Autor Wątek: Co dalej z PZW?  (Przeczytany 27387 razy)

Offline pewu

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 539
  • Reputacja: 76
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Nowe Miasto nad Pilicą
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #180 dnia: 20.01.2020, 13:39 »
Cytuj
Jak już pisałem, okręgi Kalisz i Poznań
Ale nie ma się co dziwić. Okręgi z dużą ilością porozumień przyciągną nowych wędkarzy z bliska i daleka. Zyskują sporo nowej kasy a przecież Ci wędkarze nie będą non stop przyjeżdżać do ich okręgu i łowić tylko ruch się rozłoży pomiędzy wszystkie okręgi z porozumień a najczęściej i tak przecież łowi się "w koło komina".
Jeśli kłócisz się z idiotą, to on najprawdopodobniej robi właśnie to samo.

Offline booohal

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 993
  • Reputacja: 474
  • Płeć: Mężczyzna
  • Krzyś
  • Lokalizacja: Sieradz, Warta
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #181 dnia: 20.01.2020, 13:40 »
Hmmm...
Ja na Piotrków zawsze dostaje u siebie w sklepach, w których opłacam składki.
Jak się skończą to trzeba iść do okręgu, a jak się skończą w okręgu to wtedy faktycznie trzeba dygać do okręgu właściwego.
Przynajmniej w przypadku Sieradz-Piotrków.
Spytam z ciekawości czy np. na Tarnobrzeg, z którym jest porozumienie bez dopłat bym dostał na miejscu.
Unia rządzi, unia radzi, unia nigdy was nie zdradzi!

Offline koras

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 797
  • Reputacja: 196
  • Płeć: Mężczyzna
  • Więcej sprzętu niż talentu :D
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #182 dnia: 20.01.2020, 13:44 »
Hmmm...
Ja na Piotrków zawsze dostaje u siebie w sklepach, w których opłacam składki.
Jak się skończą to trzeba iść do okręgu, a jak się skończą w okręgu to wtedy faktycznie trzeba dygać do okręgu właściwego.
Przynajmniej w przypadku Sieradz-Piotrków.
Spytam z ciekawości czy np. na Tarnobrzeg, z którym jest porozumienie bez dopłat bym dostał na miejscu.

Kiedyś Kalisz miał porozumienie z Poznaniem na takiej zasadzie, że udostępniono dla Kalisza odcinek Warty. Wtedy też można było dostać w Kaliszu takie zezwolenie bez jeżdżenia do Poznania. Widocznie zależy to od chęci pewnych osób...
Marcin

Offline Martinez

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 815
  • Reputacja: 309
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarz z zasadami
    • Galeria
  • Lokalizacja: Tarnów
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #183 dnia: 20.01.2020, 13:51 »
Koras, piszecie o kuriozalnych kwestiach w sprawie porozumień - wierzyć się nie chce.
Niemniej jednak taka sytuacja, którą opisujesz, będzie trwała najwyżej ten sezon. Dlaczego? A to dlatego, że w pewnym momencie komuś "matematyka przestanie się zgadzać", nie będzie wpływów z opłacanych kart, albo będą dużo niższe. Wtedy po nitce do kłębka i całe porozumienia szlag trafi na przyszły rok. A jeśli będą to pewnie będzie opłata w wysokości 65, 75% wartości składki "lokalnej".
Może i niektórzy już dawno powinni odejść na emeryturę, ale z pewnością pieniądze to umieją liczyć - to tak gwoli osób ustalających porozumienia.
Shimano TX-4, Ultegra 14000, ciężarek 100gr = 133 metry

Tak - mam uczulenie na "Mokate". Przereklamowana wanna z rybami.

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #184 dnia: 22.01.2020, 19:48 »
Na początek to:

Warszawa. 1989.07.26
Tajne egz.nr.1

OCHRONA BEZPIECZEŃSTWA WEWNĘTRZNEGO PAŃSTWA W NOWYCH WARUNKACH SPOŁECZNO - POLITYCZNYCH I GOSPODARCZYCH.
/ koncepcja wstępna/

Stary Baco jeżeli chodzi o ten temat, to w mojej ocenie zapomniałeś podkreślić najważniejszego z tej całej instrukcji ;)

"W związku z utratą możliwości ingerencji resortu w procesy powoływania i rejestracji stowarzyszeń, towarzystw., itp. oraz dotychczasowej kontroli ich funkcjonowania, zmianom muszą ulec formy i metody pracy, mające głównie na celu operacyjną kontrolę tych organizacji i ich liderów."

