne przekroczenie tej dawki nie powodowało spadku odłowów. Można to tłumaczyć wielowiekową hodowlą tej ryby utrwalającą w toku selekcji cechy użyteczne dla człowieka - w tym zdolność pobierania paszy. Połowy wzdręgi i amura były zbyt niskie, aby można było na ich podstawie wyciągnąć jakiekolwiek wnioski. Ciekawy jest teza udział poszczególnych gatunków w odłowach. Przeciętnie wędkarze stosujący nęcenie łowili w ciągu roku 8,7 kg gatunków karpiowatych więcej niż ci, którzy nie stosowali  nęcenia.

Wpływ nęcenia na środowisko rozpatrywaliśmy możliwie najszerzej, porównując wędkarzy nęcących i nie używających zanęt. Tych pierwszych podzieliliśmy na dwie grupy: stosujących zanętę do i ponad 2 kg dziennie. Obliczyliśmy zawartość głównych biogenów w zanętach. Średnio z kilogramem „paszy” wprowadzamy 2,27 g fosforu i 8,15 g azotu. Wartość ta jest zbieżna z przeciętną dawką zanęty używaną przez naszych wędkarzy (około 1 kg). Uwzględniliśmy zanieczyszczenia wody powodowane przez każdego przebywającego nad nią człowieka. Z drugiej strony wzięliśmy pod uwagę usuwanie biogenów wraz ze złowionymi rybami. Wyniki okazały się bardzo ciekawe. Wędkarze wrzucający do wody dziennie ponad 2 kg zanęty zanieczyszczają jeziora 10-krotnie bardziej niż stosujący dawki efektywne. Nie jest to równoważne wyławianiem ryb i w konsekwencji każdego dnia pozostawiają oni w jeziorze 1,73 g fosforu i 5,71 g azotu. Przy stosowaniu rozsądnych dawek zanęty wędkarz „oczyszcza” jezioro, usuwając z niego przeciętnie 4,7 g fosforu i 14, 85 g azotu w jednym dniu wędkowania. Najkorzystniejszy jest bilans w przypadku łowiących bez nęcenia. Wyławiają oni z rybami 8,82 g fosforu i 37,3 g azotu dziennie., wprowadzając do wody odpowiednio 1 i 1,10 g wymienionych pierwiastków. Szkodliwe skutki nadmiernego nęcenia są potęgowane faktem, że wprowadzanie zanieczyszczeń do wód nie jest równomiernie rozłożone w czasie, ale kumuluje się się w miesiącach letnich. W tym okresie w jeziorach występuje stagnacja i nadmierne dawki biogenów powodują szybsze wyczerpywanie tlenu w warstwach przydennych.

Na szczególne podkreślenie zasługuje to, że 2 kg zanęty dziennie wyznacza „magiczną granicę”, ponad którą nęcenie staje się nieefektywne i uwidacznia się jego negatywny wpływ na środowisko. Wymienione wartości są uśrednione, ale warto chyba wiedzieć, że ilości zanęt i udział stosujących je wędkarzy wzrasta z północnego wschodu na południowy zachód Polski. Trzeba podkreślić, że nasze wyniki dotyczące bilansu biogenów nie mogą być transportowane na te kraje, w których istnieje zwyczaj wypuszczania złowionych ryb. Z pewnością bardzo interesujące będzie wykonanie podobnej analizy podczas zawodów wędkarskich, tj. wówczas gdy wielkości połowu, ilości zanęty i cel nęcenia, są całkowicie odmienne.”
Tomek

Offline Marcin

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 209
  • Reputacja: 119
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gryfów Śląski
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: "Zanęcanie - dwie strony medalu"
« Odpowiedź #1 dnia: 01.03.2016, 14:04 »
Ten tekst był napisany w '92 roku?

