A ja lubię chłopaków z feedersklepu, zostawiłem tam już ładny grosz, ale osmo ani zanęty ani dumbli nie kupiłem. Tamten sezon rządziły Przemasy, głównie salmony, a najmniej fusiony, choć małe to chyba zbyt intensywne, na moje wątłe powonienie to zapach jak secrety tylko podbity, a z kolei secrety mocno przypominają orange chocolate tylko mocniej podbite nutą owocową. Na włos najczęściej trafiał zestaw salmon (jako pewniak) plus coś jeszcze na drugą do testów co skusiło mnie jako wędkarza, wiadomka, ma to nas kusić nie ryby. Jak nic się nie dzieje, salmona zmieniam na no1 czyli ringersa orange chocolate, który łowi na zimnej, ciepłej, pochmurnej, wietrznej, słonecznej i bezwietrznej pogodzie-taki uniwersalny dumbel, który wybrałbym jakbym miał 1 przynętę do wyboru, a na drugiej dalej zabawa z innymi. 2l wstecz pięknie połowiłem na takie wałki od meusa (znalazłem nazwę) Soft Pellets 10mm Dangerous śmierdziało to, jakieś z wierzchu panierowane i dość mocno pracujace, po ok godzinie znikała połowa przynęty, ale działało nieźle. Wyparte zostały przez Przemki, rok temu pozbyłem się większości staroci, zostały pewniaki i...miałem najlepszy sezon. Niestety pokusa sprawdzania, testowania czy coś działa została i co raz sięgam a to pannetone, a to inne wynalazki, które dorzucam do zamówień jak brakuje np do darmowej wysyłki, w ten sposób nazbierałem znowu różnych zanęt i przynęt. Podchodzę do tego z przymrużeniem oka, bo w sumie lepiej co raz kupić jakieś dumble, sprawdzić czy działają czy nie, niż kupować narkotyki, taki inny rodzaj uzależnienia
Natomiast zupełnie nie rozumiem fenomenu Marosowego skisłego masła-podejść miałem kilkanaście na różnych wodach, wynik 1 karaś bidulek, chyba się zabłąkał. Dzięki, więcej nie kupię. No i większość dumbli jest niemiłosiernie twardych, pod gumkę, a obecnie większość czasu łowię na przypony z bagnetem, jestem leniwy i nie chce mi się zmieniać na gumkowe tylko po to by założyć inną przynętę, wbijam wtedy taką co przyjmie wkręta.