Problem leży więc gdzie indziej, głównie w tym jacy członkowie tworzą PZW i jaki mają stosunek do obowiązującego prawa. Bez zmiany mentalności, zmian sądownictwa koleżeńskiego, to wszelkie zmiany SSR będą wyłącznie na papierze, bo zawsze kary będą egzekwowane na rzecz Skarbu Państwa, a nie użytkownika wody. Ten będzie mógł sobie dochodzić np. nawiązki, odszkodowania jedynie przed sądem. Dlatego też swój krótki wywód zakończę trywialnym stwierdzeniem, że tu jest Polska, a nie UK
Ależ Arku, masz rację, że zmiany muszą się zacząć od głowy, i tu wędkarze powinni rozumieć, że to nie SSR ma uzdrawiać patologię w PZW, ale oni sami, odpowiednio głosując. Jeżeli wędkarze nie rozumieją jaki jest sens normalnej gospodarki opartej o naturalne tarło, to trudno aby rozumieli inne zawiłości, w tym te prawne, gdzie ustawa o rybactwie jest z czasów PRL-u i dopasowana do takiej rzeczywistości, a nie takiej jaką mamy. Jeżeli wg nich związek zarybia zbyt mało, i to jest powód dlaczego nie ma ryb, to jest pozamiatane. Wtedy SSR będzie dla takich ludzi ich wrogiem, bo 'się czepia', podczas gdy 'problemem prawdziwym' jest rybak (odłowy gospodarcze, kontrolne, pozyskujące tarlaka) ewentualnie kłusownik zorganizowany. No i samo PZW, które kradnie i nie zarybia - tu się kłania znajomość operatu i okoliczności które sprawiły, że wygląda on tak a nie inaczej (czyli wędkarze nie wiadzą w ogóle jak wygąda plan gospodarki ich łowiskami).
Jednak nie ulega wątpliwości, że wód PZW musi chronić PZW a nie jakieś organizacje, powoływane w śmieszny sposób i podlegające cholera wie komu. Musi mieć własną straż, i jeżeli jest patologia w kole i okręgu, to trzeba z nią walczyć w normany sposób. To w Polsce można kraść albo robić wały i mieć spokojną głowę. W takim okręgu mazowieckim za kasę wędkarzy buduje się sezonową restaurację/smażalnię, potem wprowadza rybaków na Zalew Zegrzyński i żadnego protestu, jakiegoś sprzeciwu. Jeżeli w największym okręgu, gdzie trzeba przyjąć, że jest najwięcej inteligentnych ludzi (bo stolica) nie ma żadnej reakcji, to o czym my marzymy? Bedyńskiego dawno powinni wędkarze wywieźć na taczkach, a gość jest wciąż prezesem okręgu.
A co do policji w UK. Kilka lat temu dopiero związek wędkarski (Angling Trust) doprowadził do zmiany prawa, i teraz za brak pozwolenia upoważniającego do wędkowania, sprawa jest traktowana jak kradzież. Dawniej tego nie było i policja umywała ręce bardzo często od tego aby się pojawić nad wodą. I tu jest właśnie sens tego aby walczyć o dobre podstawy wpierw. Bo nowe SSR niczego nie zmieni, wg mnie tylko będzie większa niechęć do społeczników, a jeżeli ci będą nadużywać swego stanowiska, to tym bardziej będzie kiepsko.
I nie przesadzajmy, że w UK jest tyle policji. U mnie w mieście 35-tysięcznym, posterunek policji jest zamknięty w nocy, obsługuje wszystko policja z Nottingham (30 kilometrów). Tu policja nie prowadzi większości śledztw związanych z kradzieżami, bo nie ma kim. I w Polsce właśnie jest o wiele lepiej wg mnie. Do tego tu kluby mają bailiffów, ale ogólnie ryb się nie zabiera. Więc nie muszą mieć ich kilka razy więcej. W Polsce, gdy nie ma powszechnego no kill, egzekwowanie przestrzegania regulaminu i prawa wymaga więc o wiele większych nakładów. Jak i sama gospodarka wodami jest trudniejsza. Tym bardziej więc należy podnieść składki i je odpowiednio przeznaczyć na najważniejsze cele. Przy czym o wiele lepiej aby same koła decydowały ile kasy potrzebują tutaj aby opiekować się swoimi wodami. Dopóki jednak mamy system, w którym nie jest ważne do jakiego koła należymy, bo mamy dostęp do tych samych wód, jak ma nastąpić poprawa? Przecież to jest bez sensu! Wg mnie to koło powinno mieć własną straż i pilnować własnych zbiorników, nie zaś okręg lub tym bardziej jakieś organizacje pokroju PSR. Ci powinni kontrolować PZW, czy przestrzega warunków umowy jak już, nie zaś samych wędkarzy, czy przestrzegają regulaminu jaki ma PZW. I jeżeli łapią delikwenta co łamie przepisy, to powinni dać i jemu karę, jak i samemu okręgowi. To sprawiłoby, że pilnowano by aby wędkarze nie oszukiwali. Tym bardziej za niewypełnione rejestry połowowe. Ale tego nie ma, jest dziura na dziurze za to, przez co to nie działa.
I wcale nie mam zamiaru tu bronić PZW, bo to te kutwy co związkiem przez lata kierowały, doprowadziły do takiej sytuacji. Wg mnie już dawno powinna być załatwiona sprawa agresji podczas kontroli, i za atak na PSR czy SSR powinnny być bardzo srogie kary, od dożywotniego banu w PZW począwszy. A nic takiego nie ma. Ogólnie więc moglibyśmy się zastanawiać, czy winne są bardziej władze PZW co nic nie robią w tym temacie, czy też wędkarze, którzy takie władze wybierają
To pytanie z serii co było pierwsze, jajko czy kura. Jednak między bajki można włożyć, że nowe SSR będzie remedium na te bolączki, bo niby jak. Jak się zmieni policji nazwę na inną, da im nieco większe uprawnienia to co, zniknie przestępczość? NIe, bo tu trzeba podstaw prawnych wpierw, potem zaś odpowiednio dużej liczby policjantów. Przecież w Polsce dochodzi do kuriozum, bo aby chronić wody skutecznie, niektórzy przebierają się za komandosów i działają jak komandosi (była OSA). A przecież władze związku wszystko powinny załatwić. A przecież okręg koszaliński działał tragicznie. Nie bez kozery więc właśnie tam były takie cyrki. Zerknijmy, że tam gdzie są no kille, problemów tego typu nie ma, jak są to bardzo rzadkie. Bo są strażnicy, którzy strzegą swoich wód.