Dzisiaj zaliczyłem kolejny wypad na patogenne łowisko Kuter Port w Nieznanowicach. Szkoda, że potencjał tej wody jest marnowany... Pływają tam piękne ryby, które często wydają się bardziej inteligentne od wędkarzy...
Od początku. Na łowisku pojawiłem się kilka minut przed 7:00. Było już dość ciasno, ale "moje" miejsce było wolne i po upewnieniu że nie będę przeszkadzał sąsiadom, rozłożyłem swoje stanowisko. Rano było bardzo przyjemnie, koło 19-20 stopni, wiał lekki wiaterek. Pierwsze branie nastąpiło po godzinie, niestety przy podbieraku zerwał mi się całkiem ładny amur. No nic... początek kiepski, ale łowię dalej. Po kilku minutach pierwszy amur ląduje na macie, a po kilkunastu minutach kolejny. Pomyślałem, że jest całkiem obiecująco. Następne pól godziny to 2 podwójne brania na obu wędkach. Niestety ciężko mi było ogarnąć te amury i finalnie żadnego nie wyciągnąłem
4 pod rząd stracone ryby... Eh
W międzyczasie na prostopadłym brzegu po mojej prawej, rozłożył się jakiś burak, który postanowił mnie przerzucać. Grzecznie poprosiłem aby mnie nie przerzucał, ale miał mnie w dupie, więc ja przerzuciłem swoje zestawy, tak by móc w miarę swobodnie łowić. Przy ściąganiu jednego zestawu ściągnąłem zestaw Pana Buraka i aby uniknąć "poważnego splątania" po prostu go odciąłem. Z radością zauważyłem, że Pan Burak nawet się nie zorientował... tzn. zorientował się, ale po dwóch godzinach hahaha. Drugą wędką Pan Burak przerzucił sąsiada po mojej prawej i tyle w temacie. Sąsiad także grzecznie upomniał tego głupka, ale reakcji brak. Pan Burak był tak mocno nastawiony na wędkowanie, że oprócz 2 feederów łowił na spławik, a do tego spinningował. Ja pie$^@^#@!
Po tym całym zajściu brania ucichły. Błąd! Agresywne branie płotki ok 11 cm... przepraszam, że zdjęcie nie na macie, ale moglibyście jej nie zauważyć
Ogólnie wypocząłem, ale zmartwił mnie poziom chamstwa, prostactwa i braku kultury wśród ludzi. Po łowisku co jakiś czas niosły się "pozdrowienia" po wzajemnym przerzucaniu
Chyba czas kupić dom w Bieszczadach