ORGANIZACJE WĘDKARSKIE > Sposoby i pomysły na zmiany

Postawmy na brzanę - czyli jak uatrakcyjnić polskie rzeki

(1/13) > >>

Luk:
  Wędkarska gospodarka wodami powinna mieć kilka rzeczy na uwadze. Przede wszystkim zachowanie równowagi, są też inne czynniki. Jednym z nich jest różnorodność i obecność gatunków szczególnie atrakcyjnych wędkarsko. Polskie rzeki są typowymi wodami PZW, nie ma prowadzonych na nich wielu badań, często pozostawiane są same sobie, pomimo operatów. Od lat są coraz słabsze pod względem ilości ryb. Zatrucia, niskie stany wody spowodowane suszami, wędkarska presja - to powoduje, że nie są one tak godne uwagi jak by mogły. Co zrobić, aby dodać im osobliwego smaczku? Postawić na gatunek, który daje masę frajdy i nie jest smaczny, czyli nie jest zabierany z chęcią. Czy wiecie o czym mowa? Tak, o brzanie!

  Brzana, czyli barbus barbus, to rodzimy gatunek występujący w wielu polskich rzekach. Niestety nie ma on wszędzie idealnych warunków do życia, gdyż wiele rzek ma wolny bieg, i nie ma dobrych miejsc tarłowych, a wymagania tej ryby są duże. Stąd nie ma ich wiele, i stanowią one mały procent wędkarskich połowów. Więcej jest ich tam, gdzie woda jest szybka, zaś dno jest żwirowe - jak na przykład na Sanie. To są idealne warunki dla tego gatunku. Jednak na wielu rzekach sobie poradzi, trzeba tylko odpowiednio o to zadbać…

  Program zarybienia wód brzaną to świetny pomysł aby zainteresować rzekami wędkarzy na nowo, aby uatrakcyjnić wody PZW. Można też w ten sposób zadbać o turystykę wędkarską, gdyż brzanowe łowiska mogą ściągać fanów tego gatunku z całej Polski i zagranicy. Zainteresowanie tą rybą rośnie, i widzę to mieszkając w UK. Jeszcze kilkanaście lat temu łowiło się ją rzadziej, teraz zaś sprzętu jest bardzo dużo, poświęconego specyficznym warunkom, został też ukuty nowy termin - wędkarstwo brzanowe i jest ogólny bum na łowienie tej ryby. Wiele rzek jest często odwiedzana przez wędkarzy jadących setki kilometrów, aby móc zmierzyć się z tym przeciwnikiem. Wye, Trent, Severn - to przykłady takich ‘brzanowych’ rzek, na których brzany nie pojawiły się same z siebie…

Co ciekawe - brzana należy do gatunków rodzimych w UK, ale nie zasiedlała wszystkich rzek. Dzięki wędkarzom została introdukowana w wielu miejscach, zazwyczaj dobrze się przyjmując. Kilkadziesiąt lat temu wprowadzono ją do rzeki Wye, pięknej i dzikiej, nie poprzedzielanej jazami i śluzami, w której trze się łosoś czy pstrągi. Bardzo szybko brzana ‘podbiła’ to środowisko, i wraz z kleniem jest tu podstawowym gatunkiem. Nie brakuje tez i łososia lub pstrągów, można powiedzieć, że nie wyparła innych ryb i niczego nie zmieniła na gorsze. Na pewno okoliczni mieszkańcy mocno korzystają z tej popularności, gdyż tysiące wędkarzy rocznie zostawiają tu masę pieniędzy. W innych rzekach też wprowadzono brzany, które się świetnie ‘odnalazły’. Na Trencie stały się jednym z licznych gatunków. Wraz z oczyszczeniem się wody, a trzeba wiedzieć, że brytyjskie rzeki były strasznie brudne dawniej, niektóre gatunki ustąpiły miejsca innym. Jest mało już uklei, natomiast przybywa brzan. Wątpię, aby ktoś mógł narzekać lub widzieć jakieś ujemne skutki wzmocnienia się tego gatunku. Wypełniają one świetnie pewną niszę, i obok leszcza, kleni i płoci świetnie się wpisują w obraz ichtiofauny rzek.