W 1989 r. generał Cz. Kiszczak zarządzeniem nr 075/89 z 24 VIII 1989 r. „w sprawie likwidacji i przekształcenia niektórych jednostek organizacyjnych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych” zlikwidował część departamentów MSW. Dokonał on też ich reorganizacji. Od 1981 r. do 1989 r. w ramach MSW istniał Zarząd Polityczno-Wychowawczy. W "najgorętszych" latach PRL dyrektorem Zarządu Polityczno-Wychowawczego MSW, był pewien pułkownik (a następnie generał) niejaki pan Eugeniusz Grabowski (został nim tuż przed wybuchem stanu wojennego, bo 1 grudnia 1981 r. i trwał tam, aż do dnia 30 listopada 1989 r.). Patrząc jedynie po datach, no i po awansie na stopień generalski, to musiał on mocno zasłużyć się ustrojowi, prezentując właściwą postawę :)

Do zakresu jego działania należało m.in. planowanie oraz organizowanie pracy o charakterze informacyjno-propagandowym, opracowywanie wydawnictw propagandowych, popularyzacja właściwej dla SB tematyki w prasie i mediach. W skład tej jednostki organizacyjnej MSW wchodziła także redakcja "W Służbie Narodu" - tygodnika dla milicjantów, która dbała m.in. o ich właściwe morale.

Wówczas do tej jednostki organizacyjnej MSW zatrudniano ludzi z wysokim poziomem wiedzy ogólnej, mocno zaangażowanych i mających pozytywny stosunek do PRL (o właściwej postawie), z wysokim stopniem selektywnego myślenia (o bardzo dobrej analizie logicznej, ocenie zdarzeń i faktów). Pan E. Grabowski stał na jej czele. W 1989 r., jeszcze przed weryfikacją, redakcja Służby Narodu zaczęła podlegać pod Szefa Służb Kadr i Szkolenia Wychowawczego, już w nowej strukturze MSW stworzonej przez Kiszczaka.

Jako ciekawostkę podam, że E. Grabowski w 1974 r. dostał m.in. nagrodę ministra spraw wewnętrznych za "właściwe" publikacje. To jest naprawdę łebski facet, więc nie trudno, że się później odnalazł w PZW, skoro za nim stała cała masa towarzyszy z tych samych służb co i on. Nie ma więc co się dziwić sytuacji w PZW. W jednym z wywiadów już jako Prezes PZW w 2011 r. powiedział: "Kaczyński skłóca naród, buduje poparcie na negatywnych emocjach, Kaczyński chce poróżnić wędkarzy ze Ślązakami. Nie damy się siłą wcielić do Wermachtu jak dziadek Tuska. Wędkarze, to rzesza emerytów i rencistów którzy złowionymi własnoręcznie rybami utrzymują całe rodziny. Zwłaszcza na Śląsku". Potrafi umiejętnie operować emocjami :D

No i teraz najciekawsze :) To właśnie "przypadkowo", bo w okresie upadku PRL w 1989 r. na czele PZW stanął już w stopniu generała milicji pan E. Grabowski (nie wie on jeszcze wówczas albo może już wie, że będzie długoletnim prezesem PZW - bo dobre ponad 20 lat (od 1989 do 2013 r.). Pan Grabowski w wywiadach mocno podkreślał, iż tak naprawdę to nigdy nie chciał być Prezesem PZW :P ("Ja nie zabiegałem o tę funkcję. To mnie znaleziono") ;D

Nowy Prezes PZW prosto z generalicji MSW już w "wolnej" Polsce po 1989 r. "namaszczał" wielu kolejnych działaczy z grona byłych funkcjonariuszy SB. Razem z nim MSW opuściła ich cała masa, którzy następnie "poszli do pracy" w okręgach PZW. Ci co następnie nie przeszli weryfikacji, która w wielu przypadkach była totalną fikcją, również poszli do "pracy" w PZW. Nawet Ci co przeszli weryfikację, a nie mogli odnaleźć się na rynku pracy z uwagi na poprzednią pracę, jak i z uwagi na brak "innych umiejętności", także znaleźli się w okręgach PZW. Trzeba było się wspierać ;) Okręgi PZW i Zarząd Główny to przez lata były i nadal są jedne wielkie przechowalnie byłych funkcjonariuszy SB.

Także im upadek "komuny" nie mógł zaszkodzić, skoro wspólnie się "wspierali" działając w ramach PZW, którego to stowarzyszenia, aż do wejścia w życie ustawy o sporcie, czyli do dnia 25.06.2010 r., lustracja nie dotyczyła. Wejście w życie tej ustawy było jednym z powodów dlaczego PZW nigdy nie stał się polskim związkiem sportowym, bo trzeba byłoby się właśnie zlustrować, aby zostać polskim związkiem sportowym. A w ówczesnym Zarządzie Głównym, aż roiło się od byłych SB-ków. Ta sama sytuacja była w okręgach PZW. Wielu, także i obecnych działaczy PZW - również tych będących w ZG PZW - mogłoby nie przejść lustracji. Ma to m.in. wpływ na fakt, iż chociażby takie Mistrzostwa Polski Karpiarzy organizowane po raz pierwszy w 2020 r., są wyłącznie wewnętrznymi mistrzostwami PZW, bo równie dobrze ktoś inny może je zorganizować albo już zorganizował :P

Kolejna ciekawostka. PZW wprost zalała fala byłych funkcjonariuszy SB zajmujących się w czasach PRL...propagandą. I to przez szereg lat pełnili oni najważniejsze funkcje w PZW (i nadal pełnią :D). Od dziesiątków lat z wieloma tymi osobami blisko współpracują też pewni naukowcy rybaccy :P I tak o to mamy obowiązujący w tym kraju "system" albo inaczej mówiąc "układ". Dlatego też dalej istnieje taki, a nie inny podział na okręgi PZW, bo nikomu nie zależy na ich likwidacji, choć łącznie generują one olbrzymie koszty dla funkcjonowania całego PZW.
 