Czyli generalnie wynika z niego, że najlepiej byłoby nie stosować zajęty wcale lub nie przekraczać 2 kg dziennie? I najlepiej byłoby zabierać ryby?
Dobrze zrozumiałem?
Pozdrawiam
Marcin

Offline Koczownik

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 303
  • Reputacja: 42
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Zamość i Roztocze
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: "Zanęcanie - dwie strony medalu"
« Odpowiedź #2 dnia: 01.03.2016, 14:08 »
Dokładnie tak.
Można też zrobić tak - jeśli chcemy ryby wypuszczać, to wówczas nie zanęcać.

Tekst z roku 1992 chyba - no na pewno w tym roku się ukazał.
Tomek

Offline Opos

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 858
  • Reputacja: 149
  • Płeć: Mężczyzna
  • Uśmiechaj się w każdy dzień :)
  • Lokalizacja: Małopolska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: "Zanęcanie - dwie strony medalu"
« Odpowiedź #3 dnia: 01.03.2016, 14:09 »
Przecież rybie odchody to właśnie azot i fosfor a czym więcej ryba je tym więcej wydala a idąc tym tropem wpuszczanie do stawu 20kg karpie który pożera masę pokarmu a wydala nie mniej to nie jest dobre rozwiązanie na to wychodzi.

Offline Koczownik

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 303
  • Reputacja: 42
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Zamość i Roztocze
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: "Zanęcanie - dwie strony medalu"
« Odpowiedź #4 dnia: 01.03.2016, 14:12 »
No i gdy ryba zdycha to również te wszystkie zgromadzone w jej ciele związki są uwalniane do wody.
Tomek

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 517
  • Reputacja: 1977
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: "Zanęcanie - dwie strony medalu"
« Odpowiedź #5 dnia: 01.03.2016, 14:18 »
Bezsęsu. Jeśli ryby są zabierane, to następnie są zarybienia nowymi, które, teoretycznie, mają ich ubytek uzupełniać. Fakt, że ryby są u nas na masową skalę zabierane wpływa jedynie na to, że łowimy żyletki i kroczki, bo (prawie) nic w tym kraju nie ma szans urosnąć do interesujących nas rozmiarów.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline Koczownik

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 303
  • Reputacja: 42
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Zamość i Roztocze
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: "Zanęcanie - dwie strony medalu"
« Odpowiedź #6 dnia: 01.03.2016, 14:21 »
No tak ale wyławia się większe niż te, którymi się zarybia, a te którymi się zarybia często gęsto są od razu wyłapywane, co znamy z obserwacji co bardziej zachłannych kolegów na łowiskach.
Ważne by bilans wyszedł na zero.

Moim zdaniem sytuacja byłaby idealna gdyby te większe zwracano wodzie (bo są przecież niejadalne), zaś zabierano by takie średniaki. Co nie znaczy, że wszystko co na haku zawiśnie. Z daleko posuniętym umiarem. Tak na jeden obiad. I bez przymusu zabierania oczywiście hehe :)
No i umiar w zanęcaniu. 
Tomek

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 517
  • Reputacja: 1977
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: "Zanęcanie - dwie strony medalu"
« Odpowiedź #7 dnia: 01.03.2016, 14:24 »
Krótko mówiąc dla zdrowia wody najlepiej, żeby nic w niej nie pływało :D
Sorry, ale ja wolę żeby większość stosowała C&R (musowo w przypadku okazów) oraz nauczyła się, że wystarczy odrobina towaru, by ryby zanęcić.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline Koczownik

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 303
  • Reputacja: 42
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Zamość i Roztocze
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: "Zanęcanie - dwie strony medalu"
« Odpowiedź #8 dnia: 01.03.2016, 14:27 »
Sorry, ale ja wolę żeby większość stosowała C&R (musowo w przypadku okazów) oraz nauczyła się, że wystarczy odrobina towaru, by ryby zanęcić.

No i wedle obliczeń wówczas coraz bardziej użyźnia się wodę, a gdy zbiornik jest mały to po kilkudziesięciu latach niestety ale zrobimy z niego szambo ;-) Powstaną przyduchy i tym samym sami ryby wykończymy. Takie są prawa fizyki.

Dla wody najlepiej jest aby tyle co w nią wleci - również tyle z niej wyjąć.

