Autor Wątek: Organizacja wędkarstwa w innych krajach - przykład brytyjski  (Przeczytany 54445 razy)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Organizacja wędkarstwa w innych krajach - przykład brytyjski
« Odpowiedź #30 dnia: 01.10.2015, 18:13 »

Natomiast jeśli chodzi  500zł miesięcznie plus jakieś inne opłaty to jakieś nieporozumienie. Myślę,że nawet 500 zł/ rok to dużo i wielu byłoby nie stać,choć z drugiej strony to nie wiele,żeby coś zrobić. Problem to jak sam zauważyłeś nie gospodarność.

Mi chodzi o opcje - jeżeli masz koło, które ma kilka bardzo zadbanych wód i skłądka roczna to 500 PLN (strzeliłem sobie - bo 500 PLN na kilka wód to dość sporo), a Ty chcesz zapłacić więcej - po prostu należysz i płacisz :) Można też należeć do opcji tańszej. Ewentualnie należysz do koła i płacisz 200 PLN, a za łowienie na wodzie 'extra' - dorzucasz też coś ekstra.

Brak takiego 'wolnego rynku' sprawia, że wiele osób żąda, wiele nie daje tez z siebie nic, sa po prostu biorcami. Jak należysz do danego koła i płacisz, to działasz, żądasz - ktos te żądania spełnia...

Wiem, że wielu wędkarzy psioczyłoby  na takie rozwiązania - ale niestety - ci co chca zapychac zamrażarę za 200 PLN rocznie mieliby ciut gorzej. Co powinno być zresztą zrozumiałe, bo też przez takie podejście brakuje ryb w Polsce. Po prostu nie ma ich już tyle aby każdy Zenon Bombalina mógł łowiś i zabierać do woli. Ryboostan po prostu rozgrabiono.

Co do samych opłat, to obecnie i tak sporo zostaje w okręgach, jednak wcale nie wraca to do wody w postaci zarybień - a powinno. Jeżeli czytam, że w jakimś okręgu daną wodę zarybiono 50 kg lina w ciągu roku, to co to są za zarybienia? Wiadomo, że taka woda jest strasznie jałowa, i takie kilkaset sztuk kroczka lina wiele nie zmieni, odłowi się go zanim dorośnie do 35 cm. Nie ma co ukrywać, że w dzisiejszych czasach zarybiać należy kilka razy więcej aby ryby 'były' - lepiej jest zarybić więcej i wprowadzić inne limity.

Daniel, co się zaś tyczy wyborów - to 'ordynacja' jest tak zrobiona, że nie będziesz miał nigdy wpływu na wybór osób do Zarządu Głównego. O ile jakaś inna organizacja, stowarzyszenie powiedzmy, nie wprowadziło by swoich ludzi do okręgów, nie będzie żadnych zmian. Jak pisałeś, trwało by to kilka lat... Kilka lat! Dlatego chłopaki na stołkach mają bezpieczne posadki. Nie muszą się też wcale starać, bo zwykły wędkarz może im naskoczyć. Zaszkodzić im może jakaś wojna 'na górze' co najwyżej :D
Klasyka dżezu z czasów komuny....
Lucjan

Offline matchless

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 167
  • Reputacja: 356
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Organizacja wędkarstwa w innych krajach - przykład brytyjski
« Odpowiedź #31 dnia: 01.10.2015, 18:39 »
Stowarzyszenia, kluby, inne twory to dobre rozwiązania. Przede wszystkim z jednego powodu, który jest najważniejszy. Z inicjatywą utworzenia wychodzą ludzie, którzy chcą zmian. Jeśli chcą zmian to jednocześnie zauważają jak źle jest obecnie. A to jest już spory krok do przodu. Nawet, jeśli zabiorą się za coś źle, nieporadnie, to zawsze będą to ludzie (przynajmniej dla mnie), którym warto dać szansę. PZW ma się obecnie jeszcze na tyle dobrze, że zmiany w jego przypadku nie nastąpią. Do zmian mobilizuje jedynie ciężka sytuacja. Dlatego też lepiej zająć się ciężką sytuacją wędkarzy z inicjatywą, a tych bez inicjatywy zostawić razem z PZW w spokoju aż wymrą śmiercią naturalną.

