Cieszę się, że wszyscy dotarli szczęśliwie do domów.
Chcąc zrecenzować ten zlot, muszę ocenić różne elementy składające się na jego przebieg.
Wygląd łowiskaSama woda i tereny przyległe prezentują się naprawdę dobrze. Są obszary z urozmaiconą linią brzegową, miejsca w pobliżu lasu. Niektóre domki położone są nad samą wodą. Teren wygodny. Wygodne stanowiska do wędkowania. Głębokość od 1,5 do 2,5 metra w większości obszarów. Dogodnie można wędkować metodą, koszyczkiem, spławikiem.
RybostanW mojej ocenie kiepski. Luk mówił, że nad wodą czuwa ichtiolog. Złośliwi twierdzą, że być może waśnie dlatego w wodzie dominuje jesiotr i... sumik karłowaty. Nie połowimy tu linów, płoci, wzdręg, ładnych leszczy, polskich karasi, amurów. Jeśli trafimy na miejsce, złowimy jednego lub kilka karpi. Wybrańcom trafi się średnio-większy leszcz lub jaź. Linia brzegowa obfituje w wyschnięte i/lub rozdeptane "byczki", które wieszają się często, jeśli próbujemy połowić na robactwo.
Ja w ogóle nie zarzucałem wędek. Fakt, sporo czasu zajmowało organizowanie zlotu i zawodów. Jednak parę chwil mógłbym poświęcić na zarzucenie kija. Nie miałem jednak ochoty.
Baza noclegowo-gastronomicznaNie bywam często w tego typu miejscach, więc mam mocno ograniczoną możliwość porównania. Na pewno łowisko posiada o wiele lepszą bazę noclegową niż to z poprzedniego zlotu. Miejsc wolnych zostało sporo. Zostały wolne apartamenty i domki cztero-, sześcio- i dziesięcioosobowe. Domki są dobrze wyposażone. Jest lodówka, bojler, kuchenka, naczynia. Choć sam nie mam w domu telewizora, to zwróciłem uwagę na bardzo duże ekrany Samsunga zawieszone na ścianach.
Nie ma jednak możliwości zapłaty za jedno miejsce w domku. Trzeba zapłacić za cały domek/apartament. W weekendy kuchnia czynna jest od 8:00 do 20:00. Można zamówić sobie śniadanie, obiad, zapiekankę, frytki. Jakość posiłków dla mnie bez zastrzeżeń.
Parking jest duży i zlokalizowany blisko domków. Blisko wody znajduje się duża wiata z paleniskiem, drewnianymi stołami i ławami. Węgiel oraz produkty na grilla trzeba zakupić samemu. Jest również miejsce na ognisko. Po drzewo trzeba udać się do lasu.
Obsługa i kontakt z właścicielemTutaj pozwolę sobie na porównanie. Porównanie z panią Renatą z Batorówki, która znała imię każdego uczestnika, było jej pełno na łowisku, podczas rozpoczęcia zlotu i wręczania nagród. To osoba o wysokiej kulturze, niezwykle miła, życzliwa, taktowna. Tutaj kontakt z właścicielką łowiska ograniczał się jedynie do naszych wizyt w restauracji/barze i negocjowaniu cen za noclegi. Wystąpiły pewne problemy i nieporozumienia. Nie zgadzała się bowiem ilość zarezerwowanych miejsc noclegowych w domkach i apartamentach. Tu muszę podziękować kolegom Jackowi i Maćkowi za pomoc w negocjacjach. Istniało ryzyko, że będę musiał zapłacić 360 zł za nocleg w małym domku. Ogólnie nie zgadzała się ilość zarezerwowanych przez właścicielkę miejsc noclegowych z faktycznym naszym zapotrzebowaniem. Kilka domków pozostało pustych i pojawił się problem, z którym musieliśmy się zmierzyć. Lucjan utrzymywał, że rezerwował 11 domków/apartamentów. Pani zaś miała zaznaczonych 16.
Faktem jest, że pewne rzeczy nie do końca były dograne z naszej strony, jednak nie spodziewaliśmy się aż takich problemów. Kolejnym razem trzeba pewne sprawy lepiej zorganizować. Nigdy bowiem nie wiadomo z jakimi ludźmi przyjedzie nam współpracować.
