Witajcie,
chcę się wybrać z dziewczyną podczas zbliżającego się długiego weekendu nad jezioro. W planach jest także wędkowanie, ale już zdążyłem się na czytać, że Mazury to głównie wspomnieniami o rybie stoją.
Czy zna ktoś warte polecenia łowisko komercyjne (czyt. takie, w którym są ryby), które spełni mniej więcej takie warunki:
- "dziki" wygląd zbiornika i okolicy - z racji na to że ma być to relaks na łonie natury, wszelkie komercyjne wanny odpadają. Najlepiej w okolicy lasu, de facto im bardziej na zadupiu tym lepiej
- możliwość łowienia z brzegu
- ryba w wodzie - przede wszystkim mniejszy kaliber (ale nie palczaki) i w dużej ilości, żeby moja luba mogła się nauczyć łowienia, ale z realną możliwością złapania czegoś ciekawszego, żebym i ja pokorzystał
- możliwość rozbicia namiotu, im bliżej wody tym lepiej
- zezwolenie z możliwością opaty dziennej, trzy- lub siedmiodniowej - ale bez obowiązku posiadania karty wędkarskiej
- optymalnie Mazury, ale jakiekolwiek inne urokliwe pojezierze wchodzi w grę.
Zapewne zaraz ktoś napisze: Werseminia. Mocno nad tym miejscem myślałem, ale z racji na ograniczone możliwości łowienia z brzegu (tylko kilka pomostów) boję się, że trzeba będzie zasuwać nad wodę ładny kawał tylko po to, żeby ujrzeć wszystkie miejsca zajęte. No i nocleg w namiocie jest tylko na terenie ośrodka. Już raz nad bugiem nocowałem w ten sposób, a obok odczyniał się kawalerski... Dziękuję, postoję.