Na początek to:
Warszawa. 1989.07.26
Tajne egz.nr.1
OCHRONA BEZPIECZEŃSTWA WEWNĘTRZNEGO PAŃSTWA W NOWYCH WARUNKACH SPOŁECZNO - POLITYCZNYCH I GOSPODARCZYCH.
/ koncepcja wstępna/
Stary Baco jeżeli chodzi o ten temat, to w mojej ocenie zapomniałeś podkreślić najważniejszego z tej całej instrukcji
"W związku z utratą możliwości ingerencji resortu w procesy powoływania i rejestracji stowarzyszeń, towarzystw., itp. oraz dotychczasowej kontroli ich funkcjonowania, zmianom muszą ulec formy i metody pracy, mające głównie na celu operacyjną kontrolę tych organizacji i ich liderów."
W 1989 r. generał Cz. Kiszczak zarządzeniem nr 075/89 z 24 VIII 1989 r. „w sprawie likwidacji i przekształcenia niektórych jednostek organizacyjnych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych” zlikwidował część departamentów MSW. Dokonał on też ich reorganizacji. Od 1981 r. do 1989 r. w ramach MSW istniał Zarząd Polityczno-Wychowawczy. W "najgorętszych" latach PRL dyrektorem Zarządu Polityczno-Wychowawczego MSW, był pewien pułkownik (a następnie generał) niejaki pan Eugeniusz Grabowski (został nim tuż przed wybuchem stanu wojennego, bo 1 grudnia 1981 r. i trwał tam, aż do dnia 30 listopada 1989 r.). Patrząc jedynie po datach, no i po awansie na stopień generalski, to musiał on mocno zasłużyć się ustrojowi, prezentując właściwą postawę
Do zakresu jego działania należało m.in. planowanie oraz organizowanie pracy o charakterze informacyjno-propagandowym, opracowywanie wydawnictw propagandowych, popularyzacja właściwej dla SB tematyki w prasie i mediach. W skład tej jednostki organizacyjnej MSW wchodziła także redakcja "W Służbie Narodu" - tygodnika dla milicjantów, która dbała m.in. o ich właściwe morale.
Wówczas do tej jednostki organizacyjnej MSW zatrudniano ludzi z wysokim poziomem wiedzy ogólnej, mocno zaangażowanych i mających pozytywny stosunek do PRL (o właściwej postawie), z wysokim stopniem selektywnego myślenia (o bardzo dobrej analizie logicznej, ocenie zdarzeń i faktów). Pan E. Grabowski stał na jej czele. W 1989 r., jeszcze przed weryfikacją, redakcja Służby Narodu zaczęła podlegać pod Szefa Służb Kadr i Szkolenia Wychowawczego, już w nowej strukturze MSW stworzonej przez Kiszczaka.
Jako ciekawostkę podam, że E. Grabowski w 1974 r. dostał m.in. nagrodę ministra spraw wewnętrznych za "właściwe" publikacje. To jest naprawdę łebski facet, więc nie trudno, że się później odnalazł w PZW, skoro za nim stała cała masa towarzyszy z tych samych służb co i on. Nie ma więc co się dziwić sytuacji w PZW. W jednym z wywiadów już jako Prezes PZW w 2011 r. powiedział: "Kaczyński skłóca naród, buduje poparcie na negatywnych emocjach, Kaczyński chce poróżnić wędkarzy ze Ślązakami. Nie damy się siłą wcielić do Wermachtu jak dziadek Tuska. Wędkarze, to rzesza emerytów i rencistów którzy złowionymi własnoręcznie rybami utrzymują całe rodziny. Zwłaszcza na Śląsku". Potrafi umiejętnie operować emocjami
No i teraz najciekawsze To właśnie "przypadkowo", bo w okresie upadku PRL w 1989 r. na czele PZW stanął już w stopniu generała milicji pan E. Grabowski (nie wie on jeszcze wówczas albo może już wie, że będzie długoletnim prezesem PZW - bo dobre ponad 20 lat (od 1989 do 2013 r.). Pan Grabowski w wywiadach mocno podkreślał, iż tak naprawdę to nigdy nie chciał być Prezesem PZW ("Ja nie zabiegałem o tę funkcję. To mnie znaleziono")
Nowy Prezes PZW prosto z generalicji MSW już w "wolnej" Polsce po 1989 r. "namaszczał" wielu kolejnych działaczy z grona byłych funkcjonariuszy SB. Razem z nim MSW opuściła ich cała masa, którzy następnie "poszli do pracy" w okręgach PZW. Ci co następnie nie przeszli weryfikacji, która w wielu przypadkach była totalną fikcją, również poszli do "pracy" w PZW. Nawet Ci co przeszli weryfikację, a nie mogli odnaleźć się na rynku pracy z uwagi na poprzednią pracę, jak i z uwagi na brak "innych umiejętności", także znaleźli się w okręgach PZW. Trzeba było się wspierać Okręgi PZW i Zarząd Główny to przez lata były i nadal są jedne wielkie przechowalnie byłych funkcjonariuszy SB.
