Pięknie
A ja wczoraj posiedziałem 3h. Dwa brania, dwa karpiki pod 60 cm i do domu
Zapomniałem też wspomnieć o poprzednim moim wypadzie, gdy złowiłem... szczura. I jestem pewien, że już go raz miałem, ale zerwał mi zestaw.
Za pierwszym razem coś dużego płynęło mi równolegle do brzegu, bardzo miarowo, bez żadnych szarpnięć. Nie dało się podciągnąć, a potem samo skręciło, wpłynęło w trzciny i koniec. Ciągam, szarpię i zerwałem zestaw.
No i ostatnio powtórka z rozrywki. Dokładnie ta sama trasa i to samo zachowanie. Już się domyśliłem, że to szczur. Tym razem woda była trochę niższa, więc wlazłem w te trzciny. Tam była dalej dziura w brzegu i go za żyłkę wyciągnąłem. Był zahaczony za łapkę. Ale weź go, człowieku, odhacz...
W końcu obciąłem przypon i uciekł sobie. Hak bezzadziorowy, więc go raczej zaraz sobie wyjął.