Na marginesie kolejna "ciekawa ciekawostka". W 2004 r. założono Stowarzyszenie Generałów Policji (podkreślam Policji, a nie Milicji :P). W jego skład oprócz znanych nazwisk wszedł również i E. Grabowski, więc "ten tego" :P Jak pisałem jest to bystry facet. Naprawdę. 

Bycie Prezesem ZG PZW, przy istnieniu czterdziestu kilku okręgów wymaga niesamowitego wyczucia, wiedzy, no i najważniejszego...układów. Obecny Prezes ZG nawet jednej kadencji nie może dotrwać do końca :) To też o czymś świadczy. I żeby nie było. Nie popieram obecnego Prezesa ZG. Uważam, że przez okres jego rządów nie zrobiony niczego, aby zreformować PZW. Dokonano jeszcze większego rozbicia PZW i zwiększenia roli okręgów (kwestia RAPR). Z drugiej strony trudno go winić za obecny stan PZW. Taka jest po prostu struktura PZW - niereformowalna i inaczej nie da się tym rządzić, aniżeli przez układy prezesów i zarządów okręgu. Tylko żeby mówić o układach, to trzeba właściwie obsadzać stanowiska, no i coś w zamian dawać. I tak to się od lat kręci, także dzięki znacznej pomocy naukowców rybackich i braku kontroli ze strony państwa :) Choć to się już powoli zmienia. No i powoli zmienia się też świadomość wędkarzy.



Jeszcze dziesięć lat temu nie sądziłem, że kiedykolwiek to napiszę. Jednak w najnowszej historii Polski raptem kilka dat ma znaczenie, jeżeli chodzi o rozwój polskich stowarzyszeń, jak i jeżeli chodzi o ich wpływ na stan polskiego środowiska naturalnego, w tym ekosystemów wodnych. Wśród kilku ważnych dat dla mnie najważniejsze są raptem trzy, które miały ogromny wpływ na to jak wygląda obecnie Polski Związek Wędkarski (ale też np. Polski Związek Łowiecki), jak i stan polskich jezior oraz rzek, bo na tym się przede wszystkim skupię.

Pierwszą  z nich jest data wejścia w życie ustawy z dnia 7 kwietnia 1989 r. Prawo o stowarzyszeniach. Drugą jest data likwidacji Zarządu Polityczno–Wychowawczego MSW  wraz z jego ogniwami terenowymi w województwach w dniu 21 listopada 1989 r. Była to  jednostka organizacyjna Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej wchodząca w skład Służby Polityczno-Wychowawczej, a działająca w latach 1981–1989, której funkcjonariusze odegrali kluczową rolę jeżeli chodzi o przyszłość zarówno Polskiego Związku Wędkarskiego, jak i chociażby Polskiego Związku Łowieckiego. 

Procesowi weryfikacji poddało się ponad 14 tysięcy funkcjonariuszy SB. Jednak tylko około 60 % pracujących w SB w 1989 r. (przed reorganizacją MSW kierowaną przez generała Cz. Kiszczaka) poddało się weryfikacji, a i tak tej weryfikacji kilka tysięcy funkcjonariuszy nie przeszło. Co się stało z tymi co odeszli z MSW i nie poddali się weryfikacji ? Znaczna ich część znalazła się w PZW.

Jedynie od grudnia 1989 r. do czerwca 1990 r., aż 202 wysoko postawionych funkcjonariuszy kierownictwa MSW straciło pracę (także w województwach). Formalnie wiele jednostek terenowych MSW przestało istnieć w dniu 10 maja 1990 r., kiedy to weszła w życie ustawa z dnia 6 kwietnia 1990 r. o Urzędzie Ochrony Państwa, no i jeszcze ustawa o Policji. W praktyce jednak stare struktury MSW funkcjonowały do końca lipca 1990 r., kiedy to zwolniono z pracy większość funkcjonariuszy SB.

Trzecią, czyli  ostatnią z ważnych dla mnie dat, jest data wejścia w życie ustawy z dnia 18 lipca 2001 r. Prawo wodne, która tylko zabetonowała istniejącą gospodarkę rybacką na polskich wodach, a tym samym dalej utrzymała status quo, który kiedyś ustalili m.in. funkcjonariusze służb bezpieczeństwa PRL.
 
Z tych trzech dat, jeżeli chodzi o PZW, najważniejsze są pierwsze dwie daty. To jak miał wyglądać po 1989 r. Polski Związek Wędkarski, ale też i Polski Związek Łowiecki zapadło nie w gronie wędkarzy i myśliwych, a na najwyższych szczeblach ówczesnej polskiej władzy, czyli w 1989 r. w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych PRL, kierowanym przez generała Cz. Kiszczaka.  Wówczas to gen. Kiszczak dokonał likwidacji części departamentów (tych które najmocniej „uderzały” w opozycję, kościół, no i właśnie w stowarzyszenia). Dokonał to zarządzeniem nr 075/89 z 24 VIII 1989 r. „w sprawie likwidacji i przekształcenia niektórych jednostek organizacyjnych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych”.
Likwidacji uległ wówczas Zarząd Polityczno–Wychowawczy MSW wraz z jego ogniwami terenowymi, o którym już pisałem wyżej.

