Autor Wątek: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...  (Przeczytany 6554 razy)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 698
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Wczoraj kupiłem i obejrzałem ostatnią część Hobbita - trylogii, czyli Bitwę Pięciu Armii. Nie mogę się pozbierać do dziś i jestem w 'rozsypce' :)

Nie mam pojęcia skąd się bierze takie podejście ostatnimi czasy, jeżeli chodzi o Hollywood, że z normalnych, dobrych książek, robi się nagle jakieś dziwne historie, pełne bzdur, gdzie prawa fizyki nie obowiązują, no i w ogóle wszystko nie trzyma się kupy... Rozumiem J.Rowling, która zastrzegła sobie, że Harry Potter filmowy będzie wymagał jej akceptacji, i w scenariuszu nie ma rewolucyjnych zmian. Tolkien biedny jednak już nie żyje :-\

Wychowałem się na Tolkienie, i niechętnie, chyba jak każdy fan, widziałem jakieś zmiany. To co jednak Jackson zrobił w ostatniej części, to już było po prostu przegięcie. Nie dość, że historia została spłycona, to w ogóle pełna jest tak niedopuszczalnych błędów, niedociągnięć, że ktoś, kto choć trochę zna się na strategii i bitwach, nie ma wyjścia, musi się głośno śmiać.

Elf Legolas to charakter, który z pomocą kilku takich jak on, mógłby pokonać sam armię Orków. Dać mu tylko odpowiednią ilość strzał, kilka mieczy i jakiś kordów, a usiecze i posieka na kawałki. Bez broni też sobie poradzi, poleci na nietoperzu, obali jakąś wieżę z kamienia, będzie jeździł na trąbach mamutów niczym na deskorolce, zabije wszystkim. Po prostu ninja. Na miejscu Saurona nie rozpoczynałbym żadnych zatargów z Elfami, biedny pewnie o tym nie wiedział.

Historia miłości zmyślonej Tauriel i Killiego, elfki i krasnoluda jest tak płytka jak kałuża na odwadnianej autostradzie, historia tak nieprawdopodobna, że aż boli, skręca i rwie... Dlaczego każdy film musi mieć historię o miłości? Czy to jakieś prawne zapisy, nakazujące zamieścić coś takiego w scenariuszu?

Bitwa to po prostu kpina. Elfy, które słynęły z bycia świetnymi łucznikami, nie strzelają z łukó! Sam Legolas zabił z 50 Orków z łuku, ale jego pobratymcy już tego nie robią. Pewnie dlatego, że bitwa trwałaby wtedy tylko minutę... Bardzo ciekawe! W walce pojawiają się wielgachne Orki, jeszcze większe niż Uruk-hai we Włądcy Pierścieni, jednak walczą jak stare baby co mają półtorej metra i ręce mają wykręcone jakąś chorobą. Nie wiem po co im w ogóle zbroja, zabija się je bardzo łatwo. W ogóle miecze krasnoludów, ludzi i elfów dziwnie penetrują ciała orków, prawa fizyki nie znajdują tutaj zastosowania. Żadnej strategii, żadnej normalności, żadnego uderzania ze skrzydeł. Dwadzieścia szeregów elfów nie wiadomo co robi - byli ale ich nie ma. Mogliby strzelać z łuków, uderzyć z flanki - nic z tych rzeczy. Orki uderzają na krasnoludów i elfów - ale pomimo, że Azog dowodzi - na polu bitwy nie ma żadnych wielkich zmian, w ogóle nie wiadomo jak on wtoczył jakieś wielkie chorągwie tak szybko na tę górę. Orki dobiegają w ciągu kilkunastu sekund do elfów i krasnoludów - ciekwae jednak jak docierają do orków rozkazy Azoga, stojącego z 500 metrów dalej. Telepatia zapewne...

Pojedynki to tez majstersztyk. Walka Azoga z Thorinem zamienia się w kabaret, Azog nie tonie, przebija sztyletem gruby lód, jakby to było masło, na dodatek wyskakuje niczym delfin z wody, z pozycji leżącej, łamiąc gruby lód. Nie wiem jakie IQ miał ktoś kto to wymyślił, może dla kogoś omamionego popcornem i litrem coli w kinie cos takiego przejdzie, mój mózg się jednak już wtedy zagotował.

W bitwie Thorin i jego kuzyn, Durin Żelazna Stopa witają się na polu bitwy jak kumple w pubie, z kuflami w dłoniach. To nic, że wodzowie zawsze byli celem ataków podczas bitew w średniowieczu, tutaj orkowie postanowili dać im minutę na wymianę zdań i powitanie. W bitwie nagle pojawiają się kozły, cholera wie skąd, dosiadają ich krasnoludy i kozły od razu wiedzą gdzie mają się udać. Cóż za cudowne zrozumienie! W ogóle jak szybko Kkrasnoludy dotarły na miejsce bitwy! Wieczorem poleciał kruk, a rano już była cała armia... To dlaczego tak długo Thorin i jego kompania szła do samotnej góry? Jakies zagięcie czasoprzestrzeni?


