A teraz mała zagadka. Jaki model gospodarki prowadzony jest w Polsce?
Jeśli:
Liczba rzek w Polsce wynosi nieco ponad 40., a ich łączna długość to ponad 10 tys. km.
Wędkarstwo uprawia sie na tych 10 tys. km rzek, a rybactwo na ok 10-20 km (odcinki należące do zbiorników zaporowych).
Liczba zbiorników zaporowych wynosi ponad 100. Połowy rybackie prowadzi się w 5 zbiornikach.
Wędkarstwo uprawia sie w 99 zb. zaporowych (na jednym jest zakaz).
Mamy ponad 270 tys. ha jezior (1041 pow. 50 ha).
Rybacy łowią na ok 100 tys. ha, a wędkarze na 270 tys ha.
Rybaków pracujących na jeziorach jest około 400 a wędkujących w Polsce może być nawet 1,5 mln.
Połowa powierzchni wód śródlądowych w Polsce jest zarządzana przez wędkarzy i dla wędkarzy. (ile zatrudnionych to ichtiolodzy?)
Aha, niezliczona liczba żwirowni,stawów, glinianek itp też zarządzana jest przez wędkarzy i dla wędkarzy.
No właśnie. Zamiast mieć ichtiologów robiących prace, badania, projekty pod wędkarskie wykorzystanie wody, które można nazwać rybactwem też (bo zabiera się ryby), mamy program typowo rybacki. Zarybia się karasiem srebrzystym aby wiązać biomasę, ma się w nosie rodzime gatunki. Nie ma działania, gdzie pokazywano by prawdziwie zrównoważoną gospodarkę łowiskami, gdzie są gatunki polskie, bez wpuszczania wielkich ilości karpi i amurów.
Czy pracownik IRŚ jak i cała uczelnia, musza pracować pod kątem tylko rybackim typowo? Po co? Rybaków coraz mniej, teraz staje się to nieopłacalne, bez szarej strefy nie można by mówić o zyskowności. A może zrobić kierunki takie jak zarządzanie łowiskami komercyjnymi? Co?
Ale chyba nasz naukowiec Wołos by się załamał. Kto by analizował wtedy dane okręgu katowickiego i pisał bzdety? Po co robić naprawdę coś co przyniesie pożytek? Lepiej reanimować trupa, i realizować 'program wyżywienia narodu'. Panowie, te czasy już minęły, to nie Chińska Republika Ludowa. Ludzie mają co jeść, chcą teraz rozrywki, móc uprawiac swe hoby, wypocząć nad wodą. Czas połączyć agroturystykę, turystykę i wędkarstwo razem, tutaj jest pole do popisu. Przestańcie rzępolić o tych Mazurach już. Bo aby miec tylu naukowców i uczelni dla 500 rybaków, to jakaś kpina.
Mam nadzieję, że PiS się weźmie za parę rzeczy i przejrzą na oczy. Ochrona PSLu się skończyła. Rządzą populiści, a ci słuchają większości, a nie 'mędrców', co to uważają, że wszystko wiedzą, a na pytanie 'dlaczego nie ma ryb' odpowiadają: 'przecież są'. Oby ktoś się temu przyjrzał, bo ja mam wrażenie, że ktoś podstawił drabinę nie pod tę ścianę, i wszelkie wspinaczki nie mają sensu. Trzeba ustawić ją ponownie. I wcale nie wędkarze mają 'rządzić'. Potrzeba nam prawdziwych fachowców, co pogodzą żądania jednych z dobrem środowiska. Bez wydajności z hektara.
A teraz jadę na brzany z małej rzeczki niedaleko miejsca gdzie mieszkam, takie dwukilowe