Osobiście uważam, że gen. Kiszczak musiał wiedzieć o tym, że podlegli mu funkcjonariusze MSW „odejdą” z MSW i przejdą m.in. do największych w Polsce stowarzyszeń. Możliwe, że to on wszystko właśnie zaplanował w najbliższym gronie,  patrząc chociażby po tym jak „rozegrał” L. Wałęsę. To, że L. Wałęsa był TW Bolkiem to fakt potwierdzony przez wielu, również tych neutralnie politycznych biegłych (m.in. z topowego w Polsce Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w Krakowie). W tym miejscu nie mam zamiaru rozwodzić się nad tym dlaczego nim był, kiedy i co przekazywał, ale chciałbym ukazać to, jak skutecznie działało ówczesne MSW na przykładzie właśnie PZW.

Jest obecnie naprawdę dużo dokumentów potwierdzających, to co piszę. Dlatego na wstępie napisałem, że jeszcze 10 lat temu nie napisałbym tego co piszę teraz, ale obecnie jestem przerażony tym, że w 2020 r. mało co się zmienia, a byli funkcjonariusze MSW, Milicji Obywatelskiej z czasów PRL dalej odgrywają w PZW kluczowe role. Obecnie mogę wskazać przynajmniej czterech wysoko postawionych funkcjonariuszy byłego MSW PRL w najwyższych władzach PZW, zarówno tych zweryfikowanych, jak i niezweryfikowanych, szkolonych w Moskwie, jak i tych nieszkolonych. Pominę już funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej, Tajnych Współpracowników i całą masę rodzinnych powiązań z funkcjonariuszami SB. Niektórzy to się nawet znają już z czasów uczelni i po latach nadal sprawnie działają razem w PZW. Decyzja o tym jak ma wyglądać PZW - pozostawienie tego całego rozdrobnienia PZW na aż tyle okręgów (de facto na odrębne od siebie stowarzyszenia) zapadło właśnie w 1989 r.

I teraz przejdźmy do 1989 r. Zastępcą szefa Służby Polityczno-Wychowawczej MSW był wówczas Eugeniusz Grabowski ( w jednostce tej pracował w okresie 11 XII 1981–30 XI 1989). W 1989 r. został on wybrany na Prezesa PZW (de facto funkcję tę będzie pełnić przez kolejne dwadzieścia kilka lat). Jego szefem, czyli Szefem Służby Polityczno-Wychowawczej MSW w okresie 22 XII 1984 r. –31 VIII 1986 r. był niejaki Andrzej Gdula, który w 1990 r. został wybrany również na długie lata (podobnie jak E. Grabowski w PZW :D ) na prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej w Polskim Związku Łowieckim. Zastąpił on tam wieloletniego Prezesa generała Milicji Obywatelskiej Tadeusza Pietrzaka (prezesa NRŁ PZŁ w latach 1969-1977 i  w latach 1983–1990). A. Gdula od 1986 r. do rozwiązania partii w 1990 r. pracował w Komitecie Centralnym PZPR, a więc było dość blisko gen. Cz. Kiszczaka.

Andrzej Gdula po 1989 r. był m.in.  szefem zespołu doradców prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w latach 1996–2005. Tego samego Aleksandra Kwaśniewskiego, który miał olbrzymi wpływ, razem z ówczesną stroną rządową, na kształt ustawy z dnia 7 kwietnia 1989 r. Prawo o stowarzyszeniach. A. Kwaśniewski brał udział w tworzeniu projektu tej ustawy, był także „opiekunem” tej ustawy w parlamencie.

MSW chciało mieć duży wpływ na stowarzyszenia, co wynika m.in. z treści zachowanych dokumentów. Jednak nie było to realne, aby po 1989 r. mieć także wpływ na to jak tworzy się w Polsce stowarzyszenia. Dlatego pewnie kilku łebskich gości z MSW postanowiło po prostu przejąć te stowarzyszenia.

Przez wiele lat przy ZG PZW istniał taki twór jak Rada Patronacka PZW. Generał E. Grabowski zaprosił do niej m.in. oprócz tak znanych i szanowanych nazwisk jakim był senator prof. Zbigniew Religa, również takie osoby jak: Lew Rywin (jako prezes firmy Heritage Films), ówczesny poseł Bronisław Komorowski (który był wtedy prezesem Ligi Morskiej i Rzecznej, a za którym do chwili obecnej ciągnie się smród podejrzeń o bliską współpracę z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi), ówczesny prezes Polskiego Towarzystwa Rybackiego. No i E. Grabowski zaprosił do udziału jeszcze swojego byłego szefa z lat 1984–1986, kiedy to wspólnie razem pracowali w Służbie Polityczno-Wychowawczej MSW, czyli  Andrzeja Gdulę, który wówczas pełnił dwie funkcje – był szefem doradców prezydenta A. Kwaśniewskiego, no i jeszcze był Prezesem Naczelnej Rady Łowieckiej w Polskim Związku Łowieckim.