Jeśli zaś chodzi o wędkarzy inicjatywą, to tak jak pisałem wyżej - są to ludzie, którzy dostrzegają złe i oczekują zmian. To za i ch sprawą powstają stowarzyszenia, kluby... Powiem Wam, że należałem do takiego stowarzyszenia. Zainteresowałem się nimi za sprawą pięknych wód, którymi się opiekowali. Na początku podszedłem z rezerwą (do ludzi), nauczony pewnych praktyk, podejścia i zachowań z PZW po prostu starałem się izolować. Po jakimś czasie, kiedy porozmawiałem z jednym, drugim, trzecim wędkarzem, z prezesem, z innymi osobami (z zarządu) dotarło do mnie, że są to zupełnie inni ludzie, inni wędkarze. Że interesują się zarybieniami, że interesują się populacją ryb, że dbają o wody, które dzierżawią. Że pilnują siebie nawzajem z przestrzegania regulaminu, który sami sobie stworzyli. Co najlepsze, było to stowarzyszenie, którego członkami nie byli w większości ludzie młodzi. To byli tacy starsi panowie, emeryci, tacy sami jakich najczęściej spotykamy też na łowiskach PZW. Skąd w takim razie tak zupełnie różne podejście, inna mentalność? Czyżbym był w innym świecie? Nie, po prostu Ci ludzie dbali o swoje. Nie było to duże stowarzyszenie, może 80-100 członków. Każdy każdego znał, każdy coś od siebie włożył, każdy chciał, by łowiło się tam jak najlepiej. I to jest może sedno! Wody PZW dla większości są traktowane jak taka niczyja sadzawka, która ma dawać. Jak pewnego rodzaju dziw*a, która ma służyć. Ryby, jej dzieci - nic dla nich nie znaczą. A tam wkładają swoje serce, gdzie się angażują a jednocześnie gdzie się od nich wymaga ale nie jak od anonimowego członka, który przyjdzie opłacić składkę, któremu wklei się znaczek i przybije pieczątkę - czyn zrealizowano. Tam się wymaga od Janka, Cześka, Andrzeja... bo każdy się zna, każdy wie po co to stowarzyszenie tworzyli. Bo miało być ono czymś innym od tego, co znali z czasów kiedy byli zmuszeni do łowienia na wodach PZW. I dlatego jest inaczej. Bo to ludzie, którzy chcieli zmian, do nich dążyli a co najważniejsze - dokonali ich. Dlatego, nauczony własnym przykładem, polecam zakładanie stowarzyszeń, i wszelkiego rodzaju inicjatywy. Zawsze to krok do przodu.
Grzegorz

elvis77

  • Gość
Odp: Organizacja wędkarstwa w innych krajach - przykład brytyjski
« Odpowiedź #32 dnia: 01.10.2015, 18:46 »
Jeśli chodzi o kwotę 500pln to napisałeś,że to jest miesięcznie i dlatego napisałem,że to pomyłka.
Rocznie to też sporo,bo jak wiemy i tak pieniądze zostają,a zarybiać nie wolno. To pokazuje.że problem jest gdzie indziej.

Jeżeli chodzi o moją uwagę, dotyczyła tego,że to właśnie na szczeblu koła trzeba dokonywać zmian. Edukować i żądać zmian lokalnych. Jak już wiemy jest możliwa zmiana operatu,tylko szkoda,że tak kosztowna. Jednak myślę,że taki wydatek jest na miarę możliwości koła.

Co do łowisk specjalnych Pzw to są już takowe. I mam pewne zastrzeżenia.  I tak: w okręgu radomskim jest łowisko  specjalne. Byłem tam dwa razy na zawodach i lipa. Ryby złapało kilku wędkarzy na blisko trzydziestu. Dodatkowo zb.zarośnięty co uniemożliwia wędkowanie,a to jest nie do pomyślenia na komercji. Zarybiony zbiornik 3ha,na łączną  wagę około 8 ton. Ryb brak. Z kasy naszej. A zysk?
Regulamin i ograniczenia są dość restrykcyjne.
Innym przykładem jest zalew Domaniów,gdzie dopłaty obowiązują nawet członków ORadom. Śmiesznie niskie,ale jednak(rzekomo na zarybianie). Jeszcze niedawna było tam sporo ryb. Jednak ostatnio pojawiły się głosy,że ryb nie ma. Oczywiście są,ale znacznie mniej niż kilka lat wstecz. Sytuacja jest ciekawa,a to głównie dlatego,że to bardzo "młody"zalew.
Tak więc trzeba zmieniać mentalność ludzi,inaczej nawet super łowisko się nie utrzyma.