To co wyprawiał Legolas podczas bitwy tego nie powstydziłby sie Neo w Matrixie, agent Smith nie miałby żadnych szans. Jak leciał 'nietoperzem' to zacząłem współczuć Orlando Bloom'owi, bo nie wiem czy wiedział na co się decyduje zgadzając się na kręcenie tego sequela. Na pewno była to rola godna Złotych Malin...


Na koniec ani nie dowiadujemy się co się stało z Bardem, krasnoludami, ze złotem, z Arkenstonem - kamieniem który miał Bard lub Thranduil, nie wiadomo jak podzielono złoto, co gorsza nie pokazano pogrzebu poległych krasnoludów. Ot - historia się nagle szybko kończy, tak jakby Peter Jackson się spieszył do domu i skrócił zakończenie o 10 minut. Słyszymy natomiast jakieś brednie o matce Legolasa z których nic nie wynika, żadnego jak i czemu...

Same efekty specjalne są dobre, często zapierają dech w piersiach - ale co z tego, kiedy scenariusz jest idiotyczny?

Mógłbym tak pisać i pisać...

Tak więc film mnie sponiewierał, zostawił trwałą chyba rysę na mojej psychice. Nie wiem w ogóle jaki przekaz miał mieć taki film, po co robić trzy długie części, pełne bzdurnych scen, zamiast rzetelnych dwu części, bez żadnych miłosnych historii wyssanych z palca (u nogi), z trzymaniem się fabuły jako tako, z pokazywaniem głównych postaci, bez żadnych super elfów i orłów, które pojawiają się aby wygrać znowu bitwę (jakby nie mogły przylecieć ciut wcześniej). Historii gdzie bohaterowie są normalni, nie łamią praw fizyki, zaś bitwa jest bitwą (nie ma jej w książce), a nie jakimś kabaretem, bez idotyzmów i jakiś super potworów co robią wielkie dziury w skale.
 
Chyba w ramach powrotu do normalności muszę przeczytać jeszcze raz książkę, może uda się wymazać z pamięci tę zbrodnie na zdrowym rozsądku. 
Lucjan

Offline DvD

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 520
  • Reputacja: 138
  • Płeć: Mężczyzna
  • Koło PZW nr 84 "Krokodyl" Wrocław
  • Lokalizacja: Wrocław / Włoszczowa (świętokrzyskie)
  • Ulubione metody: waggler method
Racja Luk. Ja byłem na maratonie w kinie i widziałem wszystkie części w jedną noc.
Tak jak piszesz prawa fizyki są łamane notorycznie, dużo jest po naciągane. W ogóle władca pierścieni dużo bardziej podobał mi sie od strony graficznej i charakteryzacji. Nie było takiej sztuczności, były kostiumy, w hobbicie Azog wygląda jak z plasteliny...
Nie wiem czy wiesz ale podczas kręcenia sceny u Bilba w domu aktor grający Gandalf popłakał się, bo cała scenę siedział sam przy stole otoczony zielonymi ścianami, reszta bohaterów została nagrana osobno i nałożona komputerowo. Aktor stwierdził, że to już nie jest aktorstwo...

Co do sygnałów Azog w trakcie bitwy to dawał je za pomocą właśnie tych "żagli" na górze zmieniając ich układ, to akurat jest do przełknięcia.
W ogóle strasznie nie podobały mi się miecze krasnoludzkie, wyglądają jak nie obrobione sztaby metalu, aż boli ten plastik..
Co do taktyki to zgodzę się, poniżej poziomu. Do pieca dołożył najbardziej u mnie na ork z kamieniem na łbie pełniący funkcje tarana-samobójcy.

Jak piszesz dużo jest rozbieżności w czasie i przestrzeni, wiele rzeczy jest nierealnych.
We władcy pierścieni Legolas miał kody na nieskończoność strzał, tutaj na grawitacje :D

Tak się kończą próby zrobienia hitu z bajeczki, jaką jest Hobbit, bo powiedzmy szczerze bajeczką jest. Przesłanie i morał oczywiście jak najbardziej dobry, jednak język sprawia że nie traktuje się tej książki do końca poważnie.
Dawid

Offline kop3k

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 488
  • Reputacja: 320
  • Płeć: Mężczyzna
  • Amat Victoria Curam
    • Galeria
  • Lokalizacja: UK London
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Jak chcę bajkę i opowieści wyssane z palca to mam "Wikingów" :P akurat oglądam s04e02
Hobbit zasługuje na lepszą ekranizacje, ja miałem tą przyjemność akurat replikować hobbita i oglądać go codziennie przez parę tygodni. Można tej ekranizacji zarzucić dużo więcej 8)

Offline Nathaniel

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 090
  • Reputacja: 32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: feeder
Kop3k jesteś operatorem na replikacji??