Przyszło mi też zapłacić 95 zł za zupkę pomidorową i sandacza z frytkami. Gdyby nie fakt, że Jacek za taką samą porcję sandacza zapłacił 25 zł, to pewnie uznałbym, że po prostu tyle trzeba wydać. I tu znowu Jacek przyszedł mi z pomocą, wezwana została pani kucharka, która rzekomo pomyłkowo policzyła mi porcję 600 g, zaś pani właścicielka dodała do tego jakiś dodatkowy obiad. Pani kucharka przeprosiła, owszem. Pieniądze zostały zwrócone. Parę godzin później rozmawialiśmy na ten temat z Jackiem, stojąc w kolejce w Carrefourze. Kolejnego dnia rano, przed moim domkiem pojawiła się nagle pani kucharka. Ponoć w tej kolejce stała jej znajoma, która słyszała naszą rozmowę. Kolejnego dnia zza rogu mojego domku wyłoniła się pani kucharka i... no cóż, nie przypominam sobie, kiedy ostatnio w moim dorosłym życiu ktoś tak mocno mnie ofukał.
Jeśli za zupkę i drugie danie na łowisku zapłacicie 95 zł, zaś Wasz kolega za takie samo drugie danie zapłaci 25 zł, a następnie, stojąc w kolejce do kasy w sklepie Carrefour oddalonym od łowiska 4 km, zamienicie z tym kolegą ściszonym głosem parę słów na temat tej sytuacji, to musicie się liczyć, że kolejnego dnia zostaniecie zrugani tak, że włosy staną wam dęba i nawet nie będziecie wiedzieli, co powiedzieć.
Uczestnicy zlotuNajmilsze jest to uczucie, kiedy widzisz znajome twarze. Widzisz sympatycznych ludzi, z którymi nie widziałeś się od roku. A potem ten żal, kiedy musisz się z nimi rozstawać. Najważniejsze jest to, że uczestnicy naszych zlotów są bez wyjątków ludźmi spokojnymi, życzliwymi, serdecznymi, kulturalnymi. Porównując ten klimat do tego, z czym często mamy do czynienia na co dzień w miejscach publicznych lub nad naszymi wodami, naprawdę odnosi się wrażenie, że uczestnicy zlotu to ludzie zupełnie inni, wybrani, wyjątkowi. Pokazuje to, że można za pomocą odpowiednio prowadzonego forum skupić grupę fantastycznych osób, które są w stanie pokonać 500 km, żeby się spotkać. Myślę, że potwierdzeniem tej sympatycznej atmosfery są pochlebne opinie pań uczestniczących w naszym zlocie
Ja postanowiłem, że postaram się poznać i porozmawiać z jak największą liczbą biorących udział w zlocie forumowiczów. Czułem bowiem niedosyt po poprzednim zlocie, kiedy musiałem dość wcześnie wyjechać do domu. Tym razem nie wędkowałem w ogóle. Skupiłem się na integracji i sprawach organizacyjnych. Mocno starałem się, żeby z każdym choć przez chwilę pogadać. Nie było to łatwe. Czasem obecność napojów integracyjnych znacząco wydłużała przystanki w mojej wędrówce
Na szczęście na kondycję nie mogłem narzekać, więc kładłem się spać dopiero 2-3 godziny po północy. Z niektórymi udało mi się pogadać dłużej. Super sprawa, kiedy można poznać kogoś bliżej, posłuchać życiowych historii. Czuć wtedy, że znajomość się zacieśnia.
Żałuję jednak, że nie było na zlocie paru wartościowych użytkowników forum, których chętnie bym poznał. Niektórzy, których już poznałem, mieli być, ale nie udało im się przyjechać. Czasem odnoszę wrażenie - myślę tu o tych, którzy są bardzo aktywni na forum, a nie byli jeszcze ani razu na zlocie - że być może obawiają się uczestniczyć w tego typu imprezach. Nie przepadają za dużym towarzystwem, noclegiem poza domem, napojami integrującymi, być może zażywają jakieś leki. Tym wszystkim powiem, że ich obawy są niepotrzebne. Sam obecnie jestem raczej wędkarskim samotnikiem, nie każdy rodzaj towarzystwa jestem w stanie zaakceptować. Pamiętam, że przed pierwszym zlotem podobne obawy miał nasz kumpel Jacek. Po pierwszym zlocie z niecierpliwością wyczekiwał kolejnego. Piszę to, żeby przekonać tych, którzy lubią nasze forum, a jednak wolą zostać w domu. W trakcie takiego zlotu każdy znajdzie dla siebie odpowiednie miejsce. Można wypoczywać w domku, spacerować nad wodą, posiedzieć przy ognisku. Nikt nikogo nie zmusza do udziału w zawodach, do picia trunków. Jest naprawdę bardzo spokojnie i kulturalnie. Nie przypomina to w ogóle tzw. karpiowych zasiadek, w których sam kiedyś uczestniczyłem. Wcale nie twierdzę, że karpiarze i miłośnicy nocek, którzy lubią mocno testować swoje wątroby i struny głosowe, są w jakimś względzie gorsi. Mnie to jednak minęło. Na zlotach wszystko odbywa się w sposób bardziej wyważony. Niektórzy nie mogli uczestniczyć w całym zlocie, ale tak bardzo chcieli się spotkać z resztą, że przyjechali na jeden dzień, jedną nockę. Dobrze było zobaczyć się z Irkiem (iras-m66) oraz Maćkiem (kucus22).