  Dlaczego brzana jest taką interesującą i atrakcyjną wędkarsko rybą? Przede wszystkim z tego powodu, że jest bardzo waleczna. Należy do najsilniejszych, i jej torpedowaty kształt sprawia, że jest nie lada przeciwnikiem. Żeruje praktycznie cały rok, i łowi się zarówno z gruntu czy na spławik, jak również na spinning czy muchę. Więc korzystać z niej może każdy. Dużym plusem są też jej kiepskie walory smakowe i trujące podczas tarła mięso. Z tego powodu nie jest to pożądany przez smakoszy gatunek. Można więc go odpowiednio chronić, wprowadzając na przykład całkowity zakaz zabierania. Nikt na tym nie straci!

  Zadajmy sobie pytanie - dlaczego nie stawia się na brzanę w Polsce? Otóż spowodowane jest to rybackim profilem gospodarki wodami, jaki narzuca nam prawo. Rybackie lobby skupiające się na wędkarstwie jeziorowym, zwłaszcza w rejonie Mazur, dopasowano do wszystkich praktycznie wód. Mamy do czynienia ze zrównoważoną gospodarką rybacką, (gdzie jej sensem jest zabieranie ryb i zarybienia, mające uzupełniać straty), nie robioną pod wędkarzy. To kuriozalne, gdyż rybaków w Polsce jest już jak na lekarstwo, utrzymują się dzięki funduszom unijnym jeszcze (zostało ich kilkuset), zaś wędkarzy jest prawie 1.5 miliona. I nie ma wędkarskiego planu zagospodarowania wód! Do tego samo PZW nie jest formacja idącą z duchem czasu. Kieruje nim grupa działaczy, korzeniami będąca w PRLu, z których większość nie rozumie nowoczesnego wędkarstwa i oczekiwań wędkarzy, wielu nie potrafi łowić ryb. Skąd mają więc rozumieć znaczenie takiego gatunku jak brzana? Czy potrafili by ją w ogóle rozpoznać?

  Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że zarybienia brzaną przynieść mogą ujemne skutki. Ale po tym co widać na przykładzie rzek brytyjskich, nic złego się nie wydarza i raczej nie może. Zresztą polskie wody i tak są zarybiane nieustannie gatunkami dziwnymi, często inwazyjnymi. Taki karaś srebrzysty czy jaź wcale nie są korzystne dla polskich wód i często sens zarybienia nimi można poddać w wątpliwość . Brzana żywi się organizmami dennymi, nie pożera tak wylęgu innych ryb, przebywa w nurcie, tam gdzie nie ma narybku. Nie rozmnaża się też jak leszcz, ma o wiele większe wymagania, więc nie powinno dochodzić do skarłowaceń. Często jej tarło będzie nieudane. Dlaczego więc nie zacząć programu zarybiania tym gatunkiem? Polskie rzeki mają sporo ‘miejsca’, wiedzą o tym wędkarze, często łowiący bardzo mało.

  Podstawą jest zbudowanie odpowiedniego programu zarybień oraz obserwacji jak gatunek ten się przyjmuje, jaki ma wpływ na inne. Jeżeli wprowadzi się nakaz monitorowania łowionych brzan przez wpisanie ich do rejestru połowu (mimo, że się je wypuszcza) - wtedy można uzyskać masę danych tylko dzięki samym wędkarzom. Jeżeli wyznaczy się z 20-30 odcinków rzek, które zostaną zarybione brzaną, dość mocno, będzie można po kilku latach zaobserwować co się wydarza. Metodą prób i błędów będzie więc można opracować pewien schemat zarybień, które zbudowały by populacje tego gatunku na rzekach, które w następnych latach można by wspomagać zarybieniami, tam gdzie tarło nie przeprowadzane jest prawidłowo. Taki karp jest najczęściej wprowadzaną rybą w Polsce, mimo, że się praktycznie w polskich wodach nie rozmnaża. Podobnie więc można robić z brzaną.

