Przeszło 2 tygodnie temu, wróciłem z wakacji w Mrzeżynie i chciałbym się podzielić wrażeniami z krótkiego, aczkolwiek owocnego wędkowania w rzece Redze. Być może komuś z forum, kiedyś się przyda ta mała garść wskazówek.
Po pierwsze - pogoda była bardzo w kratkę, zaczynając od krótkich, ale intensywnych ulew, po dni słoneczne (aczkolwiek nie upalne) zachęcające raczej do plażingu, niż do wędkowania. Z racji pełnienia roli ojca i męża
, nie mogłem/nie chciałem spędzać dużo czasu na wędkowaniu, a więc wykupiłem 3 dniowe zezwolenie. Tutaj mała uwaga - odcinek Regi w Mrzeżynie od mostu do ujścia (port), jest w administracji IRMwK (Inspektorat Rybołówstwa Morskiego w Kołobrzegu), natomiast odcinek rzeki , który mnie interesował, czyli powyżej mostu jest we władaniu PZW w Szczecinie. Jest to istotne, ponieważ opłaty dość się różnią (IRMwK - 30zł/tydzień, PZW - 31zł/3 dni). Kolega, który był 2 tygodnie przede mną w Mrzeżynie, opłacił wody portowe i nieświadomie łowił m.in. powyżej mostu
. Był on także moim "zwiadowcą" terenowym, jeśli chodzi o wyniki nad Regą. Z racji podróżowania pociągiem i autobusem, nie mógł zabrać ze sobą odpowiedniej ilości sprzętu, więc skupił się na spławikówce. Jego połowem były głównie płocie, okonie i jazgarze
.
Ja byłem w bardziej komfortowej sytuacji, gdyż do mojego Combo'sa zapakowałem 2 Korumy Barbel 2,5lbs, trochę osprzętu, brolly i z 10kg towaru
. Do miejscówki miałem ok. 600m, a tak "dojeżdżałem" do łowiska:
Paradoksem był również fakt, iż najlepsza (moim zdaniem) a zarazem jedyna w tej części rzeki miejscówka (lewy brzeg,w najszerszym miejscu ok.80m), była cały czas...wolna
. Tylko 2 razy odwiedzili mnie jacyś spinningiści, a nawet po moim okresie łowienia, miejsce było puste. Tak się prezentowało moje stanowisko:
Smaczku dodawał fakt, iż naprzeciwko mojego miejsca, było pole kempingowe, do którego często spływali kajakarze z góry rzeki, a powyżej mojej lokalizacji było olbrzymie trzcinowisko, więc w jaki sposób miałem cały czas free spot
?
A teraz do rzeczy - rzeka ma tam ok. 3,5-4m gł., na powierzchni sprawia wrażenie spokojnej,a w rzeczywistości przy dnie jest dość mocny nurt. Testowałem koszyczki z nóżkami 80g od Wirka, ale to co napisane jest na tym banerze....
...niewiele ma się chyba z prawdą, ponieważ zwykła 80tka, utrzymywała się w nurcie tak samo albo lepiej. Do komfortowego przytrzymania zestawów musiałem użyć koszy 100g.
Po przyjściu z plaży ok.17tej, w najcieplejszy jak się potem okazało dzień wczasów (26st.) zarzuciłem zestawy do wody. W koszykach zanęta z pelletem, pieczywkiem fluo, mielonymi ziarnami, robactwem itp. Na haku białe robaki, zastopowane 1-2 sztucznymi maggotami w kolorze fluo pomarańczowym. Na drugim haku (a raczej na włosie z pushstopem) 2-3 dendrobeny nr3.
I teraz najlepsze - po 5min szczytówka wędki z dendrobeną wygina się, a z wolnego biegu powoli wychodzi żyłka....
-pierwszy leszcz 45cm ląduje na macie.
Przez kolejne 3 godziny doławiam jeszcze 5 sztuk podobnej wielkości. Pod wieczór odwiedza mnie dwóch kolegów z pracy
i zwijam się na kilka
.
Drugi dzień zapowiada się deszczowo, więc zabieram Quantum Mega Brolly i tym razem z rodzinką zasiadam w "mojej" miejscówce. Brania chimeryczne, coś obskubuje przynęty. Zmieniam ustawienie kijów z wysokiego, do trochę niższego w nadziei na poprawę sygnalizacji.
Niewiele to daje, bo delikatne skubanie nadal zeruje mi przynęty. W pewnym momencie, wyjazd ze szpuli zwiastuje największego leszcza wyjazdu. No to jest...
55cm i 1,6kg cieszy oko. Jeszcze jedno podobne branie, ale puste zacięcie. Parasol spisał się na medal, rodzinka sucha i w komplecie opuszcza łowisko.
Ostatni dzień połowów - idę tym razem sam. Pogoda dużo lepsza, zachmurzenie z przejaśnieniami. Doławiam 4 leszcze, ale już dużo mniejsze. Jeden 54cm się jednak trafił...
Tak się kończą 3 krótkie (4-5godz) zasiadki, z wynikiem 11 leszczy, 3 okonków i jednego jazgarza
. Przy brzegu rzeczywiście można było tylko połowić płotek, a dalej zaczynał się gwałtowny spad i nurt, w którym stały leszcze. Często podczas końcowej fazy holu, leszcze wbijały się w tą ścianę i miałem problem z podciągnięciem ich na płyciznę.
Ryby brały falami, jakby ławica przepływała, chwilę żerowała i odpływała, pomimo mojego nieustającego donęcania. Zupełnie nie sprawdziła się kukurydza i różne pellety jako przynęta
Nr 1 to dendrobena, nr 2 to białe robaki + sztuczne.
W każdym bądź razie, odpowiadając na tytułowe pytanie - tak, warto zabrać ze sobą wędkę do Mrzeżyna, a w szczególności do ciężkiej gruntówki. Pozdrówki!