Ciężko byłoby mi tu opisać to, z kim, o czym i przy jakich napojach integracyjnych rozmawiałem. Cieszę się, że postawiłem właśnie na rozmowy i poznawanie się. Poza tym rybostan tej wody nie był dla mnie ciekawy, więc nie czuję żadnych deficytów w związku z tym, że nie wędkowałem.
Może trochę zabrakło mi wspólnych (przy udziale wszystkich) rozmów na temat technik połowu. Mam już nawet pewien plan, który może okazać się ciekawym elementem kolejnego zlotu.
ZawodyZawody III Zlotu wygrał Maciek (Fisha) z Rybnika, łowiąc 12 jesiotrów o łącznej wadze 52,81 kg.
2. miejsce zajął Piotr (Kujaw) Kujawski z 6 jesiotrami ważącymi 29,44 kg.
3. miejsce zajął siostrzeniec Kujawa Mateusz. Wyholował trzy jesiotry i osiągnął wynik 14,77 kg.
Miejsce 4. wywalczył kolega Bartek (Bartek.B) ze Szczecina (11,6 kg).
Michał (Mosteque) z wynikiem 10,5 kg zajął miejsce 5.
6. miejsce przypadło Stanowi Stanowskiemu (5,12 kg).
Warto wspomnieć też o Tomku (Wiśnia), który był 7. i jako jeden z nielicznych zawodników uzyskał wynik 4,65 kg, łowiąc ryby inne niż jesiotry i byczki. Tomek wyholował m.in. dwa ładne leszcze i jazia.
PodziękowaniaDziękuję Lucjanowi oraz Karolowi za udział w organizacji zlotu, zbieraniu rezerwacji, zaliczek, opłat. Karol pomógł w transporcie naprawdę sporej ilości nagród, upominków i poczęstunku dla wszystkich uczestników zlotu. Pomagał przy zawodach oraz rejestrował najważniejsze momenty imprezy swoim zaawansowanym sprzętem fotograficznym.
Jako że w trakcie sobotnich zawodów dominowały jesiotry, ważyliśmy je od razu po wyholowaniu. Zaraz po zważeniu były one wypuszczane. Konieczne więc było zaangażowanie większej liczby osób do ważenia i zapisywania wyników. Jacek, Maciek i Zbyszek pomagali nam w tych czynnościach. My z Jackiem objęliśmy południowo-zachodni brzeg. Dziękuję Jackowi za pomoc przy nagrywaniu materiału wideo.
Wyjątkowe podziękowania muszę skierować do Jacka i Maćka. Oni to bowiem pomogli mi wyjść z pewnych, dla mnie kłopotliwych, sytuacji i opresji finansowych. Kurde, jak ja nie lubię gadać o pieniądzach!
Chciałbym również podziękować koledze Wawrzynowi (Laur77) oraz jego małżonce za przygotowywanie dań z grilla dla wszystkich uczestników.
Szczególne podziękowania należą się Mirkowi (Morgoth13), którego już sama obecność sprawiała, że człowiek stawał się spokojniejszy. Mirek, jak to często bywa, szarpnął się na prezenty dla wyjątkowych osób zlotu: najmłodszego wędkarza oraz Tomka, który załatwił nam wszystkim koszulki na zlot. Sam Tomek dołożył do puli nagród kubki z logo SiG. Wielkie dzięki, Tomku!
Mardead (dusza towarzystwa) zaprezentował technikę rzutów kijem morskim. Mam nadzieję, że małżonka nie była dla Ciebie zbyt surowa w związku z Twoimi późnymi powrotami do domku
Czesiek (Wonski81) spędził parę godzin na pokazie konserwacji kołowrotów. Chapeau bas!
Fundatorom nagród i upominków dziękował już wyżej Lucjan
Raz jeszcze DZIĘKUJEMY!
PodsumowanieWoda, jak na komercję, ładna. Rybostan dla mnie wyjątkowo nieciekawy. Warunki noclegowe dobre (przede wszystkim odpowiednie dla dużej liczby osób). Wyposażenie łowiska dobre. Współpraca z właścicielem ograniczona i niełatwa. Atmosfera wśród uczestników zlotu bardzo miła. Przebieg zawodów udany. Nagrody bardzo fajne. Zaplanowany program zlotu sprawnie zrealizowany.
W związku z powyższym zachęcam wszystkich kolegów do poszukiwania miejsc na kolejny zlot. Im więcej mamy czasu, tym lepiej zorganizujemy następną imprezę.
Łowisk jest sporo, ale nie wszystkie dysponują bazą noclegową zdolną pomieścić 45 wędkarzy, niektórych z rodzinami.