Zakaz nęcenia można wprowadzić - ale nakaz nęcenia oszczędnego to już jest sprawa nie do sprawdzenia. W UK, gdzie ludzie nie są tak nauczeni do kombinowania, może i sami przestrzegają pewnych norm ale u nas to wydaje mi się to mało możliwe do wykonania.
Tomek

grzesiek76

  • Gość
Odp: "Zanęcanie - dwie strony medalu"
« Odpowiedź #9 dnia: 01.03.2016, 14:48 »
Sorry, ale ja wolę żeby większość stosowała C&R (musowo w przypadku okazów) oraz nauczyła się, że wystarczy odrobina towaru, by ryby zanęcić.

No i wedle obliczeń wówczas coraz bardziej użyźnia się wodę, a gdy zbiornik jest mały to po kilkudziesięciu latach niestety ale zrobimy z niego szambo ;-) Takie są prawa fizyki.

Dla wody najlepiej jest aby tyle co w nią wleci - również tyle z niej wyjąć.

Zakaz nęcenia można wprowadzić - ale nakaz nęcenia oszczędnego to już jest sprawa nie do sprawdzenia. W UK, gdzie ludzie nie są tak nauczeni do kombinowania, może i sami przestrzegają pewnych norm ale u nas to wydaje mi się to mało możliwe do wykonania.

U mnie funkcjonowało coś takiego już kilkanaście lat temu nad jednym ze zbiorników. Tzw. Starą Odrą. W innych watkach już o tym wspominałem.
Już 15-20 lat temu obserwowaliśmy psucie tej wody spowodowane wrzucaniem wielkiej ilości drobno zmielonych zanęt. Woda w czasie upałów wyglądała tragicznie. Na płyciznach prawie szambo. Trwało to ze 2-3 sezony, aż zarząd koła wprowadził zakaz nęcenia drobnymi zanętami na tej wodzie. Pomogło.
Zakaz był w miarę przestrzegany. Zwłaszcza w czasie weekendów pojawiały się kontrole.
Jasne że nie wyeliminowano tym zakazem całkowicie nęcenia sypkimi zanętami. I w sumie chyba nie taki był zamiar...
Nie było jakiegoś wariactwa że każdemu wędkarzowi zaglądano do wiadra, torby i bóg wie gdzie. Wszystko w granicach rozsądku.

Offline Marcin

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 209
  • Reputacja: 119
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gryfów Śląski
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: "Zanęcanie - dwie strony medalu"
« Odpowiedź #10 dnia: 01.03.2016, 14:58 »
Tak jak pisał kolega Koczownik też jestem zdania, że jeśli zabierać to tylko średnie ryby. Dlatego jestem za widełkowymi wymiarami ochronnymi.

Z drugiej strony. Nigdy nie zdarzyło mi się w ciągu jednego dnia na wodzie stojącej użyć 2 kg zanęty. Paczka 2 kg starcza mi na 4 - 6 sesji.
Pozdrawiam
Marcin

grzesiek76

  • Gość
Odp: "Zanęcanie - dwie strony medalu"
« Odpowiedź #11 dnia: 01.03.2016, 15:21 »
Tak jak pisał kolega Koczownik też jestem zdania, że jeśli zabierać to tylko średnie ryby. Dlatego jestem za widełkowymi wymiarami ochronnymi.

Z drugiej strony. Nigdy nie zdarzyło mi się w ciągu jednego dnia na wodzie stojącej użyć 2 kg zanęty. Paczka 2 kg starcza mi na 4 - 6 sesji.

To też zależy od wody. Są zbiorniki gdzie zabieranie małych ryb, nawet poniżej wymiaru ochronnego jest raczej wskazane.
Przykład: Bardzo proszę - Kolejna stara odra w mojej okolicy. Bywały sezony takiego wysypu krasnopióry że masakra. W tym około 4ha (z trzcinowiskami około 6ha) zbiorniku nie wiem ile jej było..Chyba tony. W latach 90tych dobrze pamiętam takie sezony gdzie w miarę spokojnie można było łowić tylko na kostkę ziemniaka. I to sporą. Taką wielkości kostki do gry i tak targały krasnopióry. Były jej niewyobrażalne ilości.
Wówczas zarząd koła zupełnie nie zwracał uwagi na zabieranie niewymiarowych wzdręg. Ba, w sumie to chyba nawet byli zadowoleni.

