Koledzy, gratulacje - pięknie łowicie.
U mnie dziś krótki wypad na no-kill jako reminiscencje po zeszłotygodniowych zawodach. "Moja" miejscówka (z zawodów) była zajęta, siadłem stanowisko wcześniej, na którym sąsiad nic nie złowił.
Poniżej wynik "zmagań" od 6:30 do 11:45. Rybki prezentowane w kolejności, w jakiej pojawiały się na brzegu.
Wynik w miarę przyzwoity, w tym jedna spinka. Ostatni karpik dał mi trochę popalić, holowałem go najdłużej. A to wszystko przez to, że taki sam spiął mi się tydzień temu