U mnie żelazną przynętą do metody jest pellet 6 - 8 mm. Zwykły, szary skretting, bloodworm czy krill od Sonu lub Lorpio. Na kolorowe dumbelsy czy kulki też bywają brania ale musi być na to dzień. Łowię wyłącznie na komercjach z przewagą dużych ryb, więc nie muszę łowić selektywnie i nie używam raczej przynęt większych niż 10 mm. Chociaż niedawno trafiłem miejsce lub dzień, gdzie czepiała się drobnica i założyłem pellet 12 mm. Po wyciągnięciu na niego krąpika odpuściłem. Jak brania słabną to zmniejszam haczyk na mniejszy i zakładam pellet 6 mm. Wtedy często trafiają się większe ryby. Myślę, że ryba nie wybiera wówczas przynęty tylko zasysa ją bezwiednie razem z zawartością podajnika. I tu dochodzimy do najważniejszego, moim zdaniem aspektu w metodzie. Nie tyle przynęta się liczy, co pasza w podajniku. Tylko wtedy, jak jest atrakcyjna, ryba się zainteresuje naszym podajnikiem. Pellety 2 mm mieszam w różnych kolorach. dodaję trochę 3 i 4mm. Zanęty nie daję więcej niż 50 %, wtedy musi być przetarta przez sito. Na głębszych łowiskach, po namoczeniu dodaję do pelletu jakiegoś boostera dla lepszego sklejenia i potem dosypuję trochę zanęty dla uzyskania właściwej konsystencji i lekkiego smużenia.
A co do dopalaczy typu Lava czy Goo to tez nie doświadczyłem ich magicznej mocy. Chyba zużyję je do polewania siatek PVA, na które sporadycznie łowię, w celu przedłużenia czasu ich rozpuszczania w wodzie.