Czyli aby łowić grubsze okazy używanie gliny poniekąd można uznać za zbędne. A jak z łowieniem na metodę w ciepłe miesiące na dużych głębokościach? Ryba nie wolała być na wodzie płytszej?
To podepnę się.
W ciepłej wodzie pojawia się termoklina - mówię o tej letniej już ustalonej.
Woda ma głębokość 5-7 m ( dla mnie to duża głębokość ).
Poglądowy był film B. Bartona , który łowił tuż nad nią lub w niej ... a z dołu rzadko mu coś skubało , bo tam wg teorii jest mało tlenu i ryby raczej unikają tego obszaru..
Czy duży leszcz i płoć ( ponad 35 cm) siedzą w zimnej wodzie pod termokliną w jakiś wyjątkowych warunkach i mogą odpalić tam z żerowaniem ?
Termoklina letnia ,pojawia się na głębokości od około 7m właśnie,także płytsze zbiorniki nie mają takiego zjawiska. Druga sprawa,dla czego łowić w termoklinie ? Ponieważ tam właśnie jest najwięcej tlenu. To nie jest tak,że poniżej nie ma tlenu w ogóle. Owszem jest,ale mniej. Główne zamierzenie łowienia w termoklinie,to obecność ryb,natomiast w takim obszarze jest bardzo duża ilość fitoplanktonu i mniejsza zooplanktonu. Większe ryby są zmuszone do choćby krótkiego,ale żerowania w pobliżu dna,bo tam jest więcej treściwszego żarcia . Zazwyczaj nocą grubsza ryba schodzi do dna ,ale nie koniecznie tylko nocą i my możemy jej w tym pomóc. Pisałem już o tym w temacie nęcenia i migracji,podaję w koszyku zanętę smużącą,lub najlepiej chleb tostowy,z grubszymi frakcjami typu pelet/ziarno. Taki chleb w koszyku,podczas opadu,tworzy słup zanętowy,który naprowadza rybę do naszego grubszego towaru. Często wtedy mam brania z opadu,lub zaraz po opadzie.
Metoda w upały , lepiej spisuje się w płytszej wodzie. Karp,lin wówczas lubią gorącą wodę,ale i rzucając pod termoklinę,też możemy liczyć na brania,bo ryba i tak musi zejść na dno dla pożywienia. Problemem jest przewidzenie pory,stąd w takim wypadku smużący klasyk sprawdza mi się lepiej,natomiast metodą możemy szukać ryb blisko brzegu ,na skrajach roślinności podwodnej np.albo blisko trzcin. To również świetne letnie (i nie tylko) miejscówki. Dobrze jest łowić blisko rowu wchodzącego w jezioro,to miejsca 2-3m,ale dotlenione i na metodę znakomite.
Gdy jest fala,łowię głęboko,raczej klasykiem. Gdy jest cisza,łowię metodą bliżej brzegu koło zarośli.
Co do pana Bartona: ostatnie lata jego łowienia,to zbiornik 20-22h. małe ,szybkonagrzewające się jeziorko. Z tego co pamiętam jest tam maks 8m,a średnio 3m. W takim zbiorniku termoklina letnia,to ratunek dla leszczy i płoci. Większe zbiorniki,ponad 100 hektarowe,tak szybko się nie nagrzewają,a nawet jeżeli,to ryba i tak ma gdzie przebywać,choćby w roślinności,zacienionych miejscach,wiatr i fala też inaczej dotleniają wodę na takich powierzchniach. Zmierzam do tego,że facet mówi bardzo mądrze,tyle że jego łowienie to specyfika jego łowiska bardziej,aniżeli uniwersalny przepis na lato. Sam film gdy łowi w termoklinie,ja tam widzę 2m maks gruntu,a samej głębokości tak na prawdę nie podał. Ale gdyby faktycznie łowił w termoklinie,to grunt miałby ustawiony na 5-7m ,względem 8m głębokości jego jeziorka. Także coś tu nie tak...
We wcześniejszych latach,dzierżawił potężne jezioro i wtedy już inaczej się wypowiadał. Nie mniej,pan Bogdan posiada ogromną wiedzę o migracji i zwyczajach ryb.