ORGANIZACJE WĘDKARSKIE > PZW, czyli Polski Związek Wędkarski...

PZW - czy to normalne...

<< < (2/1018) > >>

Mosteque:

--- Cytat: matchless w 10.04.2017, 07:52 ---Pierwsza moja konkluzja odnośnie nazwy tematu - PZW...
Z tego co widzę, to treść dotyczy wymiaru kary, a ta jakby nie było nie leży w gestii PZW a ustawodawcy.

Odnośnie pewnej patologii. Sam widzę, jako strażnik, że w chwili obecnej lepiej nie mieć żadnych uprawnień niż je mieć i naruszać przepisy ustawy czy też RAPR. Członek PZW, który nie stosuje się do przepisów nie tylko może zostać ukarany mandatem (przy kontroli PSR lub SSR z Policją i innymi uprawionymi służbami) ale też stracić uprawnienia do połowu na wodach PZW, za które zapłacił, może być ciągany po sądach w przypadku odmowy przyjęcia mandatu i będzie wzywany na rozprawy do odpowiednich rzeczników i sądów dyscyplinarnych PZW.
Osoba bez karty wędkarskiej zostanie ukarana mandatem na odpowiednią kwotę i na tym sprawa się kończy, chyba, że kwalifikacja czynu jest większa.

Kolejna patologia.

Wędkarza PZW można w jakiś sposób "upomnieć" poprzez skierowanie sprawy do rzecznika dyscyplinarnego jego koła. W przypadku drobnego naruszenia taki wędkarz dostanie upomnienie, jednak karą samą w sobie jest dla niego konieczność stawienia się na rozprawie, złożenie wyjaśnień przez rzecznikiem dyscyplinarnym itp.

Przeprowadzając kontrolę na tzw "dzikiej wodzie", czyli wszędzie tam, gdzie wymagana jest tylko karta wędkarska, można albo wezwać Policję, która nałoży mandat albo... no właściwie nic więcej nie można. Jeśli byłby to jakiś mięsiarz, z 5 szczupakami w siatce - w porządku, ale co, kiedy to jest grupka dzieciaków ucząca się łowić?

Nie da się, na podstawie obecnych przepisów, taryfikatora za wykroczenia i obecnego brzmienia ustawy o rybactwie skutecznie karać tych największych kłusowników, szczególnie tych bez uprawnień. Nie może być też tak, że legitymacja PZW jest piętnem, do którego lepiej jest się nie przyznawać. Bo w przypadku opisanym powyżej większa kara spotkała osobę z uprawnieniami jak bez. Niezależnie już od tego, że czyn jest godny potępienia w obu przypadkach oczywiście.

Kojarzy mi się to z tym odbieraniem prawa jazdy i luką prawną, która była przez pewien okres czasu. Ten, który zapomniał nie tracił prawka. Ten, który miał przy sobie i pokazał, stracił.
Ten, który przekroczy prędkość, złamie przepisy i uzbiera określoną ilość punktów - traci prawo jazdy. Ten, który go w ogóle nie posiada - otrzymuje mandat za jazdę bez uprawnień. Koszta niewspółmierne bo dodatkowy kurs i ponowne zdanie egzaminu jest dużo większym kosztem aniżeli te 500 zł. No i wcześniej również ktoś musiał wydać wiele pieniędzy na zdobycie uprawień pierwszy raz.

--- Koniec cytatu ---

Czy można na ten absurd zwrócić uwagę odpowiednich władz? Ustawodawcy? Nie wiem, kogo...

mjmaciek:
Sam sie zastanawiam - polak potrafi w każdym momeńcie obejdzie przepisy - a do kłusoli i 1,3 i 7 dniówek - to jest czad ... sami widzicie póki w polsce czegoś nie zakażą to uważa się że można.....
Bo jest luka w niedoskonałym prawie....

Logarytm:
A może nie kary, lecz praca społeczna na rzecz ekosystemu wodnego - sprzątanie, umacnianie brzegów, koszenie chwastów itd. Nie wiem dlaczego w polskim systemie prawnym prawie w ogóle taka instytucja, jak praca społeczna nie jest brana pod uwagę. Wielu kłusowników nie ma kasy, a robić każdy może. I nie mam tu na myśli tylko tych, którzy łowią bez zezwolenia, ale także tych, co robią to niezgodnie z regulaminami. Aby jednak wszystko działało, muszą istnieć poważne służby, które są przyjazne dla uczciwych wędkarzy i bezwzględne dla szkodników. Bez zdolności do egzekwowania prawa, większość nie będzie tego prawa przestrzegać. Tu rodzi się pytanie, czy opłaca się utrzymywać służby w celu ochrony ryb i jakie może to przynieść korzyści dla ... gminy, województwa, kraju. Chodzi po prostu o bilans zysków i strat. Takie służby kosztują. Jeśli decydenci nie zobaczą interesu w tym, żeby posiadać rybne wody, nikomu nie będzie zależało, żeby one takie były, a tym samym, nikt nie zainwestuje w służby. I nic się nie zmieni, bo służby społeczne to fikcja. Z całym szacunkiem dla ludzi poświęcających swój czas i pracę w SSR, ale dla mnie to przebieranka, takie ORMO w PZW. Żeby być dobrze zrozumianym: mam na myśli organizację, a nie osoby, które się angażują w pracę SSR (choć często ich praca pozostawia wiele do życzenia - o czym wielokrotnie było na forum).

Mosteque:
Zauważcie, że w ogóle w polskim prawie karnym nacisk kładziony jest na karę, nomen omen. A naprawa wyrządzonej szkody, szczególnie wobec jakiejś osoby, spychana jest na dalszy plan. Nie wiem, czy nie potrzeba założyć kolejnej sprawy w sądzie, żeby domagać się odszkodowania/naprawienia wyrządzonych szkód od sprawcy, którego skazano za coś, co nam zrobił.

Logarytm:

--- Cytat: Mosteque w 10.04.2017, 09:30 ---Zauważcie, że w ogóle w polskim prawie karnym nacisk kładziony jest na karę, nomen omen. A naprawa wyrządzonej szkody, szczególnie wobec jakiejś osoby, spychana jest na dalszy plan. Nie wiem, czy nie potrzeba założyć kolejnej sprawy w sądzie, żeby domagać się odszkodowania/naprawienia wyrządzonych szkód od sprawcy, którego skazano za coś, co nam zrobił.

--- Koniec cytatu ---

No właśnie, a to powinna być kluczowa sprawa - naprawienie szkody (z nawiązką za doznany uszczerbek na...).

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej