TECHNIKI WĘDKARSKIE > Grunt

Ooooogromna i bardzo zróżnicowana woda - jak do tego podejść?

<< < (2/2)

carl23:
Najlepsza rada-jak najwięcej wypadów i wnioski same przyjdą. Pomysł ze spławikiem bardzo dobry. Jak jest twarde dno próbowałbym jedną wędką klasyk, drugą metoda. Przy metodzie schylą się po przynętę karpie, liny, ładne płocie, karasie. Nie zawsze klasyk jest lepszy-próbując 2 różnych technik na 2-3 wypadach będziesz wiedział co lepiej zadziała, potem usunąłbym tę "gorszą" i zastąpił ją w okolicy maja spławikiem.

pknr1:
Dzięki za wszelkie rady, będę starał się tam jeździć i obserwować sytuację. Dodam tylko że sprawa z tygodnia na tydzień może się diametralnie zmienić z racji szybko opadającej wody więc miałem taki pomysł by poczekać aż te wszystkie rowki powysychają a ryba zostanie sobie w tych oczkach, wtedy będzie o wiele łatwiej ją namierzyć. Mam jeszcze zamiar trochę tam pojeździć z okoniówką to może w ten sposób coś znajdę.

Miwol:
Ewentualnie próbuj na chodzonego - 2-3 rzuty i zmiana miejsca. Tylko do tego to krzesełko dwie podpórki, podbierak i minimum akcesoriów. Najlepiej to poświęcić pół dnia na samą obserwacje wody - jak wieją wiatry, gdzie są spławy ryb, a po obserwacji w każdym miejscu sprawdzanie wędką głębokości i struktury dna ... Dodatkowo tak jak napisał Luk, pogadaj z wędkarzami, w necie poszukaj informacji na temat zbiornika it'd.

flowgrid:
Nie ma "pewnego" podejścia do łowienia co da ryby. Obserwacja wody, wytypowanie miejsca i do tego na początek zachowawcze podejście do łowienia bez nęcenia wstępnego. Do małego koszyka feederowego mieszanka zanęty i ziemi z pinkami, na haczyk pinki. Przerzucanie co 5 minut, następnie co 10 minut, dalej co 15 minut. Nic jednak nie zastąpi jak największej liczby wizyt i przetestowania różnych podejść do łowienia. Po jakimś czasie wnioski same się nasuną.

pknr1:
Tak podsumowując ten wątek - w sobote ubiegłego tygodnia udało mi się fajnie połowić. Po dłuższej obserwacji doszedłem do wniosku że najwięcej ryby spławia się na płytkiej zalanej łące z głębokością nie przekraczającą nawet połowy metra. Wnioski z obserwacji były słuszne - później cały dzień trzepałem tam wzdręgi na waggler jedna po drugiej mimo tego że miejscowi uparcie powtarzali że nic tam nie pływa ;D. Przyznam że przy dłuższym braku kontaktu z rybą te 10-20 centymetrowe krasnopióry były jak wygrana w lotto. Następnym razem wybiore się tam z tyką tym razem nastawiając się już na grubszego zwierza o ile "bagno" to nie wyschnie :P. Wasze rady się przydały - dzięki wszystkim za poświęcenie swojego czasu na naskrobanie odpowiedzi w tym wątku.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej