Po ostatnim miałem taki niedosyt i poczucie porażki, że dziś po ósmej, czekając na robotę... postanowiłem pojechać. Wiedziałem, że robota zaraz wpadnie, ale trudno. Nad wodą byłem o 9. O 10 wpadła robota, o 11 się zwinąłem. Czyli samego łowienia było max 1,5 h.
Porażka pomszczona. Kilka leszczy i karpiki 55, 60 i 65 cm. Wspaniały dzień, mógłbym spędzić cały nad wodą. Ale... życie