Widzę fajny temat powrócił
Też jeżdżę na ryby rowerem i to sporo, częściej niż bryką, chociaż 10-12 km w jedną stronę raczej nie przekraczam.
Na niektóre łowiska wręcz idealna sprawa, bo mogę podjechać pod samą miejscówkę.
Nieraz moja jazda na łowisko trwa tyle, ile koledze zajmuje przejście z auta na parkingu nad wodę.
Raczej nie jestem rowerowym zapaleńcem, ale mimo wszystko nie wyobrażam sobie życia bez roweru. Czy to na rybki, na wycieczkę, do miasta załatwić coś na szybko, rekreacyjnie, czy zwyczajnie rozruszać gnaty
Brak możliwości przewożenia potrzebnego sprzętu to bajki, można zabrać naprawdę sporo, nie obciążając się jak muł. No ale jak ktoś nie może się obejść bez fotela z 3 tacami, parasola 3 m i 10 kg zapasu zanęt i pelletów, to cóż