Offline kop3k

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 488
  • Reputacja: 320
  • Płeć: Mężczyzna
  • Amat Victoria Curam
    • Galeria
  • Lokalizacja: UK London
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Byłem do czerwca zeszłego roku na zmianie u kałmucha :)

Offline Nathaniel

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 090
  • Reputacja: 32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: feeder
W Piasecznie ??

Offline jean72

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 157
  • Reputacja: 50
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: bat i feeder
Panowie Luk i DvD tej części nie ogląda się na trzeźwo albo trzeba sobie zapalić jakieś " zioło " :P 
Takie jest moje zdanie na ten temat i nikt nie musi się z nim zgadzać

Offline MaciejK

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 269
  • Reputacja: 40
Nie dotykając celowego niszczenia wątków oryginału przez PJ, dla mnie tam efekty są znacznie gorsze niż w znacznie starszym władcy. Ordynarne nakładki wysmażone komputerowo, nierealistyczne, często błyszczące tekstury - jedna wielka porażka.
To byłaby świetna ekranizacja książki - w jednym dwu- dwu i pół godzinnym materiale. NIestety,  w celach komercyjnych została rozwleczona, wykastrowana  z tolkienowskiego ducha i zasypana  wypełniaczami - niczym tanie zanęty otrębami.
Nie życzyłbym sobie hipotetycznego  dania Jacksonowi Silimarilliona do łapek - zabiłby to tanimi efektami, naciągnął i zniekształcił.

Offline DvD

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 520
  • Reputacja: 138
  • Płeć: Mężczyzna
  • Koło PZW nr 84 "Krokodyl" Wrocław
  • Lokalizacja: Wrocław / Włoszczowa (świętokrzyskie)
  • Ulubione metody: waggler method
Właśnie o tym pisałem Maćku :)
Dawid

Offline Pyza

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 342
  • Reputacja: 537
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wody PZW - po prostu Pyza na swojskich wodach ;)
  • Lokalizacja: Kielce
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Witam
Każdy lubi co innego, ja tam lubię taki klimat filmów.

Wojownik Uruk-Hai.


A tutaj mój okoń, a raczej też wojownik Uruk-Hai




Widzicie, że podobni :D

Po złowieniu tego okonia, od razu mi się skojarzył z wojownikiem Uruk-Hai.

A teraz jest oglądam Wikings - najnowszy sezon, The 100 - też nowy sezon, i dalszej części serialu The Walking Dead :D Jest przynajmniej co oglądać :)

Pozdrawiam
Koło PZW Iskra Kielce

Zapraszam na moje konto na YouTube:

https://www.youtube.com/channel/UC-WNdomDqMgACLhluPj8F6w

Sylwek

Offline Marcin

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 209
  • Reputacja: 119
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gryfów Śląski
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Tak cała bitwa była idiotyczna, jak to oglądałem to łapałem się za głowę nie wierząc w bzdury widoczne na ekranie... i śmierć Azoga i Thorina... też totalnie zmyślona. Film mógł skończyć się na dwóch częściach i śmierci Smauga.
Niestety tak się przyjęło, że koniec zawsze musi być z przytupem... no i był. U mnie był to przytup z fochem, ale dla ludzi nie znających książki bitwa była pewnie czymś oczekiwanym.
Pozdrawiam
Marcin

glizdziarz

  • Gość
Czeeeepiacie się.

Filmy dzisiaj takie niestety muszą być. Na całym świecie rosną nam społeczeństwa obrazkowe. Tu nie ma miejsca na przeintelektualizowane filmy czy spektakle (no tu jeszcze jako tako ze względu na specyfikę widza). Dziś to ma być bajka z hukiem i przytupem jak Bondy z lat osiemdziesiątych.
Książkę wiernie przenieść na ekran niepodobna.
Niemniej to co robią scenarzyści i reżyserzy w ekranizacjach bestselerów literackich woła o pomstę do nieba.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 698
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Grzegorz, huk i przytup jest wskazany, bardziej razi słaby scenariusz i wstawki, których być nie powinno.

Dobrym przykładem jest Harry Potter - gdzie Rowling czuwała nad tym (zapisane miała to w kontrakcie), aby jej nikt nie wykastrował filmu, nie dodał wątku miłosnego Dumbledora i jakieś uczennicy i takich tam :) Dlatego Harry'ego ogląda się własnie bardzo fajnie, bo czytając książkę, dostajesz adaptację filmową, wiadomo - skróconą, z wizją reżysera, Peter Jackson jednak odjechał siną w dal ze scenariuszem, nie pomogły efekty specjalne najnowszej generacji.