Podobnie bywało na niektórych jeziorach z małym i średnim leszczem. Tzw, przeleszczenie. Ogrom skarłowaciałych leszczaków...

Najpewniej problem można ograniczyć poprzez wprowadzenie do wody dużej ilości drapieżnika. Ale to już trochę inny temat..

Aha. Żeby nie było, że szczupaka na tej starej odrze brakowało :) W owym czasie było go dużo, bardzo dużo. Woda ta jesienią była naszym szczupakowym eldorado. Zaczynało się po przymrozkach...
Ale gdyby akwen jeszcze dorybić szczupakiem w ilości zdecydowanie niezgodnym operatem, to pewnie by pomogło :)
Tylko że to bardziej złożone. Myślę że owszem, w ciągu 2-3 sezonów szczupaki uporałyby się z drobnicą. Ale co dalej? Szybko osiągnęłyby masę 5kg i więcej. Kanibalizm, owszem. Ale i tak dużo by go zostało. Bardzo ucierpiałaby na tym populacja cennego dla nas lina.
Mówię tu o hipotetycznej sytuacji wypuszczania wszystkich ryb. Tzw. akwen C&R. Hmm...

Na szczęście podobne problemy dotyczą raczej tylko nielicznych zbiorników.


Weźcie proszę pod uwagę to, że osobiście jestem zdecydowanie zwolennikiem C&R. Stosuję tę zasadę od kilku sezonów względem wszystkich złowionych ryb.....


Offline Marcin

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 209
  • Reputacja: 119
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gryfów Śląski
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: "Zanęcanie - dwie strony medalu"
« Odpowiedź #12 dnia: 01.03.2016, 15:51 »
Tak w skrajnych przypadkach z pewnością mogą wystąpić wyjątki. U mnie na jeziorze jest tak teraz z małym bolenikiem. Jest go więcej niż uklei... także wiem o czym mówisz. Mój post odnosił się do sytuacji nie odbiegających od normy. 
Pozdrawiam
Marcin

grzesiek76

  • Gość
Odp: "Zanęcanie - dwie strony medalu"
« Odpowiedź #13 dnia: 01.03.2016, 16:06 »
Tak w skrajnych przypadkach z pewnością mogą wystąpić wyjątki. U mnie na jeziorze jest tak teraz z małym bolenikiem. Jest go więcej niż uklei... także wiem o czym mówisz. Mój post odnosił się do sytuacji nie odbiegających od normy.

Boleń?? O kurczę..nigdy bym nie pomyślał że może być problem z boleniem.

Tak już na marginesie. Tata opowiadał mi, że w latach 60-tych znał zbiornik ze skarłowaciałymi linkami! Mówił że było go zatrzęsienie. Ale tylko tak do 20-25 cm. W większości takie "na żywca". Szczupak także tam występował. Ale najpewniej nie radził sobie z powodu ogromnej ilości zielska. W wodzie tej występowały chyba tylko linki i szczupaki. tata mówił że na innego żywca (choćby przywiezione płotki) szczupaki nie brały. Tylko na linka.

Offline wasiu13

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 608
  • Reputacja: 16
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: "Zanęcanie - dwie strony medalu"
« Odpowiedź #14 dnia: 01.03.2016, 16:07 »
Jeśli takie artykuły ukazywały się w tej gazecie, to nie dziwię się, że już jej nie ma. Wielkie brawa za umieszczenie tego artykułu tutaj :bravo:
Spławik i Grunt - od kołyski, aż po grób ;)
PB:Kleń 54cm, Płoć 36cm, Lin 43cm, Wzdręga 31cm, Leszcz 60cm, Szczupak 60cm, Okoń 35cm, Karaś 39cm, Karp 50 cm