To i ja dorzucę swoje trzy grosze. Dopóki orzecznikiem w miejscowej komisji przyznającej stopień niepełnosprawności był kardiolog / zaznaczam, że nie byłem jego pacjentem / przyznawano mi dwukrotnie stopień znaczny. Po czym trafiła mi się pani dr pediatra, przyjęła mnie po 3,5 godz oczekiwania w kolejce i ... obniżyla mi stopień na umiarkowany. Uznała, że jestem zdolny do pracy w zakładzie pracy chronionej. Pomimo, że aktualne badania określały moją wydolność płuc na 30% i ciężką niewydolność jednej z zastawek serca ! Jak długo analizowała moją dokumentację lekarską - ok. 10 minut, w momencie gdy mnie ujrzała zaczęła dopiero ją wertować. Zbulwersowany, odwołałem się do komisji wojewódzkiej, a tam już komisyjnie w obsadzie dwóch lekarzy podtrzymano decyzję.
Ja odwołałem sie do Sądu Pracy z wnioskiem o powołanie biegłych : pulmunologa i kardiologa. A teraz najlepsze : sprawa dot. stanu mojego zdrowia na styczeń 2016 a badanie przez wym specjalistów miało miejsce w listpadzie ub. roku i w lutym bieżącego. Na szczęście, prawomocny wyrok jest miażdżący dla szanownych gremiów orzeczniczych - przyznano mi znaczny stopień niepełnosprawności n a s t a ł e . Co ciekawe, biegli dysponowali taką samą dokumentacją leczniczą jak " orzekacze ". Ale ile czasu straciłem, ile nerwów, ile czułem się poniżony ? No, ale odzyskałem prawo do 153 zl zasiłku z tytułu znacznej niepełnosprawności