Dzisiaj po południu chciałem przetestować pewną taktykę, która miała za zadanie wyeliminowanie drobnicy i ściągnięcie dużych leszczy. W tym celu opracowałem mieszankę składającą się z 2 kg jasnej gliny argile i 2 kg zanęty spożywczej. Całość dopalona mocno karmelowym atraktorem. Kompletnie zrezygnowałem z pieczywa fluo i wszelkich dodatków wabiących potencjalną drobnicę, dodając tylko około 0,5l białych robaków. Zanęta miała być kompletnie zgaszona i zadowolić najbardziej wybredne leszcze. Szybko wrzuciłem 20 koszyków na 30m i zadowolony jak ruski generał po znalezieniu kanki bimbru, przystąpiłem do łowienia. Po godzinie bez brań zarysowała się wizja katastrofy, więc w łowisko ekspresem dorzuciłem dwie puszki kukurydzy. Momentalnie pojawiły się na chwilę grube płocie, jednak nie o to mi dzisiaj chodziło. Widać zrobiłem tak selektywną zanętę, że wszystko spierdzieliło razem z małżami. Jednak konsekwentnie nęciłem linię, czekając na leszcze. Dopiero po 2h praktycznie totalnego bezrybia w nęconym miejscu pojawiły się spławy i lechony przystąpiły do odkurzania. Piękne złote łopaty raz po raz, lądowały w podbieraku odbudowując moje zniszczone morale. W sumie 22 szt. w tym kilka w przedziale 2-3kg. Taktyka okazała się dobra, jednak zadziałała z bardzo dużym opóźnieniem.Spowodowało to pewne małe zwątpienie.
Pozdrawiam Bartek