Wczoraj wypad na Jezioro Czarne w Niesiołowicach. Byłem razem z bratem i niestety z braku wolnych stanowisk tylko we dwóch.
Na stanowisku lądujemy koło 8:30. Zimno, wieje i pada czyli wymarzona pogoda do wędkowania. Rozkładanie, spodowanie i jazda. Pierwsze branie i długiej jeździe na hamulcu pękł przypon.
Po 10 minutach następne branie i pierwsza rybka na macie.
Nie minęło 15 min od poprzedniej ryby i branie i następna rybka na macie. 7,3kg
Na następne branie poczekałem równie krótko i pyk 7,8kg.
Po tej rybce przerwa...nawet leszczyki nie współpracowały i po godzinnej przerwie pyk i mały radosny bonusik.
Po maluchu znów długo nic i w końcu branie.Niestety łabędz wpłynął mi w żyłkę i ryba się spięła.
Następna na szczęście wyholowania 6,5kg
I po chwili branie i niestety hol był zbyt siłowy i rybka się spięła.
Na koniec dnia około godziny 16:00 delikatne branie i w sumie mało emocjonujący hol. Żadnych szaleństw na hamulcu, tyle że rybka nie bardzo chciała się dać oderwać od dna i dopiero przy podbieraku okazało się, że misio okazał się znacznie większy niż przypuszczałem.
W taki to sposób PB został pobity o 1,7kg i rybka ważyła 12kg.