Edit: zgadzam się z kolegą Matchless  w 100%.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Organizacja wędkarstwa w innych krajach - przykład brytyjski
« Odpowiedź #33 dnia: 01.10.2015, 20:31 »
Macie rację  :thumbup:

W UK na przykład możesz należeć do kilku kół, jednocześnie jak wędkujesz gdzieś 'w kraju' - szukasz łowisk z biletem dziennym. I tak na przykład jadę na rzekę Wye, na Trent, na Severn. Opłata za pozwolenie idzie do koła/klubu - więc od razu wiadomo, że im lepiej zarządzane koło - tym więcej pieniędzy - co równa się większej ilości łowisk, lepiej zadbanych.
Co istotne, kluby działąją na zasadzie niskich kosztów włąsnych, zarząd nie pobiera wynagrodzeń, może są jakieś zwroty. W ten sposób składka jest przeznaczana na wody i na inwestycje i ustalana tak aby pokryć wszelkie opłaty/zarybienia etc.

Tak powinno być tez w Polsce. Część łowisk byłaby 'okręgowych', część zaś klubowych. I wtedy nie ma co narzekać też, bo jaka jest dana woda, zależy już od siły lokalnego koła i ich członków, nie da się zwalać winy na PZW czy IRŚ :D

Matchless podał przykład tego jak powinno wyglądać zarządzanie wodami w Polsce właśnie. Klub, stowarzyszenie, koło - zwał jak zwał. Ważne aby zmierzać w tę stronę właśnie. Centralne zarządzanie nie ma sensu raczej, o łowiskach w swojej okolicy powinni decydować sami wędkarze.

Daniel, co do przykładów które podałeś. Nie każdy taki zbiornik daje ryby jak staw hodowlany, nie każdy jest tez prowadzony jakoś 'specjalnie'. Ja byłem na łowisku Wiartel, i nic specjalnego tam nie widziałem, oprócz tego, że po pewnym czasie wyskoczył gość i zażądał opłaty za parkowanie nad jeziorem :o
Co do samej specjalności łowisk - jeżeli ryby się zabiera, nie wpisując w raporty, to sam wiesz jak to jest. Co innego jak sam klub prowadzi daną wodę. Oni będą zmierzać do tego aby było jak najlepiej, czego znakiem będą kontrole, regulaminy, limity... Łowiska specjalne PZW to takie 'wody niczyje' - czy o nie się jakoś specjalnie dba? Co innego wody klubowe lub stowarzyszeń - tam się traktuje łowisko jak swoje własne. Sami widzieliśmy jak dobrze zorganizowani są wędkarze na jeziorze Czarnym... Chociaż z rybami wcale szału nie ma jak się okazuje.

Macie racje - wodę trzeba dać ludziom, klubom - to najlepsza opcja na zmiany w dobrym kierunku :)
Lucjan

Grendziu

  • Gość
Odp: Organizacja wędkarstwa w innych krajach - przykład brytyjski
« Odpowiedź #34 dnia: 01.10.2015, 20:45 »
Ryby są i to dużo nad Czarnym :) Jednak dla mnie w tym tkwi całe piękno tej wody, że nie jest jak na komercji i że za każdym razem jest Eldorado :)
To co opisuję matchless to niemal kopia naszego jeziora, każdy każdego zna i prawie wszyscy się pilnują...

Panowie myślę, że to faktycznie kwestia czasu, aż te łowiska powstaną, bo to dzieje się już na naszych oczach,  kto 15 lat temu słyszał o łowiskach komercyjnych w Polsce i ich popularyzacji dla wędkarzy?

Tak samo będzie/jest z wodami RZGW i ja w to wierze, że za kilka/kilkanaście lat  chociaż co dziesiąta woda będzie zarządzana w odpowiedni sposób aby dogodzić wędkarzom, a może także dzięki stałej współpracy z ichtiologami wilk będzie syty i owca cała...

elvis77

  • Gość
Odp: Organizacja wędkarstwa w innych krajach - przykład brytyjski
« Odpowiedź #35 dnia: 01.10.2015, 21:16 »
Grendziu,nie byłoby problemu gdyby nie fakt,że żeby przystąpić do konkursu musisz mieć operat,opinię,a to kosztuje inie ma żadnych gwarancji.  Myślę,że wystarczy to zmienić i się zacznie. Sam bym mógł coś,z kimś,gdzieś ogarnąć. Nawet w Małopolsce.
Tylko to prawo i układy...