Czasy się zmieniły, ale wielu potrafiło odnaleźć się w systemie gospodarki rynkowej. Koledzy z „branży” na wiele lat przejęli władzę w największych w Polsce stowarzyszeniach. Niby „wolna” jest ta Polska, no ale tak chyba nie do końca ;)   

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 650
  • Reputacja: 1980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #185 dnia: 22.01.2020, 20:36 »
Ostro... :o ??? :facepalm:
Lucjan

Offline motov8

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 012
  • Reputacja: 216
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #186 dnia: 22.01.2020, 20:42 »
Jeśli chodzi o kuriozum porozumień, dzieją się jeszcze ciekawsze rzeczy.

Jak już pisałem, okręgi Kalisz i Poznań mają w tym roku porozumienie; składka na Kalisz wynosi 250 zł, a żeby łowić w okręgu Poznań, trzeba dopłacić 40 zł, czyli 290 zł za możliwość łowienia w obu okręgach. Z graniczących z Kaliszem okręgów, można jeszcze opłacić Sieradz za dodatkowe 80 zł, Legnicę za 110 zł itd. Jeżeli jednak opłacisz składkę w Poznaniu (290 zł) masz darmowe porozumienia m. in. z Kaliszem, Sieradzem, Wrocławiem i Legnicą. Opłacając okręg Kalisz i chcąc łowić również w ww. graniczących okręgach, trzeba zapłacić 740 zł. Wielu wędkarzy z Kalisza zrobiło podobne kalkulacje i chcą opłacić w tym roku składkę w Poznaniu, zamiast w macierzystym okręgu.

EDIT: Poprawka, Legnica nie jest okręgiem graniczącym z kaliskim.
Ja się dziwię czemu takie coś statutowo lub prawnie nie jest uregulowane...
Sam mieszkam na granicy 2 okręgów i co roku muszę dokonywać wyboru, który okręg opłacić, a w najgorszym przypadku płacę 2 okręgi.
Śledziłem wszystkie wypowiedzi ludzi z PZW i jeżeli mówią, że ludzie z innych okręgów zaczną jeździć po 150km, tracić cały dizeń roboczy, żeby wybrać jak najwięcej ryby z innych okręgów to ja się łapię za głowę...
Po co w takim razie mamy limity? Czemu nie zrobią no kill dla osób, które chcą łowić na innych okręgach?
Tak jak wspomniałem PZW Katowice ani myśli, zeby wprowadzić no kill, bo jak mi odpisali: "zgodnie z regulaminem może Pan wypuszczać złowione ryby", a teraz robią 50% składki dla osób, które nie płaciły zezwolenia w 2019 roku to ja się łapię za głowę w jakim to kierunku idzie... Za 5-10 lat z Katowic to nikogo nie będzie, poumierają górnicy emeryci i kto będzie płacił? Młodzież? Nie widziałem jej, jedynie na zawodach.

Offline Stary Baca

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 552
  • Reputacja: 222
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Warszawa
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #187 dnia: 22.01.2020, 20:56 »
Wszystko mogę tylko potwierdzić.

Nie zgodzę się tylko z tym, cytuję:

"... gen. Kiszczak musiał wiedzieć o tym, że podlegli mu funkcjonariusze MSW „odejdą” z MSW i przejdą m.in. do największych w Polsce stowarzyszeń. Możliwe, że to on wszystko właśnie zaplanował w najbliższym gronie"

Kiszczak jako człowiek podległy tylko i wyłącznie sowietom i o nadzwyczajnych dla nich zasługach bo wykonywał zadania w nadzwyczaj ważnych sprawach (nie będę tego tu rozwijał bo materiałów u nas nie ma - wszystko zostało do gruntu wyczyszczone (dawno temu) nawet w sowietach się popaliło - tak niektóre archiwa płoną!) ale trudno znaleźć drugiego takiego któremu tak ufali. Na palcach można policzyć tych którym tak ufali. Nie ruszył by samodzielnie palcem ze strachu przed nimi. Kiszczak poświęcił dla sowietów wszystko, łącznie z życiem osobistym. On był zadaniowany bezpośrednio, mieli na niego takie materiały obciążające, że w każdej chwili szedł do piachu i hańba na całą rodzinę itd.
Otóż generał nigdy nie ryzykował jakichkolwiek samodzielnych działań.

Po drugie wszystko przyszło z Moskwy, całe stosy gotowych po polsku dokumentów.
Gotowe wzory organizacyjno-prawne, w niektóre wystarczyło w zasadzie wstawić datę, miejsce (miejscowość) i podpis...
Przyszedł gotowy schemat gdzie poszczególne resorty mają i co opanowywać.
Jeśli przeanalizujesz gdzie kto poszedł i co opanował to uderza całkowity porządek i nie wchodzenie sobie nawzajem w żerowisko (przestrzegane do dziś). Do dziś wchodzisz np. do banku i jak wiesz "kto to wziął" to o nic więcej nie trzeba pytać by wiedzieć jak się "skutecznie obracać".

