Odnośnie zaś zanieczyszczeń w wodzie, i jej przeżyźnienia. Dobrze jest robić limity zanętowe. To dobra praktyka, używać małych ilości towaru. Na brudniejszych zbiornikach dobrze jest sugerować w kole, aby robić limity, np. 2 litry. Więcej za to można używać robactwa, te tak nie szkodzą
Tak by było idealnie - szkopuł w tym, że nie ma chyba trudniejszej rzeczy niż nakłonić kogoś do umiarkowania w jedzeniu, piciu i zanęcaniu
Myślę, że niestety w przypadkach zbiorników zagrożonych nie ma innego wyjścia jak całkowity zakaz - bo to łatwiej egzekwować.
Dla przykładu na wodzie pstrągowej no-kill w moich okolicach jest nawet taki przepis, że nie można mieć żadnej ryby nawet w bagażniku auta.
Podobnie można zrobić w przypadku zanęty - nie można jej posiadać przy sobie na łowisku - wówczas łatwo kontrolować.
Ja boleję nad tym, że w moich okolicach już pozostało bardzo niewiele wód stojących i płynących gdzie woda późnym latem nie byłaby zielona jak farba.
Widuję czasem karpiarzy, którzy z łódki sypią wiadra do wody. Stąd moje obawy co do umiaru u wędkarzy.