To nie do końca tak. W PRLu może ktoś by zadzwonił do sekretarza wojewódzkiego ze skarga, ale tu to nie zadziała, bo to raczej komuszki są. Jest inna jednak rzecz. Ilu tam jest ludzi, w okręgach czy w ZG, którzy są przejrzyści i nie ma na nich haków? Więc nie wierzę w jakieś wielkie porządki, ale w znalezieniu kilku spraw, które opcję 'kiła', a więc pana Bedyńskiego, pozbawią szans na obronę. Jak udowodni się im grube wały -a tam przecież wielkie sumy wchodzą w grę, to największy okręg, co wchłonął kilka innych - to one nie będa nawet jak miały zabiegać o to, że ich zawieszono. Bo tu raczej będzie prokurator, wędkarze zapewne tez się dowiedzą, tak aby panu Bedyńskiemu drogę do PZW zamknąć. Ja po nim płakać nie będę.
My musimy jednak patrzeć na to z innej strony. Bo to jest jak z narkotykami. Policja osiąga sukces, mafia narkotykowa zostaje rozbita, przejmuje się dragi, broń. Ale czy to oznacza, że problem narkotyków przestaje istnieć? Absolutnie nie, na miejsce jednej mafii przychodzi zaraz druga i wszystko jest po staremu, nie licząc ofiar walki gangów o władzę po tych, których rozbiła policja. Problem nie znika.
Czy tu będzie więc lepiej? Nie wiem... Póki co w PZW prawie nikt nie mówi o prawdziwych bolączkach, większość zajmuje się albo kosmetyką albo rzeczami które nie mogą mieć miejsca, to taka pogoń za UFO. prawda jest taka, że w okręgach w ZG ludzie co sprawują władzę nie są dla wędkarza, to my jesteśmy dla nich. Dlatego reformatorzy z ZG bawią się w komisję reprezentującą św. Mikołaja, przyjmując to co im się podoba lub co im pasuje, odrzucając co im nie leży (mowa o słusznych rzeczach, nie o niemożliwych, jak jedna składka czy obowiązkowe porozumienia). Wg mnie doskonale wiedzą, że statut obecny to szrot, gniot lub totalna baranina, ale nie chcą stworzyć coś na miarę XXI wieku, tylko robią spektakl, w którym odgrywają tych dobrych. Po komentarzach pod filmami widać, że ocieplanie wizerunku się im nie udaje. Dlatego wniosek o dekomunizację powinien sprawę rozwiązać
W Opolu na przykład pan Miś (prezes) pisze w grudniu, w imieniu prezydium o wodach no kill:
Jednocześnie uważamy, że liczba łowisk specjalnych „ złów i wypuść” nie może przekraczać dwóch - trzech w rejonie.I tak zwany chooy wielki bąbelki. Dziedzic folwarku Miś lub udzielny książę na okręgu przemówił i ma sie stać jego wola. Zero uzasadnienia, po prostu 'my uważamy'. Podobnie robią reformatorzy. Wg mnie nie mają żadnego mandatu aby decydować za wszystkich. Stąd takie bzdury jak 'sport szuwarowo-bagienny'. Gdyby któryś z nich miał kontakt z wyczynem, pewnie byłoby inaczej. i to chcę tu pokazać. My potrzebujemy dialogu wszystkich grup wędkarzy a nie dyktatu, jakichś Jakobinów i Robespierre'a. Nie może być tak, że ktoś sobie coś uchwala bo tak sobie sądzi. Tak właśnie jest w PZW, wędkarz nie jest reprezentowany przez władze. On jest jak chłop pańszczyźniany, za którego decydują dziedzice lub szlachetni panowie z komisji, co dali sie mu wypowiedzieć. Wiedzą jednak dużo lepiej co dla niego jest dobre, bo oni są 'panami' z ZG , a my wędkarze chłopami, ciemny ludem.