Poszły za tym (dużo, dużo wcześniej) szkolenia specjalistyczne bardzo dokładnie ukierunkowane - tam nigdzie nie było żadnego chaosu ani grama przypadku. Przemaszerowano w szyku zwartym od komunizmu do państwa kapitalistycznego.
Wszystko dostali na tacy - opracowane prawnie do szczególików, można było wziąć półanalfabetę i też bez problemu z tymi papierami dałby sobie radę w nowych warunkach.
Przemyślano całą strukturę od góry do dołu, sowieci pracowali nad tym wcześniej co najmniej kilkanaście lat.  Starali się bardzo bo po sprawdzeniu tego "lekarstwa na nas" chcieli to wprowadzić u siebie. Nasi dostali wszytko na gotowo. Potem owszem ostro weszli amerykanie&spółka a towarzysze się gremialnie przewerbowali itd...

Pisałem tu już o Eksperymencie Słupskim - teraz to napiszę, m.in. koniec lat 80-tych namiętnie spędzałem w Słupsku i okolicy uważnie przyglądając się... Była nas grupa przyjaciół, kilkunastu czy chwilami kilkudziesięciu osób - nikt nie związany z tamtym systemem, nie wszyscy nawet rozumieli co tam się dzieje. Przetestowałem tam m.in. elementy oscylatora i wiele innych ciekawych mechanizmów które były gotowe na długo przed tym zanim zostały wykorzystane.
Stary Baca,
Otrzymałeś ostrzeżenie za zamieszczanie obraźliwych, nieprzyzwoitych treści. Proszę, zaniechaj tego i podporządkuj się regułom panującym na forum. W przeciwnym wypadku poczynimy dalsze kroki.
Pozdrawiamy. Załoga portalu Spławik i Grunt

Offline Darek_Darek1968

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 538
  • Reputacja: 60
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Działdowo
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #188 dnia: 22.01.2020, 20:59 »
...
Czasy się zmieniły, ale wielu potrafiło odnaleźć się w systemie gospodarki rynkowej. Koledzy z „branży” na wiele lat przejęli władzę w największych w Polsce stowarzyszeniach. Niby „wolna” jest ta Polska, no ale tak chyba nie do końca ;)

Miałem okazję to obserwować w mojej mieścinie naocznie podczas obchodów rocznicy wprowadzenia stanu wojennego.
Było bardzo uroczyście, odczyty, wystawa, prezentacje itd
Przy stole prezydialnym działacze S-ki obecni i ówcześni, przy tym samym stole... również sbek, który ich wyciągał z domów i odstawiał do internowania, trochę dalej oficer MO, który "tylko wykonywał rozkazy".
Chłopcy z SB działają nie tylko w PZW ale również w np. PCK, wiek mają odpowiedni to i w Uniwersytetach Trzeciego Wieku, potrafią nawet w Caritasie i w kościele w pierwszej ławce.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 650
  • Reputacja: 1980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #189 dnia: 22.01.2020, 21:05 »
Ja jestem przeciwny porozumieniom. Według mnie powinny one być wszędzie odpłatne i wiązać się muszą z oddaniem rejestrów połowowych, za których niezwrócenie powinna być kara lub płacona kaucja. Bez tego mamy ryzyko wolnej amerykanki i w przypadku niektórych wód, tych popularnych zwłaszcza, brak danych odnośnie skali odłowów. Przy dziesięcioletnich operatach oznacza to degradację wody.

Kolejny problem to opieka nad łowiskami. Przy porozumieniu darmowym, wiele tracą te koła, co dobrze się opiekują wodami. Mają wtedy 'najazd Hunów', co się nie wiąże z żadną gratyfikacją. Im więcej 'obcych', tym mniej zostaje dla lokalsów, do tego dochodzi problem kłusownictwa i śmieci. Kto z Was chciałby zasuwać przy swoim łowisku i na weekend nie mieć dla siebie miejsca?

Porozumienia mają się opłacać wszystkim, nie zaś tylko tym, co chcą łowić jak najtaniej. I to jest problem właśnie podstawowy. Wędkarze nie rozumieją, że utrzymanie wód kosztuje. Jeżeli koła wędkarskie podpisywałyby porozumienia, wtedy wiadomo, że mamy obopólną korzyść. Jednak przy samych porozumieniach darmowych i organizacji na okręgi, koła sporo tracą, te co dbają oczywiście. Trochę inaczej jest przy no kill, tutaj powinno być łatwiej. Mimo wszystko nawet tu mogą być problemy. Opolskie wody no kill są podobno mocno obstawione przez masy wędkarzy z innych okręgów lub rejonów. Czy to jest korzystne dla tych  co się opiekują tymi wodami? Postawcie się na ich miejscu 8)

