(...)
Mogę tylko domyślać się jak to jest i nie zamieniłbym się za żadne pieniądze.
Moja żona jest nauczycielem wspomagającym... ile ma kwitów do wypełnienia to się w głowie nie mieści (to tylko taki mały bonus do tej pensji 7 tys.
) oczywiście robi to wieczorami bo w szkole nie ma na to czasu. Tak jak większość nauczycieli nie ma czasu na sprawdzenie prac, zeszytów, sprawdzianów, przygotowanie się do zajęć itp. itd. Do tego moja ma pod opieką dzieci z niedostosowaniem społecznym, zespołem Aspergera itd, ma też wychowawstwo. Sielanka... ale kocha to co robi tylko jak tak na nią patrzę... to nie wiem jak długo jeszcze da rade...
Na szczęście rodziców roszczeniowych ma może 2 osoby a i z nimi idzie się dogadać... nie zapominajcie, że nauczyciel to nie tylko relacja z dzieckiem, często a może przede wszystkim z rodzicem. Ci natomiast coraz częściej mają nadzieję, że szkoła wychowa dzieci za nich... ale to temat rzeka.
Ps. co do wakacji... chyba bym się nie zamienił. Choć ja nie wiem co to wakacje
Prowadzę działalność i w zasadzie nie mam urlopów