Także im upadek "komuny" nie mógł zaszkodzić, skoro wspólnie się "wspierali" działając w ramach PZW, którego to stowarzyszenia, aż do wejścia w życie ustawy o sporcie, czyli do dnia 25.06.2010 r., lustracja nie dotyczyła. Wejście w życie tej ustawy było jednym z powodów dlaczego PZW nigdy nie stał się polskim związkiem sportowym, bo trzeba byłoby się właśnie zlustrować, aby zostać polskim związkiem sportowym. A w ówczesnym Zarządzie Głównym, aż roiło się od byłych SB-ków. Ta sama sytuacja była w okręgach PZW. Wielu, także i obecnych działaczy PZW - również tych będących w ZG PZW - mogłoby nie przejść lustracji. Ma to m.in. wpływ na fakt, iż chociażby takie Mistrzostwa Polski Karpiarzy organizowane po raz pierwszy w 2020 r., są wyłącznie wewnętrznymi mistrzostwami PZW, bo równie dobrze ktoś inny może je zorganizować albo już zorganizował .
Kolejna ciekawostka. PZW wprost zalała fala byłych funkcjonariuszy SB zajmujących się w czasach PRL...propagandą. I to przez szereg lat pełnili oni najważniejsze funkcje w PZW (i nadal pełnią ). Od dziesiątków lat z wieloma tymi osobami blisko współpracują też pewni naukowcy rybaccy I tak o to mamy obowiązujący w tym kraju "system" albo inaczej mówiąc "układ". Dlatego też dalej istnieje taki, a nie inny podział na okręgi PZW, bo nikomu nie zależy na ich likwidacji, choć łącznie generują one olbrzymie koszty dla funkcjonowania całego PZW.
Na marginesie kolejna "ciekawa ciekawostka". W 2004 r. założono Stowarzyszenie Generałów Policji (podkreślam Policji, a nie Milicji ). W jego skład oprócz znanych nazwisk wszedł również i E. Grabowski, więc "ten tego" Jak pisałem jest to bystry facet. Naprawdę.
Bycie Prezesem ZG PZW, przy istnieniu czterdziestu kilku okręgów wymaga niesamowitego wyczucia, wiedzy, no i najważniejszego...układów. Obecny Prezes ZG nawet jednej kadencji nie może dotrwać do końca To też o czymś świadczy. I żeby nie było. Nie popieram obecnego Prezesa ZG. Uważam, że przez okres jego rządów nie zrobiony niczego, aby zreformować PZW. Dokonano jeszcze większego rozbicia PZW i zwiększenia roli okręgów (kwestia RAPR). Z drugiej strony trudno go winić za obecny stan PZW. Taka jest po prostu struktura PZW - niereformowalna i inaczej nie da się tym rządzić, aniżeli przez układy prezesów i zarządów okręgu. Tylko żeby mówić o układach, to trzeba właściwie obsadzać stanowiska, no i coś w zamian dawać. I tak to się od lat kręci, także dzięki znacznej pomocy naukowców rybackich i braku kontroli ze strony państwa Choć to się już powoli zmienia. No i powoli zmienia się też świadomość wędkarzy.
Jeszcze dziesięć lat temu nie sądziłem, że kiedykolwiek to napiszę. Jednak w najnowszej historii Polski raptem kilka dat ma znaczenie, jeżeli chodzi o rozwój polskich stowarzyszeń, jak i jeżeli chodzi o ich wpływ na stan polskiego środowiska naturalnego, w tym ekosystemów wodnych. Wśród kilku ważnych dat dla mnie najważniejsze są raptem trzy, które miały ogromny wpływ na to jak wygląda obecnie Polski Związek Wędkarski (ale też np. Polski Związek Łowiecki), jak i stan polskich jezior oraz rzek, bo na tym się przede wszystkim skupię.