Sprawa jest wg mnie prosta, polski wędkarz nie opiekuje się wodami, jedynie płaci coś tam, i nauczył się, że mu się należy. Jednak tu chodzi o to, aby bronić swego interesu. Dlatego powinno się za porozumienia płacić, zaś kasa powinna być kierowana z tego tytułu do tych, których wody są najpopularniejsze. Nie czarujmy się, system porozumień darmowych jest niesprawiedliwy i uderza w motywację aby działać i opiekować się wodami. PZW to nie komercja, gdzie się płaci i można wymagać. Tu każdy powinien włożyć swą pracę społeczną oprócz składki, a wiadomo jak jest :) Wszystko hula dzięki tym, co zasuwają ku chwale ojczyzny, chwała im!
Lucjan

Chub

  • Gość
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #190 dnia: 22.01.2020, 21:55 »
Luk

A Ty ciągle o tych rejestrach :P ( nie żebym był przeciwny ale tu to inny dziki kraj :) )
Zapominasz, że to Polska...
Weź pod uwagę, że jeszcze trzeba prawdę w nich napisać żeby to miało sens...
I weź też to pod uwagę, że rejestry mają chyba też powiedzieć ile ryby ubyło w zbiorniku, żeby danym gatunkiem "dorybić" ?
Tylko w tym "dorybianiu" jest też częsty problem, że inna waga jest na fv a inna leci do wody więc te rejestry to tak trochę o kant w takiej sytuacji.
To jak fv na "wykaszanie" brzegów zbiornika, który od lat nie był koszony i takie tam historie 8)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 650
  • Reputacja: 1980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #191 dnia: 23.01.2020, 08:08 »
Podchodzisz do zarybień od strony 'PZW ma zarybić'. A pomyślmy inaczej - to zarybienia naszych wód, naszego PZW. Różnica polega na tym, że powinno nam zależeć zarówno na tym aby prawidłowo dokonano zarybienia, jak i rejestrowanie ubytków było jak najdokładniejsze. Te dane pomagają w prowadzeniu łowiska. Bo to są nasze wody a nie spółki rybackiej PZW, do której 'musimy' należeć. Dlaczego zarybienia często były ronione nieuczciwie lub w niewłaściwy sposób? Bo wędkarze się nie interesują, nie dbają, nie doglądają. A pańskie oko konia tuczy.... Przecież to ich żywotny interes, aby zarybić porządnie, nieprawdaż?

Niestety, takie mamy realia. Wędkarze nie poczuwają się do tego, że to ich wody oraz do tego, że PZW to ich związek. Mam wrażenie, że jest sytuacja jak za PRL-u, gdzie większość musiała żyć w Polsce prowadzonej przez PZPR i jej dygnitarzy. Ale to przecież nasze wody, nieprawdaż?

I tu jest sedno problemu. Polscy wędkarze nie interesują się swoimi wodami, chcą aby była jakaś siła sprawcza, która im zarybi, załatwi wszystko. Od lat we władzach są ludzie, którzy nie rozumieją nowoczesnego wędkarstwa, są w epoce rybaka z wędką. Do tego nie przyszli aby służyć członkom związku ale aby robić hajs. Od lat nie robimy praktycznie niczego aby się pozbyć tej sitwy. Stąd oni czują się praktycznie bezkarni.

Sprawy porozumień są tutaj przykładem braku rozumienia istoty rzeczy. Dobry okręg to niby taki, który ma najwięcej porozumień. Według mnie jednak, oznacza to właśnie słaby okręg a nie dobry. Bo dobry nie będzie za darmo dawał dostępu do swoich zadbanych wód. W ten sposób chroni swoich członków i ma kasę na to aby o zbiorniki zadbać. Jasne, ze niektórzy kombinatorzy w kiepskich mogą liczyć na to, że dzięki porozumieniom z wieloma okręgami to do nich przyjdą wędkarze aby opłacić składki, ale czy to jest dobre dla łowisk i samych wędkarzy?

Panie i Panowie, tutaj więc trzeba zmieniać powoli myślenie. Bo nikt za nas rzeczy nie załatwi. Jak nie wybierzemy dobrych ludzi do władz, to będą rządzić okręgiem nieudacznicy i oszuści. A 300 zeta jako składka to zbyt mała kwota by utrzymać wody, jeżeli chcemy szerszego dostępu, musimy zapłacić więcej.

I jeszcze jedna rzecz. Jak PZW upadnie, co jest niestety życzeniem wielu nieuświadomionych, to nie pojawi się żaden twór co będzie 'dawał' i od którego będzie można żądać. Jeżeli będą to stowarzyszenia, to okaże się, że będziemy musieli zapłacić wielokrotność tego co teraz, mając do dyspozycji kilka razy mniej zbiorników. Czy tego chcemy? Dlaczego nie naprawić PZW, nie jest to łatwiejsze i bardziej korzystne? PZW jakie jest takie jest, po usunięciu sitwy jednak będzie można je naprawiać tak aby było normalna organizacją. Wg mnie jest to do zrobienia i to nie musi być nawet trudne. Nie trzeba zdobywać Bastylii, wystarczy zagłosować i interesować tym co się dzieje.