Grendziu

  • Gość
Odp: Organizacja wędkarstwa w innych krajach - przykład brytyjski
« Odpowiedź #36 dnia: 01.10.2015, 21:19 »
Elvis no nie ma nic za darmo niestety i tak aby wystartować do czegoś musisz mieć zaplecze finansowe w dziesiątkach tysięcy a nie w kilku niestety. O operatach wiem, sam chyba o tym też wspominałem. Zostaw te Wawkę przybądź do Wlkp i coś razem zorganizujemy :P

elvis77

  • Gość
Odp: Organizacja wędkarstwa w innych krajach - przykład brytyjski
« Odpowiedź #37 dnia: 01.10.2015, 21:46 »
Tak,rozmawialiśmy o operatach na zlocie i na forum też. Wiem,że są koszty,jednak te procedury są dla wyjątkowo zdesperowanych. Mnie chodzi o to,że ponosisz koszty,a nie masz żadnych gwarancji. Ewentualnie jakaś kaucja.  Rozumiem,że jak podpisujesz zobowiązanie i jak  masz jakieś gwarancje finansowe to powinno wystarczyć. Umowa z ichtiologiem,że w przypadku wygrania przetargu on się zobowiązuje do wykonania operatu itd. Dla mnie chora jest taka procedura. Tylko ci co mają kasę lub zarządzają nie swoją mogą ryzykować udział w takim przetargu.

Obawiam się,że jakbym wylądował w Poznaniu to na Czarnym bym się zatrzymał. I nie wiem czy miałbym chęć się  stamtąd ruszać.

Grendziu

  • Gość
Odp: Organizacja wędkarstwa w innych krajach - przykład brytyjski
« Odpowiedź #38 dnia: 01.10.2015, 22:05 »
Co do zamrożenia środków na czas trwania dzierżawy to ponoć jest to nowość w RZGW Poznań, w innych RZGW dopuszcza się gwarancję bankowe czy weksle jakby co.

Ponadto jak już zostajesz dopuszczony do przetargu, to musisz mieć jakąś tam wiedzę o tej wodzie i plan co z tą wodą chcesz zrobić stąd operat - wysiłek plus ryzyko niestety. Ten minus chroni moim zdanie wody przed osobami majętnymi i ich fanaberiami co do danej wody. Ponoć nie ma aż takiej dużej presji na wody i można coś dobrać jak się chcę docelowo. Gorzej jest gdybyś chciał przejąć wodę od jakiejś spółki rybackiej jak np Maj - to niestety nie ma na to szans >:O Biorą cały pakiet wody i łupią dalej :'(

Ale zgadzam się w 100% jeśli przystępujesz po raz pierwszy do danej wody to powinno się mieć jakiś biznes plan co do wody i pod tym względem zobligować się do stworzenia operatu np do 30dni od daty wygrania przetargu co upoważniłoby do podpisania umowy. Jednak z drugiej strony jak starasz się o kredyt inwestycyjny w firmie  lub jakiś projekt unijny to też bez biznes planu nie da rady,  a przygotowanie takiej dokumentacji to też kilka tyś zł. więc dlaczego 10 letnia lub dłuższa dzierżawa wody miałaby się odbywać tylko na oświadczeniach słownych?

W Wlkp jest sporo wód gdzie jeszcze można nieźle połowić mimo wszystko :)

elvis77

  • Gość
Odp: Organizacja wędkarstwa w innych krajach - przykład brytyjski
« Odpowiedź #39 dnia: 01.10.2015, 22:27 »
Też myślałem o takiej argumentacji. Jednak jakaś kaucja mogłaby zabezpieczać taki okres np.30 dni.  Jeśli nie ma innych chętnych to nie ma i problemu. A co do ewentualnego przejęcia to wiadomo,że jest to prawie nie możliwe,no chyba,że że względu na naruszenia umowy dzierżawy itp. Prawo się zmieniło w tej kwestii, co ma swoje zalety,bo masz prawo pierwszeństwa dzierżawy  w przypadku zakończenia umowy. Daje to pewne zabezpieczenie w przypadku dużych inwestycji. A nie tak jak było do nie dawna,jeden inwestował,a zaraz przychodził inny i przejmował wszystko.

