Leszcz
Z leszczem jest tak,że by połowić najgrubsze sztuki ,stety/niestety ,trzeba miejsce nęcić: grubo,tłusto i chociaż 2-3 dni,ale jest to pracochłonne i czasochłonne,niemniej polecam,bo to najlepsza droga,do grubych łopat.
Kiedy jadę na leszcza z marszu ,robię takie mieszanki pod klasyka.
Zanęta na wodę wiosenną i około letnią:
3 części Lorpio leszcz extra rzeka,1 część mielonego peletu,1/4 część przyprawy do piernika (piernikiem ma po prostu capić),1/4 część soli.
Zanętę rozrabiam z melasą w stosunku 50/50 z wodą,ale do wody dodaję też zapach waniliowy do ciast,jeden wystarczy . Ogólnie ma być słodko.
Namaczanie najlepiej zrobić dzień przed ,do konsystencji średnio dowilżonej i dopiero nad wodą wyregulować kleistość,ale to żadna tajemnica. Ja robię tak,że zanętę namaczam nawet na 4 razy,gdzie ostatni raz ,po pierwszym przesianiu przez sito (tu bez przesady ,4mm jest w sam raz),potem jeszcze troszkę dodaję wody i ostatecznie przesiewam. Mieszanka ma być nie muziasta,nie plastelina,tylko tak namoczona,że lepię kulę,opuszczam z wys.biodra na zięmię i się nie rozpadnie,a gdy wezmę w rękę,ładnie ją rozetrzę. Taka konsystencja dobrze się ścieli na dnie,a przy tym lekko pracuje, według mnie,o tej porze,gdy woda ma max.20* ,leszcz lubi takie zachowanie zanęty . Jeszcze z czasów,gdy łowiłem sliderem,doszedłem do tej konsystencji,także spławikowcy też mogą skorzystać.
Grube frakcje: dendrobena cięta,ale to drogi gips i jak nie mam skąd pozyskać,to sobie daruję,choć dodatek świetny.Pelet 2-6mm,płatki owsiane górskie,ziarna konopii,ale tylko na wstęp,kukurydza,ale bez przesady,połowa puszki 300g na 3kg towaru. Leszcz lubi białe robaki,ale ja nimi nie nęcę ,wolę grubsze frakcje jako dodatki,a na hak pęczek białych np.
Tej mieszanki nie żałuję i bywa,że przy dobrym żerowaniu ,na 6 godz.łowienia i 5kg jest za mało.
Zanęta na pełnię lata i jesień.
Woda gorąca,więc stawiam na mocny zapach ,chociaż to ryzyko,bo można nic nie połowić,ale szansa za to jest na solidne sztuki,a gdy idzie jesień i wraz z ochłodzeniem wody ,apetyt leszcza wzrasta,ta mieszanka dobrze wabi.
Zanęta ciemniejsza i ja używam Lorpio Magnetic płoć 3 części ,1 część mielonego peletu i to jest wszystko,jeśli chodzi o bazę. Sekret tkwi w zostawieniu namoczonej zanęty na 3-4 dni np.w garażu,piwnicy. Ona ma podkisnąć,ma być czuć od niej kwaskiem. To ma być początek procesu fermentacji.
Jak namaczam: żadnej melasy,woda + woda z puszki kukurydzy,a sama kukurydza nada się do nęcenia. Na prawdę,płyn z puszki fajnie podkisza nam towar. Tego nie musi być dużo,wystarczy ,że zrobimy konsystencję pół suchą.
Kiedy zanęta już pachnie kwaskiem,nad akwenem domaczam samą wodą i dodaję oleju rybnego. Ten składnik ma całkowicie zgasić pracę zanęty. Żeby zrobić to dobrze,trzeba stopniowo go dodawać i przesiewać na sicie ,a potem znów wszystko razem przesiać,no chyba ,że mamy mieszadła.
W sumie na 3 l już namoczonej zanęty,ale nie przemoczonej,dodaję około 200ml oleju. Ciężko się łączy,ale na jesieni zwłaszcza,robi robotę.
Grube frakcje podobne jak wiosną,tylko tym razem,staram się o dżdżownice,bo mięsa jesienią,nic nie przebije,chyba,że nęcenie długofalowe,ale to już inna historia.
Cdn.