Pierwszą z nich jest data wejścia w życie ustawy z dnia 7 kwietnia 1989 r. Prawo o stowarzyszeniach. Drugą jest data likwidacji Zarządu Polityczno–Wychowawczego MSW wraz z jego ogniwami terenowymi w województwach w dniu 21 listopada 1989 r. Była to jednostka organizacyjna Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej wchodząca w skład Służby Polityczno-Wychowawczej, a działająca w latach 1981–1989, której funkcjonariusze odegrali kluczową rolę jeżeli chodzi o przyszłość zarówno Polskiego Związku Wędkarskiego, jak i chociażby Polskiego Związku Łowieckiego.
Procesowi weryfikacji poddało się ponad 14 tysięcy funkcjonariuszy SB. Jednak tylko około 60 % pracujących w SB w 1989 r. (przed reorganizacją MSW kierowaną przez generała Cz. Kiszczaka) poddało się weryfikacji, a i tak tej weryfikacji kilka tysięcy funkcjonariuszy nie przeszło. Co się stało z tymi co odeszli z MSW i nie poddali się weryfikacji ? Znaczna ich część znalazła się w PZW.
Jedynie od grudnia 1989 r. do czerwca 1990 r., aż 202 wysoko postawionych funkcjonariuszy kierownictwa MSW straciło pracę (także w województwach). Formalnie wiele jednostek terenowych MSW przestało istnieć w dniu 10 maja 1990 r., kiedy to weszła w życie ustawa z dnia 6 kwietnia 1990 r. o Urzędzie Ochrony Państwa, no i jeszcze ustawa o Policji. W praktyce jednak stare struktury MSW funkcjonowały do końca lipca 1990 r., kiedy to zwolniono z pracy większość funkcjonariuszy SB.
Trzecią, czyli ostatnią z ważnych dla mnie dat, jest data wejścia w życie ustawy z dnia 18 lipca 2001 r. Prawo wodne, która tylko zabetonowała istniejącą gospodarkę rybacką na polskich wodach, a tym samym dalej utrzymała status quo, który kiedyś ustalili m.in. funkcjonariusze służb bezpieczeństwa PRL.
Z tych trzech dat, jeżeli chodzi o PZW, najważniejsze są pierwsze dwie daty. To jak miał wyglądać po 1989 r. Polski Związek Wędkarski, ale też i Polski Związek Łowiecki zapadło nie w gronie wędkarzy i myśliwych, a na najwyższych szczeblach ówczesnej polskiej władzy, czyli w 1989 r. w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych PRL, kierowanym przez generała Cz. Kiszczaka. Wówczas to gen. Kiszczak dokonał likwidacji części departamentów (tych które najmocniej „uderzały” w opozycję, kościół, no i właśnie w stowarzyszenia). Dokonał to zarządzeniem nr 075/89 z 24 VIII 1989 r. „w sprawie likwidacji i przekształcenia niektórych jednostek organizacyjnych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych”.
Likwidacji uległ wówczas Zarząd Polityczno–Wychowawczy MSW wraz z jego ogniwami terenowymi, o którym już pisałem wyżej.
Osobiście uważam, że gen. Kiszczak musiał wiedzieć o tym, że podlegli mu funkcjonariusze MSW „odejdą” z MSW i przejdą m.in. do największych w Polsce stowarzyszeń. Możliwe, że to on wszystko właśnie zaplanował w najbliższym gronie, patrząc chociażby po tym jak „rozegrał” L. Wałęsę. To, że L. Wałęsa był TW Bolkiem to fakt potwierdzony przez wielu, również tych neutralnie politycznych biegłych (m.in. z topowego w Polsce Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w Krakowie). W tym miejscu nie mam zamiaru rozwodzić się nad tym dlaczego nim był, kiedy i co przekazywał, ale chciałbym ukazać to, jak skutecznie działało ówczesne MSW na przykładzie właśnie PZW.
