I oczywiście pierwsza płyta O.N.A.
Chłopaki nie wiedzieli, co ze sobą zrobić, a pojawiła się ta paskuda Chylińska i wyjebała ich w kosmos. Swoją drogą całkiem fajnie wyrosła.
Jeśli ktoś się gitarą nie interesuje, to nie wie, jak świetny technicznie jest Skawiński. Jak słyszę, jego śpiew, to mi się na wymioty zbiera. Generalnie Kombi nigdy nie lubiłem. Ale grać to on potrafi, naprawdę dobrze.
Ile w tych prostych solóweczkach tutaj jest uczucia. Prawie jak u Knopflera.