  Jeżeli jako wędkarze zaczniemy lobbować za zarybieniami brzaną, te się wydarzą. Nie widzę żadnych przeciwskazań tutaj, jest to gatunek ze wszech miar pożądany wędkarsko. Nie jest drogi, ma szybkie wzrosty, więc w przeciągu kilku lat można zaobserwować już efekty. Dzięki niej można też lepiej monitorować populacje suma, wg wielu zbyt dużą i szkodzącą wielu rzekom. Wędkarze, prowadzeni przez ichtiologów okręgowych mogą tutaj pomóc w badaniach i wypracowaniu odpowiednich strategii, naukowcy z Olsztyna i innych uczelni czy instytutów zaś będa mieli co badać i o czym pisać prace. Rybactwo śródlądowe powoli powinno ustępować miejsca wędkarstwu, gdyż na większości rzek nie ma rybaków, są tylko wędkarze. Więc pod nich trzeba budować wody. Sama brzana to nasz rodzima ryba i zasługuje na uznanie, łowić ja można cały rok. Pomyślmy więc nad tym, o wnioskach w kołach, w okręgach. Samo PZW tez powinno tu wesprzeć taką ideę, gdyż atrakcyjność oferty związku z roku na rok słabnie, podczas gdy komercje są coraz lepsze i jest ich coraz więcej. W ten sposób można z powrotem przyciągnąć wędkarzy. Polskie firmy zaś z czasem mogą zacząć produkować odpowiedni sprzęt pod łowienie tego gatunku, jak to robią firmy brytyjskie. Kije brzanowe, podbieraki, koszyki, osprzęt - jest tego sporo i można tu zarobić. Dlatego na programie zarybień brzaną polskich rzek mogą zyskać wszyscy. Na co więc czekać?

koras:
Akurat w zeszłym roku zarybiono rzekę Prosnę brzaną. Nie było tego dużo, bo 3750 szt. narybku, ale zawsze coś. Martwi mnie jedynie, że zarybia się narybkiem, ale wpuszcza się też w dużych ilościach do tej samej rzeki zabójców narybku jak boleń czy jaź.
http://www.pzw.org.pl/1144/wiadomosci/159687/60/zarybienie_narybkiem_brzany_i_plotki_18102017r

Co do nie zabierania "nieatrakcyjnych" kulinarnie ryb, to niestety nie jest tak kolorowo :( Wiele razy słyszałem historie typu "boleń jest dobry, jak moja zrobi bolenia to palce lizać". Widziałem też kiedyś typa, co zabierał klenie bo myślał, że to amury :facepalm: Nie był przekonany za bardzo, gdy próbowałem wyprowadzić z błędu, ale na koniec stwierdził, że nie ważne kleń czy amur, ważne że mu smakuje.

Niemniej, fajnym pomysłem byłoby postawić na brzanę. Koledzy z forum fajnie łowią na Odrze i innych większych rzekach, ale niektóre z tych mniejszych są strasznie zaniedbane i mało atrakcyjne z wędkarskiego punktu widzenia.

Mosteque:
A jak już nie będzie argumentów, to usłyszysz, że męczysz ryby, a on jest humanitarny i je zabija :facepalm:

e-MarioBros:
Jestem za ;D :thumbup:

ps: miejscowi znad Sanu z którymi łowiłem w lecie do jedzenia brali tylko ... brzany :(
świnki i klenie i certy wypuszczali bo za ościste, brzanom nie darowali

Jędrula:

--- Cytat: Mosteque w 22.08.2018, 12:16 ---A jak już nie będzie argumentów, to usłyszysz, że męczysz ryby, a on jest humanitarny i je zabija :facepalm:

--- Koniec cytatu ---


Dokładnie! :thumbup:

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej