W
innym wątku, odniosłem się do kwot, jakimi operuje PZW. Nie chcąc odbiegać od tematu tamtego wątku, postanowiłem założyć nowy.
Zapytałem czy wiecie ile pieniędzy ma "zamrożonych" Okręg Katowice. Mówię tu o pieniądzach przeznaczonych tylko na pozyskiwanie nowych atrakcyjnych wód.
No to Wam powiem. Jest to ok. 70 mln. zł. Podkreślam, że jest to tylko jeden okręg.
PZW najchętniej wody chce nie tyle dzierżawić, co kupować!
Nie tak dawno Okręg Katowice sięgnął po dwie duże wody: Poraj i Żywiec. Z takimi pieniędzmi wygranie przetargu było pewne. Oznaczałoby to jednak poważne kłopoty dla okręgów: Częstochowa i Bielsko. Dlatego ludzie z tych okręgów zadziałali -> ktoś z ministerstwa -> RZGW i przetarg wycofano, przedłużając ww. okręgom dzierżawę na kolejne lata.
Na takiej kupionej wodzie PZW może zarabiać (stanice, łódki dla wędkarzy, bary, plaża, zawody sponsorowane, sporty wodne, odłowy i sprzedaż ryb).
Nie łudźmy się więc, że PZW chce pozyskiwać wody w trosce o wędkarzy. W pewnym sensie tak, bo wiadomo, że im więcej zakupionych/wydzierżawionych wód, tym więcej płacących składki na danym obszarze, a więc większe pieniądze w okręgu. Woda na własność eliminuje konieczność stawania do kolejnych przetargów. Dlatego też okręg PZW w Katowicach (pewnie inne okręgi również) uczula wszystkich działaczy, lokalnych prezesów kół, żeby dawali znać, gdy tylko pojawi się jakaś woda do kupienia. PZW ma też swoje wtyczki w gminach, regionalnych zarządach. Oni pilnują, żeby informacja o możliwej do nabycia wodzie dotarła jak najszybciej do zainteresowanych.
Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna w
artykule z 2013 r.:
Na PZW można nieźle zarabiać. Jedną z form są po prostu pensje. Na przykład w 2011 r. w Zarządzie Głównym, który zatrudnia kilkanaście osób, na wynagrodzenia wydano ponad 4 mln zł. Dużą część z nich na diety. W sumie na ok. 600 etatów w PZW wydano ok. 40 mln zł. Jednak większe pieniądze są w hodowli ryb. Koszty zagospodarowania wód to w 2012 r. ponad 60 mln zł. Lwia część tej kwoty idzie na zarybianie. A w zakładach rybacko-wędkarskich często bywają zatrudnieni członkowie PZW, od których ryby kupuje... PZW.
Jednak takie działanie dotyczy nielicznych wybrańców, bo zdecydowana większość członków po prostu płaci składki. To najtańsza forma uzyskania zezwoleń do wędkowania. Jeśli chcą się dowiedzieć, jak funkcjonują finanse organizacji, mają ograniczone możliwości. – Znam przypadek, że prezes koła przez półtora roku chciał poznać budżet swojego okręgu. Bezskutecznie – mówi Rafał Jabłoński z portalu Wedkuje.pl, którego redakcja jako pierwsza napisała o postępowaniu administracyjnym.Niektórzy z nas pamiętają zapewne jak w 2005 roku Marian B. został odwołany ze stanowiska dyrektora biura zarządu PZW w okręgu poznańskim.
Zarzuty dotyczyły m.in. zawyżania kosztów publikowania informatora wędkarskiego, przyznania sobie wysokich wynagrodzeń (dyrektor biura zarabiał około 10 000 zł, sekretarka około 5000 zł), a także zlecenia opracowań dokumentacji najbliższym członkom rodziny.
Ten sam Marian B. znalazł się również we władzach Polskiego Towarzystwa Rybackiego w Poznaniu
http://www.ptryb.pl/index.php/wladze-towarzystwa-2007-2010Dowiedziałem się też, że w ostatnich latach związkiem mocno zainteresował się Urząd Skarbowy. Oczywiście przez te częstsze kontrole okręgi zmuszone były zaostrzyć przepisy, zatrudnić lepszych księgowych. Rzecz jasna działacze narzekają na ten stan rzeczy. Prezesi kół są mocno rozliczani z każdej złotówki. Zapytałem pracownika Urzędu Skarbowego dlaczego tak się stało. Odpowiedział, że nigdy wcześniej PZW nie operowało tak wielkimi kwotami. Nikt nawet nie przypuszczał, że związek wędkarzy może obracać takimi pieniędzmi. Nie dziwi więc fakt, że skarbówka znalazła tu ciekawy obszar do swoich działań.
Tak sobie pomyślałem, że w interesie działaczy PZW byłoby wykupienie na własność wszystkich wód. Ciekawe jakby to było, gdyby tak się stało.
Zapraszam kolegów do dyskusji.