Na loafera jeden z Angoli nałowił ostatnio lipieni i pstrągów, miał żyłke 4.4 lb i hak nr 18 (jnfo ze strony Drennana). Ten spławik będzie i płotki łowił, bo brania pokaże dobrze. To co jest jego zaleta to widoczność, ma dużą 'antenkę'. Jest to dobra opcja dla tych co słabiej widzą. Jako, że bierze dużo obciążenia jest bardziej odporny na wiry, ale i na spokojniejszej wodzie da radę. Kiełbie zatapiały mi loafera bez problemu
Ja wczoraj sprawdzałem jak daleko widzę Avona. 50-60 metrów - ale ja mam bardzo dobry wzrok (póki co). Dla kogoś ze słabszym - 20 może 30 metrów... Dlatego myślę, że ten Anglik używał loafera - miał z 50-55 lat i okulary.
Co do łowienia - to niestety rzeki angielskie zarastają. I to jest problem - dlatego łowi się właśnie w okresie listopad połowa marca najczęściej. Na Tamizie na głębokości 3 metrów, idealnej do przepływanki rośnie trawa - i trudno o efekty. Mam już upatrzone miejsca na przepływankę - ale są to raczej rzadkie lokalizacje. Swoją drogą jest to technika która łowią starsi wędkarze. Młodzi to tylko karpie widzą. Niestety - ale taka jest prawda.
Polskie rzeki są idealne do trottingu. Moja Odra, na wielu odcinach pomiędzy główkami to sam piach rzeczny, i przy nęceniu mało i często można pokosić. Angole nie mają takich rzek, nie maja piachu, jak już to żwir, może i muł. Nie mają tez tak dużych rzek - Odra i Wisła są strasznie długaśne.
Myślę, że w wielu miejscach można zaadoptować trotting i to z powodzeniem. I łowić wszystko. Bo jest tutaj tak samo jak z wagglerem - łowić można i małe rybki, ale jak wejdą duże...
Kleń, brzana, jaź, leszcz, płoć - to wszystko żeruje w stadach. Jeżeli się uda zatrzymać takie - jest 'koszenie'.
Prosty przykład. Jeden Angol złowił wielkiego klenia, pośród mniejszych (3,5 kilo konra jakieś kilówki). Ale tamten kleń trzasnął podczas 500 zarzutu. 500! To pokazuje jak się trzeba napracować. A każde puszczenie zestawu to rzucenie 5-15 białych. Nie ma więc porównania do siedzenia na tyłku, sączenia piwka i patrzenia na szczytówki feederów!