W ubiegłą sobotę wraz z
KamilR i 2 cichymi forumowiczami Mikołajem i Dawidem wybraliśmy sie na Maślankę w Psarach by zakończyć komercyjny sezon. Wiedzieliśmy, że do dyspozycji będzie tylko mały staw, bo na rekreacyjnym były rozgrywane zawody, ale jakoś specjalnie nam to nie przeszkadzało.
Punkt 8 na łowisku stawiłem sie wraz z Mikołajem i poszliśmy na lewy brzeg. Prawdę mówiąc liczyłem, że będę siedzieć na otworku i łowić najbardziej z lewej strony, ale Mikołaj usiadł jeszcze dalej. Co prawda złowiłem pierwszą tego dnia rybę, ale następne 3 padły jego łupem. W międzyczasie dobił do nas Kamil i usiadł po mojej prawej stronie, tak więc byłem odcięty z obu stron. Jak zwykle spóźniony Dawid widząc, że ryby najlepiej biorą z lewej strony usiadł jeszcze dalej i z miejsca zaczął odławiać karpie tuż przy brzegu. Tego dnia ryba brała praktycznie tylko tam. Być może było to związane z tym, że było to miejsce o jakieś 40cm głębsze niż reszta zbiornika, poza tym wpływała tam napowietrzona woda no i zawsze jest tam zdecydowanie najciszej.
Mikołaj z Dawidem łowili, a ja i Kami w zasadzie się przyglądaliśmy kombinując na wszelkie sposoby. Do godziny 13 ja miałem 6 ryb, Kamil jeszcze mniej, a wspomniana wcześńiej dwójka dobrze ponad 15 na głowę,. Poza naszą czwórką ryb nie łowił w zasadzie nikt, padały pojedyncze sztuki, ludzie szybko się zwijali, niektórzy o blanku. W pewnej chwili Dawid złamał swoją wypasioną sztyc z Colmica, jednak nie była tak wytrzymała jak mówił i korzystał z podbieraka Mikołaja. Gdy ten chciał podebrać jego rybę i odszedł od wędek zobaczyłem jak kij spada mu z podpórki. Nauczony własnym, przykrym doświadczeniem rzuciłem się w pogoń i zdążyłem złapać wędkę zanim wjechała do wody. Szkoda, że w biegu po swoją, miesiąc temu, nie byłem tak szybki
Po 13 zwinął się Mikołaj, nieco później zwycięzca porannego łowienia czyli Dawid, a ja z Kamiem stanąłem przed wyborem: dalej próbować rzeźbić w miejscu w którym siedzieliśmy, albo przesiąść się i sprawdzić czy to wyłącznie kwestia miejscówki,. Zdecydowaliśmy się na to drugie i okazało się to dobrym wyborem.
Usiadłem w samym narożniku łowiska jakieś 20m od Kamila, który zajął miejsce Dawida, jedną wędkę posyłałem przy napowietrzeniu a drugą w stronę Kamila. On za to rzucał w moją stronę i tak oto łowiliśmy w polu ok 2m kwadratowych
Potem jedną wędkę zaczął rzucać jeszcze bardziej w moją stronę i łowił jakieś 2 metry przede mną
Ryby brały bardzo dobrze zarówno jemu jak i mnie. Myślę, że obaj spokojnie przekroczyliśmy po 20 sztuk. Karpie były w przedziale 1-5,5kg czyli Maślankowy standard. Kamil przechytrzył również 2 jesiotry i linka.
Zakładałem najmniej łowne przynęty tego sezonu, a mimo to na branie zdarzało się czekać mniej niż minutę. Testowo rzucaliśmy pół metra od brzegu, na głębokość ok 50cm i tam również były ryby. Pozostali wędkarze nadal praktycznie nie łowili, przychodzili pytać na co biorą, a my szczerze odpowiadaliśmy, że nie ważne jaka przynęta, liczy się tylko odpowiednie miejsce. Obaj nałowiliśmy się do oporu, niestety ostatni raz w tym roku. Zdażyliśmy już jednak wstępnie ustalić, że w przyszłym sezonie zaliczymy wspólnie więcej wypadów na Batorowkę, Grodzisko, Ustroń i co tylko nam przyjdzie do głowy
Było to całkiem godne zakończenie sezonu na Maślance, w przyszłym roku pewnie też zagoszczę na niej nie raz, chociażby po to by poćwiczyć łowienie na bombkę no i by chociaż czasem nałowić się do bólu
Dziękuję chłopakom za towarzystwo i mile spędzony czas