Zapewniam, że jak łowi się w tamtych rejonach, to ma się pojęcie kim są goście z OSY... Nie łamiąc przepisów nie ma się nic do ukryci i zwiewać nie ma po co. Ja przynajmniej bym nie zostawił swojej masy sprzętu, no chyba, że leciałby na mnie wściekły niedźwiedź. Nie chce mi się wierzyć, że oni są tacy ostrzy przy zwykłej kontroli, jestem pewien, że szanują wędkarzy łowiących zgodnie z regulaminem.
A co do UK - to jest kilka typów wykroczeń. Najpopularniejsze to łowienie bez licencji i zabranie jakiś ryb. Wtedy po złapaniu i zabezpieczeniu dowodów rzeczowych (sprzętu), sprawa kierowana jest do sądu, a ten orzeka zazwyczaj 200-600 funtów kary w zależności od popełnionego przestępstwa. Angling Trust podaje imiona i nazwiska do publicznej wiadomości później. Przeważają Litwini, strasznie kłusują. Pomimo, że to naród zaledwie liczący 4-5 mln, to w UK o nich jest głośno, jakby był ich z miliard. Tłuką ryby strasznie, mają w sobie coś 'dzikiego'.
Kontroli jednak w UK jest bardzo mało. Na rejon wielkości województwa opolskiego przypada 2-3 strażników. Jeżeli policzyć masę komercji (też trzeba mieć licencję) i setki kilometrów kanałów i rzek, to oznacza, że strażnika widuje się może raz w roku. Tak więc kłusownicy często czuja się bezkarni. Na wodach klubowych pojawia się bailiff - i ten sprawdza pozwolenia oraz może kontrolować sprzęt. Ale od klubu zależy jak często się taki gość pojawia...
Co do bezczelności zaś kłusowników - to na jednym z łowisk komercyjnych nakryto Litwinów, ładujących ryby do siatki (nie wolno używać tam ich - oprócz zawodów). Ryby w zbyt małej siatce nie mieściły się już. Kolesie na bezczelnego łowili myśląc, że inni wędkarze ich nie zgłoszą do właściciela. Szok.
Inna sprawa - Radek pracujący w Angling Trust ostatnio mówił jak mieli telefon od wędkarza co nakrył 3 Polaków na Tamizie. Jeden miał 10 wędek, drugi 6 a trzeci 4. Dwadzieścia na trzech! Na pytani o licencję coś zadukali i zaczęli szybko pakować sprzęt
Niestety - wiele ryb w UK zostaje skłusowanych co roku, kilka łowisk już się 'przerzedziło'. Angolom ciężko sobie z tym poradzić...