Łapałem na sam świetlik, który swobodnie unosił się na wodzie.
Staw ma około 1 hektara, woda mętna, bardzo płytko( max 1m ).
Stojąc na brzegu i czekając na branie z nudy zacząłem bawić się świetlikiem. po kilku minutach zabawy, zrezygnowany brakiem aktywności ryb ze złością rzuciłem świetlikiem ( przełamanym ) w wodę. dosłownie po 2-3 minutach usłyszałem plusk i świetlika nie było.
Szybka przeróbka na wędce i świetlik pływał nieopodal poprzedniego z tym, że był już uzbrojony w hak.
Nie czekałem długo, karp zassał świetlik i po chwili był w podbieraku. kilka dni póżniej była powtórka z rozrywki.
Eksperyment miał miejsce tej jesieni ( pazdziernik ) na STEW POND ( duże karpie, liny, leszcze i co roku niespodzianka gdyż obok znajduje się duże jezioro które jest " parkiem przyrody " z zakazem wędkowania i co roku wylewa zarybiając mniejszy zbiornik )