Film na pewno zarobił, ale ci do dali kasę na jego produkcję wiedzą, że mógł zarobić o wiele więcej. Mógł nawet zgarnąć kilka Oscarów. I nie winiłbym tutaj aktorów, bo ci zrobili dobra robotę, po prostu scenariusz był straszliwie słaby. Już w trylogii LOTR pojawiły się głupie wstawki i zbędne zmiany w scenariuszu, tutaj jednak chłopaków poniosło zbyt mocno.

Fajnie byłoby gdyby widzowie własnie potrafili protestować w jakiś sposób przeciwko takim 'adaptacjom'. Kto czytał Alistaira MacLean'a ten wie, jak można było z książki Działa Navarony zrobić jakiś dziwny twór filmowy, gdzie jeden z głównych bohaterów książki w filmie jest czarnym charakterem, zaś w Komandosach z Navarony w filmie pojawia się Murzyn, staje się jednym z głównych bohaterów, choć powszechnie wiadomym było, że czarni Amerykanie nie brali żadnego udziału w walkach (byli kierowcami, robili w zaopatrzeniu i takie tam). Ile jeszcze takich kastracji przyjdzie nam oglądać? :o
Lucjan

glizdziarz

  • Gość
Lucjan masz absolutną rację. Jak kiedyś powiedział pewien klasyk: "jest prawda czasu i prawda ekranu". Niestety scenarzystów i reżyserów robiących adaptacje znanych dzieł literackich robią często z tego sieczkę nie do oglądania. Harry Potter miał szczęście, że autorka książek jeszcze żyje i mogła bronić swoich racji. Co do dzieł Tolkiena to no niestety. Ponadto dzieła Tolkiena są trudne i na prawdę wymagają niezłego wysiłku intelektualnego. Tu scenarzysta i reżyser nie popisali się robiąc zwykłą papkę dla przeciętnego amerykańskiego widza, który nie przeczytała i na bank nie przeczyta książki. Dziś liczy się kasa. Piszesz, że gdyby zrobili film bardziej rzetelnie to by więcej zarobili? obawiam się, że nie. Dziś nie ma pogody na filmy wymagające intelektualnego wysiłku. Niestety. No i nie żebym chwalił ten film.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 698
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Coś w tym jest... Sam Tolkien masz zupełną rację - jest trudny. W Polsce dopiero tłumaczenie Skibniewskiej dało się normalnie czytać i wyznaczyło pewne standardy. Co do adaptacji to tez trzeba mieć wyobraźnię aby pewne rzeczy pokazać, we Władcy Pierścieni początek, czyli historia pierścieni było dla mnie miodem, po prostu rewelacja... Wiele w ogóle rzeczy było dobrych.

Ale moje zastrzeżenia dotyczą ogólnie braku pomyślunku, tam brakuje osób, które zajmują się wojskowością, historią wojskowowści... Na przykład podczas oblężenia Gondoru, który jest miastem na skale, o strasznie wysokich murach, zaczyna się strzelać z katapult, bombard i innych rzeczy dopiero po ostrzale sił Saurona. Nie trzeba być geniuszem aby zrozumieć, że pocisk wystrzelony z góry leci o wiele dalej. Gondorczycy mogliby osłabić Mordor zanim ci stanęliby u bram, kilometry przed miastem,  zwłaszcza kamienne pociski wyrządzałyby wielkie straty, miażdżąc szeregi piechoty. Jeżeli jednak wróg podejdzie do bram, to bombardę można wsadzić sobie do hm, pewnego miejsca na cztery litery. I właśnie taki geniusz zrobił scenariusz do Hobbita, widać jak głupie są pewne sceny. Orki, wyższe od ludzi, w zbrojach i uzbrojone świetnie, giną z rąk mieszczan padając jak muchy, wystarczy ich dotknąć mieczem  a już jest po nich, a jak łatwo się ucina im głowy... Elfy nie strzelają z łuków, chociaż Legolas zniszczył samopas pół armii, większość kładąc trupem za pomocą swojego łuku. No i takie właśnie rzeczy...

Nie trzebaby wcale zwiększać nakładów - po prostu ktoś kto pisał scenariusz na pewnych rzeczach się nie znał, a z fizyki miał pałę. Gdyby na polu bitwy pojawił się Elrond, to w ogóle byłaby sieczka, w dwójkę z Legolasem rozbiliby siły Azoga i myśleli o podboju Gór Mglistych zapewne :D
Lucjan