Grendziu

  • Gość
Odp: Organizacja wędkarstwa w innych krajach - przykład brytyjski
« Odpowiedź #40 dnia: 01.10.2015, 22:30 »
A nie tak jak było do nie dawna,jeden inwestował,a zaraz przychodził inny i przejmował wszystko.

Nie znam takich sytuacji, ale może za krótko żyję lub za mało wiem. Ponadto widziałeś kiedyś jeśli ktoś zdaje wodę aby jej totalnie nie wypróżnił sieciami czy też agregatem?

elvis77

  • Gość
Odp: Organizacja wędkarstwa w innych krajach - przykład brytyjski
« Odpowiedź #41 dnia: 01.10.2015, 22:43 »
No właśnie. O to mi chodziło. I to nie tylko jak zdaje wodę ,tylko jak mu się kończy umowa,bo nie miał  właśnie gwarancji na jej kontynuowanie.
U mnie był młody biznesmen,który chciał wydzierżawić zalew na kilkanaście lat i zainwestować poważne środki w infrastrukturę i władze się nie zgodziły. Chciały wydzierżawić tylko na kilka (chyba max 5)nie mając żadnego pomysłu już od dwudziestu lat. I tak nie ma nic,ani prywatnego inwestora,ani miasta. Kto podejmuje się inwestycji nie mając nawet,możliwości na zwrot kosztów.

Offline matchless

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 167
  • Reputacja: 356
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Organizacja wędkarstwa w innych krajach - przykład brytyjski
« Odpowiedź #42 dnia: 02.10.2015, 06:52 »
A tak teraz praktycznie. Większość wód jest dzierżawionych przez PZW. Przynajmniej w mojej okolicy. Związek ma w większości podpisaną umowę na dzierżawę na wiele lat. Nawet, jeśli taki przetarg zostanie ogłoszony to jaka jest szansa, że grupka 20-30-40 wędkarzy będzie finansowo wydolna do przejęcia jakiegoś zbiornika. Nie mówimy o dużym jeziorze, ale o jakimś mniejszym stawie na przykład. Jak wiemy, PZW dysponuje dużymi środkami. Taka grupka osób musi więc najpierw "wygrać" z PZW, a później utrzymać zbiornik z własnych środków. Muszą więc zostać środki na zarybienie, na pewne działania logistyczne itp. Jak to wygląda w praktyce? Odnoszę cały czas wrażenie, że tutaj małe grupy, kluby itp nie mają raczej żadnego pola manewru i większość wód zawsze już będzie zarządzana przez PZW. Dla nich 2-3-4-5 tyś za dzierżawę to nic. Dla kilkudziesięciu zapaleńców to już kwota ich rocznych, umownych składek. Co dalej?
Grzegorz

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Organizacja wędkarstwa w innych krajach - przykład brytyjski
« Odpowiedź #43 dnia: 02.10.2015, 07:39 »
No ale nie tędy droga aby walczyć z PZW. Bo o to trudno, trzeba mieć kasy jak lodu. Stowarzyszeń w Polsce jest niewiele, można je policzyć na palcach jednej lub dwóch rąk.

Myślę, że sami wędkarze powinni żądać autonomii. Tak jak okręg ją powinien mieć większą, tak i koła powinny mieć więcej do powiedzenia.

I tutaj mamy podstawowy problem. Prawo do danego łowiska. Kamieniem u nogi jest możliwość członka PZW łowienia na kaźdej wodzie okręgu. W ten sposób woda zadbana i rybna, zostaje automatycznie wyrównana, przez wędkarzy zabierających ryby i jeżdżących po ryby. Gdyby jednak taki Zenon Bombalina miał do dyspozycji tylko wody swojego koła, a sąsiednie za dopłatą, to wtedy byłoby całkiem inaczej. Bo dobre łowisko generowałoby przychód, który można przeznaczyć na zarybienia lub kontrolę, jednocześnie zmuszałoby to koła do większego wysiłku. Sami wędkarze zaczęliby wreszcie myśleć. Bo mogłoby się okazać, że ich wody są słabe, a za jeżdzenie do innych płacić trzeba więcej. Rachunak ekonomiczny zmusiłby ich do wysiłku umysłowego, i moze zrozumieliby, że ryby nie biorą się z księżyca, i brać ile wlezie nie można, bo ryb zabraknie...