Jest obecnie naprawdę dużo dokumentów potwierdzających, to co piszę. Dlatego na wstępie napisałem, że jeszcze 10 lat temu nie napisałbym tego co piszę teraz, ale obecnie jestem przerażony tym, że w 2020 r. mało co się zmienia, a byli funkcjonariusze MSW, Milicji Obywatelskiej z czasów PRL dalej odgrywają w PZW kluczowe role. Obecnie mogę wskazać przynajmniej czterech wysoko postawionych funkcjonariuszy byłego MSW PRL w najwyższych władzach PZW, zarówno tych zweryfikowanych, jak i niezweryfikowanych, szkolonych w Moskwie, jak i tych nieszkolonych. Pominę już funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej, Tajnych Współpracowników i całą masę rodzinnych powiązań z funkcjonariuszami SB. Niektórzy to się nawet znają już z czasów uczelni i po latach nadal sprawnie działają razem w PZW. Decyzja o tym jak ma wyglądać PZW - pozostawienie tego całego rozdrobnienia PZW na aż tyle okręgów (de facto na odrębne od siebie stowarzyszenia) zapadło właśnie w 1989 r.
I teraz przejdźmy do 1989 r. Zastępcą szefa Służby Polityczno-Wychowawczej MSW był wówczas Eugeniusz Grabowski ( w jednostce tej pracował w okresie 11 XII 1981–30 XI 1989). W 1989 r. został on wybrany na Prezesa PZW (de facto funkcję tę będzie pełnić przez kolejne dwadzieścia kilka lat). Jego szefem, czyli Szefem Służby Polityczno-Wychowawczej MSW w okresie 22 XII 1984 r. –31 VIII 1986 r. był niejaki Andrzej Gdula, który w 1990 r. został wybrany również na długie lata (podobnie jak E. Grabowski w PZW
) na prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej w Polskim Związku Łowieckim. Zastąpił on tam wieloletniego Prezesa generała Milicji Obywatelskiej Tadeusza Pietrzaka (prezesa NRŁ PZŁ w latach 1969-1977 i w latach 1983–1990). A. Gdula od 1986 r. do rozwiązania partii w 1990 r. pracował w Komitecie Centralnym PZPR, a więc było dość blisko gen. Cz. Kiszczaka.
Andrzej Gdula po 1989 r. był m.in. szefem zespołu doradców prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w latach 1996–2005. Tego samego Aleksandra Kwaśniewskiego, który miał olbrzymi wpływ, razem z ówczesną stroną rządową, na kształt ustawy z dnia 7 kwietnia 1989 r. Prawo o stowarzyszeniach. A. Kwaśniewski brał udział w tworzeniu projektu tej ustawy, był także „opiekunem” tej ustawy w parlamencie.
MSW chciało mieć duży wpływ na stowarzyszenia, co wynika m.in. z treści zachowanych dokumentów. Jednak nie było to realne, aby po 1989 r. mieć także wpływ na to jak tworzy się w Polsce stowarzyszenia. Dlatego pewnie kilku łebskich gości z MSW postanowiło po prostu przejąć te stowarzyszenia.
Przez wiele lat przy ZG PZW istniał taki twór jak Rada Patronacka PZW. Generał E. Grabowski zaprosił do niej m.in. oprócz tak znanych i szanowanych nazwisk jakim był senator prof. Zbigniew Religa, również takie osoby jak: Lew Rywin (jako prezes firmy Heritage Films), ówczesny poseł Bronisław Komorowski (który był wtedy prezesem Ligi Morskiej i Rzecznej, a za którym do chwili obecnej ciągnie się smród podejrzeń o bliską współpracę z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi), ówczesny prezes Polskiego Towarzystwa Rybackiego. No i E. Grabowski zaprosił do udziału jeszcze swojego byłego szefa z lat 1984–1986, kiedy to wspólnie razem pracowali w Służbie Polityczno-Wychowawczej MSW, czyli Andrzeja Gdulę, który wówczas pełnił dwie funkcje – był szefem doradców prezydenta A. Kwaśniewskiego, no i jeszcze był Prezesem Naczelnej Rady Łowieckiej w Polskim Związku Łowieckim.
Czasy się zmieniły, ale wielu potrafiło odnaleźć się w systemie gospodarki rynkowej. Koledzy z „branży” na wiele lat przejęli władzę w największych w Polsce stowarzyszeniach. Niby „wolna” jest ta Polska, no ale tak chyba nie do końca