Podkreślę raz jeszcze.
Kołowrotek jest wysokiej jakości, bardzo porządnie zapakowany i wykonany, perfekcyjnie spasowany, o ładnej pracy, nawoju, świetnym hamulcu i z dobrej jakości materiałów.
Jest jednak dość mały i lekki. Jego moc jest zapewne na przyzwoitym poziomie, jednakże przy cięższych zestawach i wędkach nie spełni on do końca swego zadania.
Krótsze feedery, pickery, wędki nowoczesne i lekkie, spławikówki, tam go widzę i tam będzie idealny.
Co nie znaczy zupełnie, że mam rację i jestem wyrocznią
Smarowanie i otwieranie kołowrotków, to dziwna sprawa. Nadal tego nie ogarniam.
Plomb nie ma, śladów po otwarciu też nie bardzo... no ale nie wolno
Chyba, że ktoś to sprytnie przemyślał. Smaru w napędzie nie ma, jakieś tylko śladowe ilości. 2 lata gwarancji jakoś prześmiga, bo jednak nowy, a po 2 latach będzie kaput. Wtedy się kroi klienta ponownie, bo albo kupi nowy młynek, albo decyduje się na serwis z wymianą startych części przekładni. Trochę tak jak z samochodami
Sam nie wiem...
Ja tam swoje maszyny otwieram i smaruję. Teoretycznie "lipne" modele mam wiele lat i nadal są w bdb stanie.
Nawet takie konstrukcje jak Shimano Catana (wykonana rzekomo z plasteliny) śmigają już 3 sezony u mojego ojca. Żeby była jasność, to jest to wędkarz starszej szkoły, który na młynek wielkości 2500 nawinie żyłkę 0,30 i rzuca sprężyną wielkości pięści, ewentualne zabrudzenia z chlebka moczonego i kartofelków, obmywa przez zanurzenie w stawie. Chociaż przyznaję, że wiem co czeka jego kołowrotki, także zawczasu ładuję do środka smary, które nie emulgują z wodą