Dodatkowo pamiętajmy - wody nie są pełne ryb, są zdewastowane i trzeba je naprawić. ABy to robić musi być zmienione prawo. Bez PZW jest to trudne do zrobienia, gdyż kierunek wyznacza Olsztyn ze swymi naukowcami od wydajności z hektara i wiązania biomasy. Tylko mając PZW możemy sprawić, że wszystko zacznie się prostować, bez związku będziemy skazani na dyktat lobby rybackiego. Czerwińscy i Wołosy będą nam mówić co jest dla nas dobre i co mamy robić...

Lucjan

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 650
  • Reputacja: 1980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #192 dnia: 23.01.2020, 08:24 »
Świetnym przykładem jak wędkarze rozumieją realia była sprawa Mietkowa. Cztery okręgi dogadują się w sprawie porozumień (darmowych), staje na tym, ze zaporówka Mietków, woda okręgu wrocławskiego, będzie zarybiana środkami czterech okręgów, bo jest to główny cel wypraw wędkarskich wielu wędkarzy. Niestety, po czasie okazuje się, ze żaden z okręgów nie chce dołożyć się do zarybień i dbania o Mietków, Wrocław więc robi to co trzeba, zrywa umowy i nie dopuszcza wędkarzy z Legnicy, Jeleniej Góry i Wałbrzycha do swoich łowisk za darmo, gdyż woda została przełowiona a kasy na zarybienia nie ma. Efekt? Wędkarze wieszają psy na władzach okręgu, ze się nie dogadały, że sprawiły, iż nie ma porozumień. A one właśnie broniły interesu wędkarzy okręgu wrocławskiego i stanu zbiornika, w którym równowaga została naruszona nadmiernymi odłowami. Zamiast oberwać się tym, co nie zapłacili na Mietków, wędkarze obwiniają za zła wolę władze okręgu Wrocław :facepalm:

Ten przykład powinien otworzyć oczy na to co jest w interesie naszym. W teorii wędkarze  powinni dbać o wszystkie wody w takim samym stopniu (odpowiednio wysokim), i porozumienia mają sens. W rzeczywistości jednak tak nie jest... Dlatego są okręgi jak Opole, gdzie ryby jest sporo, bo się o pewne rzeczy dba i nie robi porozumień darmowych, gdyż to otworzy furtkę dla mas żądnych rybiego mięsa...

A hałas o te 35 sztuk szczupaka i sandacza rocznie? Jeżeli ktoś złowi tyle ryb, to przyjmując, że każda ma średnio 2 kilogramy (na Turawie są sztuki dużo większe oczywiście), to wychodzi że mamy 70 kilo mięsa. Mnożąc to przez 8 złotych  - mamy 560 zeta! A więc ponad dwukrotność składki! A wędkarze żądają jeszcze więcej... Do tego zerknijmy - jeżeli szczupaka i sandacza łowi się praktycznie przez 6 miesięcy w roku, to mamy 6 ryb na miesiąc średnio. Przecież to bardzo dużo! Czy ktoś ma kilkunastoosobową rodzinę do wykarmienia? NIe wyobrażam sobie, aby 12 kilo mięsa na miesiąc to było mało. No ale tak, jak tu obdarować rybami rodzinę, sąsiadów, kumpli z pracy i wszystkie koty z okolicy mając tylko 12 kilo mięsa na miesiąc? Nie da się :facepalm:

Dlatego wędkarze muszą zrozumieć jak ważne jest aby myśleć i działać rozsądnie. Bo nie można tyko żądać...
Lucjan

Chub

  • Gość
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #193 dnia: 23.01.2020, 09:09 »
Spłycasz problem z zarybieniem i tyle.
Piszesz, że wędkarze się nie interesują a to nie jest do końca prawda.
Np.

https://nto.pl/afera-z-zarybianiem-jeziora-otmuchowskiego-oszustwo-czy-pomylka/ar/12388166

Tu się zainteresowali i co ?
Przecież to zwykła pomyłka...
Problemem jest brak wyciągania konsekwencji z takich „zdarzeń”
Warta zatruta lata temu ktoś coś jakieś kary wiezienie ??
Nie chce mi się pisać o wielu innych przykładach bo to spłycanie tematu.
Dopóki ktoś wyżej nie będzie chciał się zająć albo widzieć coś czego obecnie widzieć nie chce będzie jak jest. Jak wiesz od 5.01 chyba jedna rzeczką są spuszczane tony plastiku i co z tym ?
Zajął się ktoś z jakichś służb ? Tak nie bardzo..
A gdzie ekolodzy przecież tak im zależy ;D
Na tym żeby w wodzie były ryby powinno zależeć nie tylko wędkarzom ale wszystkim.
Wiesz agroturystyka zamiast w Szwecji w Polsce i takie tam mało znaczące przychody dla regionów.

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 425
  • Reputacja: 1971
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Co dalej z PZW?
« Odpowiedź #194 dnia: 23.01.2020, 10:14 »
Lucjan, jakie 8 zł za kilo. Sandacz to jest po 40 albo lepiej. Szczupak około 30. To są pieniądze wielokrotnie przewyższające składkę. I dopóki tak zostanie, dopóty trzon związku stanowić będą walczący o mięso.
Krwawy Michał

Purple Life Matters