Wywołałeś mnie do tablicy tym wpisem, bowiem kwestię wód publicznych i problemów wędkarzy zacząłem już opisywać
. To jest dobry moment, aby tu wkleić część tego co zacząłem kiedyś tam pisać
, aby ukazać pewną patologię polskiego prawa rybackiego, związaną właśnie z wodami publicznymi.... na przykładzie zeszłorocznych działań działaczy z Okręgu Mazowieckiego PZW w sprawie zagłady ryb we Włocławku.
Tak gdzieś od 6 minuty i 11 sekundy jest ciekawy wywiad
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że aktualnie zgodnie z prawem rybackim (opierającym się w tym zakresie na poglądach pewnego guru prawa rybackiego – autora większości polskich publikacji związanych z prawem rybackim, jak i lobbysty rybaków, a tym samym zdaniem również działaczy PZW), ryby w wodzie należącej do Skarbu Państwa (rzece, jeziorze przepływowym, zbiorniku zaporowym itd.) są własnością…. Skarbu Państwa, czyli wszystkich obywateli naszego kraju…. niekoniecznie będących członkami PZW
Dzieje się tak nawet wówczas, gdy obywatele nie dają kasy na zarybianie, czy też ochronę ryb,jak i gdy i nie mają nic wspólnego z wędkarstwem
Ryby są bowiem częścią składową rzeczy – częścią konkretnej wody. Część składowa rzeczy to zgodnie z prawem wszystko to, co nie może być od odłączone od rzeczy (konkretnej wody) bez zmiany istoty całej rzeczy. Część składowa nie może być odrębnym przedmiotem własności. Tak stanowi polskie prawo cywilne. Czyli w skrócie woda + ryby w niej żyjące to jedna całość.
Dopiero więc z chwilą złowienia albo ustrzelenia kuszą (wyjęcia z wody – czyli odłączenia ) ryby stają się pożytkiem tej wody i należą one wówczas do użytkownika danej wody np. do PZW, bo on użytkuje obwód rybacki (lub dzierżawi wodę) i on ją zarybia. Tym samym wędkarz, łowca podwodny staje się właścicielem ryby z chwilą jej złowienia…o ile tylko złowił ją zgodnie z przepisami (m.in. za zezwoleniem użytkownika rybackiego, w tym i regulaminem połowu). Kuriozum. Nic tylko walnąć śmiechem odnośnie rozwiązań polskiego prawa rybackiego hahaha. Dlaczego jest to kuriozalne rozwiązanie? O tym niżej.
Pod koniec zeszłego roku w trakcie zagłady ryb we Włocławku, na skutek planowanych prac na tamie, działacze Okręgu Mazowieckiego PZW „umyli ręce” i uznali (jest tu na forum ten temat), że zabite ryby….to nie są ich ryby
To nie są ryby PZW. Działacze PZW stanęli na takim stanowisku pomimo tego, że OM PZW użytkuje obwód rybacki na terenie którego doszło do zagłady i ….zarybia tę wodę….za kasę członków PZW
Na logikę dziecka, to te ryby powinny należeć do PZW, skoro on zarybia za własną kasę i chroni ryby, no i jeszcze płaci państwu za to pieniążki. Nic z tego. Nie w Polsce.
Skoro ryba jest w wodzie i jest własnością wszystkich obywateli, to umowy o użytkowanie obwodu rybackiego…. wyłączają odpowiedzialność Skarbu Państwa np. za śmierć ryb na skutek zrzutu wody
Jako członkowie PZW dajecie więc kasę na zarybienia rybami, które do momentu złowienia nie są własnością PZW, a jak zginą „pod wodą”….to nie ma problemu, bo to nie są Wasze ryby
RZGW, które nadal istnieje i obecnie jest jednostką organizacyjną Wód Polskich przedkłada PZW do podpisu umowy o użytkowanie obwodu rybackiego z takimi zapisami:
1) „RZGW zastrzega sobie lub osobie przez siebie upoważnionej prawo wejścia na teren obwodu z pilnymi pracami interwencyjnymi bez zawiadomienia Użytkownika w celu usunięcia szkód powstałych w wyniku miedzy innymi oddziaływania żywiołów oraz awarii urządzeń wodnych i innych nieprzewidzianych zdarzeń losowych.
W tym przypadku Użytkownik nie będzie uprawniony do żądania jakichkolwiek odszkodowań od RZGW.”
2) „Oddający w użytkowanie nie będzie ponosił jakiejkolwiek odpowiedzialności za szkody powstałe w mieniu Użytkownika wskutek piętrzenia wody na zbiornikach wodnych.
Użytkownik nie będzie wnosił jakichkolwiek roszczeń względem Oddającego w użytkowanie w związku z piętrzeniem wody na zbiornikach wodnych, wynikającym z eksploatacji zbiorników.”
Dlatego jak jest np. zrzut wody (o planowanym zrzucie wody RZGW informuje wcześniej PZW, bo taki obowiązek jest w umowie o użytkowanie obwodu rybackiego – tak też było we Włocławku), ale i awaria albo inne zdarzenie losowe (
) to użytkownik (PZW) nie jest uprawniony do żądania jakichkolwiek odszkodowań od RZGW, czyli od Skarbu Państwa, czyli od nas wszystkich, bo przecież to są ryby wszystkich Polaków…póki są w wodzie. Polska.
Na zakończenie. Ze strony internetowej organu państwowego, a więc urzędu, który zwykle zna odpowiedzialność za pisanie kłamstw i pomówień na rządowych stronach gov.pl
:
https://www.kzgw.gov.pl/index.php/en/news/671-trwa-remont-progu-stabilizujacego-ponizej-stopnia-wodnego-wloclawek„Użytkownik Rybacki – Okręg Mazowiecki Polskiego Związku Wędkarskiego nie widzi szkód dla życia ryb w związku z wstrzymaniem przepływu. OM PZW nie widzi też potrzeby, aby odławiać i przenosić ryby z jednej z miejskich przystani.” Tadam. Całe PZW.
Jednak kasa członków PZW jest istotna dla działaczy PZW, choć niekoniecznie do zarybień i ochrony wód, a np. do… budowania smażalni i rybnych restauracji. Pan Bedyński prawdę mówi:
https://kurekmazurski.pl/mlynski-staw-2013061150381/Słyszał ktoś o tym, aby PZW walczyło o zmiany w prawie niekorzystnym dla wędkarzy, choćby w zakresie o którym piszę wyżej ? Cytując klasyka istotna jest: „Kasa, misiu, kasa” ...choć nie na zarybienia i ochronę ryb w stowarzyszeniu wędkarzy
Póki rybactwo na wodach PZW ma się dobrze, póty nie zmienia się czegoś co przynosi działaczom ogromne profity. Dlatego zawsze zostaje nieśmiertelne tłumaczenie: "Prawo tak stanowi", "Operat rybacki tak każe", "Stracimy wodę, jak postąpimy inaczej", "Nie możemy nic zrobić" (ulubiony tekst Prezesa ZG PZW
), czyli ogólny marazm związany z takim, a nie innym zarządzaniem związkiem. Takim trochę "dziadowskim"