To i niechaj mnie będzie wolno wrzucić przysłowiowe "trzy grosze".
Na wstępie serdecznie dziękuję wszystkim naszym Gościom. Dziękuję za tak liczne przybycie, za wspaniałą zabawę, za prezenty, gdyż ta niewielka uroczystość nie miałaby miejsca bez Was, nie byłoby tak niesamowitych wrażeń, a i wspominać co będzie.
Pozwolę sobie kilka sprostowań, wyjaśnień i spostrzeżeń z "mojego punku widzenia" (z uwagi na napój, który przygotował dla nas kolega Patryka - nie muszę tłumaczyć, że spożywałem ów napój z należytym szacunkiem, a i w ilościach zacnych).
Nasz moderator "Mostek" nieco rozminął się z prawdą. Albowiem nie tylko ciężarkami rzucałem. Bo przeplatały się w tym galimatiasie wędkarskim rzuty "inwektywami", tudzież słowami powszechnie uznanymi za obelżywe. Oprócz tego latały utensylia mniej lub bardziej związane z naszym hobby. Tak, byłem wściekły, bo w pewnym momencie poczułem się gorzej, aniżeli na naszym PZW - bez mała 48h bez przysłowiowego piku. A rozgoryczenia dopełniła ryba, która tuż po braniu weszła w zaczep i tak skończyło się rumakowanie. Jednakże czułe słowa, wypowiedziane z niesamowitym ciepłem i miłością przez Rafała: "Jak tam mój nerwusku" ukoiły niczym buziak w czółko od mamy
Co do pewnego "konkursu", który miał miejsce w sobotę - Kolega Fisha wygrał ją oficjalnie. Aczkolwiek mam zdanie odrębne w tym temacie, gdyż Patryk (Shreku 82) zajął czołową lokatę. Mianowicie tuż na samym początku wpakował Fish'ę do podbieraka i była to "Big Fish'a". Problem pojawił się w chwili ważenia, jako, że nie było możliwości zmieścić Macieja do jakiegokolwiek worka karpiowego, czy też sling'a. Co prawda pojawiła się propozycja ważenia Macieja "na raty" poprzez podzielenie wspomnianego na trzy części, aczkolwiek rozczłonkowany mógłby nie przetrwać w tak wysokiej temperaturze, jaką zafundowała nam sobota, do czasu kiedy pojawił się nasz Kolega Mateo (szczerze liczyliśmy z Patrykiem na to, że zszyłby Macieja do przysłowiowej kupy). Dlatego pomysł upadł.
Ponadto czuję się w obowiązku zaznaczyć kilka kwestii. Może i jestem nerwowy, czasem bardzo. Aczkolwiek pomocny. Przekonali się o tym Wiktor (Qasz) oraz Michał (Mosetque). O ile pierwszy z wymienionych został uprzedzony, co więcej - kulturalnie zapytałem czy zanęcić miejscówkę SPOMB-em, o tyle Michał był wzięty z "partyzanta". Michał stwierdził, że SPOMB uderzył w wodę circa 10cm od spławika od P-W. Przez kilka chwil zastanawialiśmy się, czy SPOMB midi byłby w stanie złamać spławik. Nie wiem, nie znam się, nie orientuję się - ja tu tylko rzucam.
Następna kwestia - nie jest tajemnicą, iż mam nieco "ambiwalentny" stosunek do pływających łódkami, pseudo-karpiorzy. Przekonali się o tym pewni młodzieńcy ze stanowiska nr 1, gdy zaczęli pływać mi łódką nad zestawami, a do tego świecili po oczach "oczojebną" latarką. Cóż pozostało mi zrobić? Założyć ciężarek 100gr i posłać w kierunku drugiego brzegu. Poleciało. Daleko. Chyba podziałało, gdyż po trzeciej "salwie" torpedą towarzystwo może nie zamarło, ale z pewnością przycichło z wrażenia - wg moich skromnych kalkulacji ciężarek lądował w wodzie około 20, 30 metrów od brzegu. Miałem nawet plan storpedowania ciężarkiem wspomnianej łódki, ale dałem sobie spokój.
Aczkolwiek żałuję tego, że Shreku nie zrobił mi zdjęcia w chwili, kiedy wyskakuję w sobotę o piątej nad ranem z namiotu "w pół-do-spodni" bo mam odjazd, który spowodowało zwijanie jednego z zestawów przez wspomnianych "młodzieńców". Na marginesie chyba zadarłem z samym "Luciem", bo kolesie byli ubrani od stóp do głów w ciuchy firmowane przez tego człowieka.
Masa wspomnień, wrażeń. Z początkiem roku kupiłem od naszego Kolegi z Forum Ultegry 5500 - miałem możliwość sprawdzić je w przysłowiowym boju z wędkami Mikado NoctisX - bardzo fajne zestawienie, z potencjałem. Zarówno rzutowym, jak i o wiele lepszym podczas holu ryby.
Opisałem tylko wybrane kwestie, gdyż myśli i wrażeń jest całe multum. Z towarzyskiego punktu widzenia całe wydarzenie uważam za mega-udane, sympatyczne i bogate w porcję pozytywnego humoru (na marginesie - mina KotKoi, który dziś nad ranem "kupił" żart, że ryba wciągnęła Jego wędkę do wody - bezcenna) - można by na tym zakończyć. Zakończyć, gdyż wędkarsko (pod kątem ilości ryb) - było gorzej, aniżeli na PZW...
Szczególne podziękowania dla:
1. Patryka za ogarnięcie całego chaosu związanego z organizacją imprezy
2. Wonski'ego za wyśmienitą kiełbasę
3. "Koteła" za wspaniały żurek
4. Wiktora (Qasz'a) za ogarnięcie tematu z aparatem i zdjęciem grupowym (do tej pory jestem w szoku, ile opcji ma moja lustrzanka...)
Koledzy - hasło, które zamieściliście na kartce dla mnie: "Martinez - wędkarz z zasadami" jest dla mnie czymś szczególnym. Serdecznie dziękuję.
Cały post jest napisany nieco chaotycznie, z pewnym pominięciem "chronologii" - do tej pory jestem pod ogromnym, pozytywnym wrażeniem tego, co przeżyłem w czasie owej imprezy.
P.S.
Myślę, że zdjęcia, które aparatem robił Wiktor, po uprzednim ich "dopieszczeniu", Qasz opublikuje osobiście.
P.S. 2
Wszystkie ryby, które złowiłem, zostały wyciągnięte za pośrednictwem żyłki, która jest do dupy i w ogóle nie nadaje się do niczego - z uwagi na to, że już rwie się na szpuli od samego patrzenia na nią. Z Rafałem (Katystopej) zgodnie stwierdziliśmy, że musimy udać się na konsultacje. Do kogo - nie wiem, ale z pewnością liczymy na konstruktywną lekcję odnośnie zastosowania żyłek w wędkarstwie amatorskim.
P.S. 3
Lukas78 - niestety, nie było w pobliży sklepu BHP, toteż nie było możliwości wręczenia kasku każdemu z Gości już na samym wejściu na teren imprezy...
[EDIT]
P.S. 4
Zarzekałem się, że więcej na żadną komercję nie pojadę. Zdania nie zmienię, chyba że wcześniej zdążę opanować słownik "wyrazów brzydkich, nieparlamentarnych i niekurwaturalnych"