Pytanie - czy włodarze PZW dopuszczą do czegoś takiego? Ja uważam, że nie. To byłoby ograniczenie ich wpływu, mniej stołkow, mniej delegacji, mniej szwindli i okazji do nich.
Jak więc zmusić władze PZW do zmian i ustępstw? I tu właśnie powinna się pojawić sprawa stowarzyszenia wędkarzy, będącego niczym partia działajaca w interesie swojego 'elektoratu' . Jezeliby prezentowali takie 100 000 członków PZW, to wtedy mieliby olbrzymią siłę nacisku na Zarząd Główny, na RZGW, ministerstwa, polityków. Jeźeli byłby donos o przekręcie - można by go pokazac, uzewnętrznić - zaczęto by się wtedy bać. I tak dalej i dalej.

Zobaczcie - Kolendowicz z  WŚ niesie petycję prezesowi PZW. Ma 8000 podpisów, ale połowa to tylko członkowie związku. Prezes to olewa, śmiejąc się pod nosem z łatwego zwycięstwa. Sytuacja hipotetyczna. Kolendowicz wchodzi z petycją podpisaną przez 100 tysięcy wędkarzy, w większości należących do PZW. Prezes wita go w drzwiach i zaczyna od 'czego się pan napije Panie Jacku'? :D

Wcale nie trzeba aby stowarzyszenie wędkarzy miało setki tysięcy członków. Wystarczy, że ma takie poparcie. Bo ilu członków ma PiS czy PO? Strasznie mało a rządzą krajem. Tu powinno być podobnie (nie mówię o czerpaniu korzyści z polityki akurat - zakładam ucziwość i szczere intencje) - organizacja reprezentująca interesy wędkarzy ma wpływ na PZW, decyzje organów rządowych, polityków, prawo....

Warto iść tym tropem. Jeźeli stowarzyszenie wspierać będzie wszelkie inicjatywy wędkarzy, współpracować z organizacjami ekologicznymi przy wspolnych projektach, dawać poparcie dla samorządów chcących wydzierżawić wody dla agroturystycznego rozwoju regionu,  walczyć z trucicielami, kłusownictwem, zbytnim sieciowaniem wód przez rybaków, w Polsce byłoby inaczej. Taki kormoran szybko uzyskałby odpowiednią liczebność, możnaby wpływać na ograniczanie ilości używanych zanęt, sprzątać wspólnymi siłami brzegi łowisk, tworzyć patrole wędkarskie...

To nie jest wcale utopia. Jeźeli w Polsce zdecydowana większość wędkarzy jest niezadowolona z istniejącej sytuacji, poparcie 100 000 osób nie jest wcale nierealne...
Lucjan

Kotwic

  • Gość
Odp: Organizacja wędkarstwa w innych krajach - przykład brytyjski
« Odpowiedź #44 dnia: 02.10.2015, 09:08 »
No ale nie tędy droga aby walczyć z PZW. Bo o to trudno, trzeba mieć kasy jak lodu. Stowarzyszeń w Polsce jest niewiele, można je policzyć na palcach jednej lub dwóch rąk.
Tu nie chodzi o kasę, tu chodzi o to co zostanie gdy PZW rozwalicie.
Setki tysięcy wód bezpańskich? Setki nowych użytkowników rybackich wszelkiej maści i różnego pokroju?
Nie ma siły by wody były niczyje, bo prawo na to nie pozwala. Więc z chwilą obalenia związku, ktoś wody musi przejąć. A to oznacza, że albo zrobią to odpowiedzialni ludzie i stowarzyszenia/związki, albo na zasadach wolnego rynku i poszanowania prawa, wody dostaną się temu, kto wygra konkurs ofert.

Cytuj
Myślę, że sami wędkarze powinni żądać autonomii. Tak jak okręg ją powinien mieć większą, tak i koła powinny mieć więcej do powiedzenia.
A to już zupełnie zdrowe podejście. Zresztą piszę o tym od samego początku.
Tylko trzeba pamiętać, że potrzebny jest tu altruizm, bo co zrobić z kołami/okręgami które nieszczęśliwie mają wokół jedynie wody zdegradowane ekologicznie (nie wnikam w rybostan) i eldorado za cholerę z tego nie wyjdzie. ;D


Grendziu, co do wspomnianej w wątku informacji o kłusownictwie, to niestety niewiele pomogę. Brakuje dobrych opracowań na ten temat (albo ich nie znalazłem). Najczęściej analizuje się raporty policyjne i PSR, a z tego szacuje się presję kłusowniczą. Do tego dochodzą obserwacje własne (głównie rybacy, czasami wędkarze). To tak w skrócie.