U mnie nic się nie zmieni. Mentalność zabierania ryb ponad normę wyznaje każdy. Nikt nie kontroluje, więc limity, zakazy na nic. Prezes koła zaczął organizować zawody, bo wybory się szykują. Ja po prostu w następnym roku podziękuję. Kupię licencję na łowisko specjalne po prostu.
A dlaczego należysz do takiego koła?
I tu jest ważna kwestia. Należy po prostu sie przenosić. Nie czarujmy się, większość wędkarzy opłaca składki tam, gdzie ma najbliżej lub gdzie robi to od lat. Jeżeli więc mieszkasz w Opolu, to zamiast płacić kasę na esbeka Macha z koła garnizonowego, lepiej zapłacić w kole Elektrownia, czy chociażby z Komprachcic. I już masz inaczej. A jak jeszcze się powie na odchodnym, że ręce ci opadają jak się słyszy te bulgoty na zebraniu, i że nie chcesz mieć z nimi, komuszkami, nic do czynienia, to jeszcze lepiej
Prawda jest oczywista, nie ważne w jakim kole opłacasz składki, masz dostęp do tych samych wód w okręgu. Więc lepiej pojechać nawet z 30 minut, aby płacić na to, co da wyniki. Wtedy wysyłany jest odpowiedni sygnał. I uważam, że to ma jak najbardziej sens. W Katowicach szlag trafia włodarzy tych kół, co tracą ludzi i słyszą, że Dzierżno ma znowu więcej. Bo mają też mniej kasy. A i na zebraniach jest im coraz trudniej. Zmusza ich to do działania ale też cisną ich ci, co chcą podobnego działania jak u tych z Dzierżna.
Nie mam zamiaru oceniać tutaj dokładnego przypadku, jednak nie piszmy, że to nie ma sensu. Bo jak najbardziej ma. W okręgu opolskim dokonała się rewolucja, a wszystko zapoczątkowali ludzie, co postanowili opanować władzę w jednym kole i zrobić fajną wodę. Ta 'zaraza' rozprzestrzeniła się na wiele kół, i jeszcze kilka lat temu okręg miał najlepsze wody w Polsce, bez dwóch zdań. Dziś no killów jest mniej, ale i władza dziedzica Misia się kończy. Swym chamstwem doprowadził do tego, że rewolucja rozprzestrzenia się na całą Polskę. I nie chodzi wcale o to, aby były wody no kill'e tylko, ale aby działać i robić rzeczy, które sprawią, że ryb przybędzie. Model czeski to piękny przykład, gdzie można karpia dać fanom mięsa, chroniąc cenniejsze gatunki, jednocześnie chroniąc mocno wody, nie patyczkując się z tymi, co łamią przepisy. I jest to do zrobienia, ale trzeba odstawić od władzy tych pseudo społeczników.
Co dzisiaj mają takiego wędkarze, co chcą wszystko zabierać? W porównaniu do stanu sprzed 10 lat, to mają mega bryndzę. I będzie tylko gorzej. Więc nie ma sensu tkwić przy programie, który nie działa, trzeba coś zmienić. I uważam, że wielu to rozumie, nawet tych co biorą. I sami nie potrzebują wszystkiego tłuc, bo i po co? Tylko ci, co nie myślą tkwią twardo przy swoim.
Zerknijcie na to. Zarybia sie u nas karpiem na potęgę, ale odławia zaraz po wpuszczeniu. Zmieńmy wymiar na 40 cm, czyli przez rok zarybieniówki nie będzie można tknąć. Efekt? Za rok ryba ma 40 cm, ale i dwa razy większą masę, jest dwa razy więcej mięsa, a są kolejne zarybienia, przy czym karp już nie jest taki głupi. Trzeba więcej czasu aby go złowić. Przy większej kontroli i odpowiednich limitach, w okresie 2- 3 lat mamy zdecydowanie więcej ryby, a nawet nadmiar karpia! Wystarczy tylko mądrze postępować. I niech mnie nikt nie rozśmiesza argumentem, że wtedy ludzie odejdą z PZW. Gdzie niby?
Na komercję? Nie ma taniej niż w PZW! Więc zostaną i zobaczą, że to działa. Ale to nie jest do przyjęcia, bo nie ma demokracji w okręgach, bo rządzi zazwyczaj klika kilku gości, jak w Opolu właśnie. Ludzi, co robią wokół siebie mit 'inteligentów' i 'specjalistów', a są po prostu co najwyżej 'nijacy tacy, a wręcz fatalni, i tak naprawdę nie umieją zarządzać, są nieudacznikami i nie mają pojęcia o wielu rzeczach, bo wychowali się w komunie i na zasadach działania jak za PRL-u, w czym zresztą osiągają poziom mistrzowski. Sprzedają tylko kity, jacy są dobrzy, robią wywiady, imprezy dla szych z władz samorządowych, odbierają medale. A jest wielu cennych ludzi co muszą działać właśnie w takich okolicznościach, podczas gdy mogliby rozwinąć skrzydła (mowa o tych co szkolą młodzież, pracują społecznie, chronią wody, wielu jest takich). Idealnym przykładem jest właśnie Miś, który nie radzi sobie w radiu czy przed kamerą bez kartki i dojeżdza ludzi, niszcząc energie i potencjał.
I warto też mieć na uwadze to, że jak PZW dalej pozostanie skansenem i reliktem PRL-u, to w Polsce lepiej nie będzie. Komercje czy stowarzyszenia to wciąż za mało. Tu trzeba konkretnej walki, zmusić lobby rybackie do ustępstw, w tym tych, co są w rządzie. Bez tego będziemy mieli pogłębiającą się degradację większości wód, za wyjątkiem komercji. I niech nikt nie wierzy w Polskie Wody, że te zrobią coś lepszego. Już pokazali styl działania, sprzedają pozwolenia na rzekę, która nie ma właściwej ochrony, nie ma gospodarza. To więc jest jeszcze gorsze rozwiązanie, niż PZW. Bo PSR wód nie jest w stanie ochronić, i tylko się mocniej dobija kolejne wody, bo jak wędkarze poczują, że mogą tłuc ile wlezie, to patologia się tylko powiększy. Tu trzeba odpowiedniej proporcji bata do marchewki, wyciągania konsekwencji, ochrony wód. Takiej nie zapewni państwowy moloch, tym bardziej, ze PZW nie radzi sobie mając SSR, więc jak niby bez SSR-u miałoby być lepiej?