Za namową mosteque opiszę moje doświadczenie w metodzie pellet waggler. Nie napiszę tu nic odkrywczego. Jest wiele opisów i filmów, które omawiają tę rewelacyjną metodę ad A do Z. Dlaczego rewelacyjną? Postaram się opisać to w paru zdaniach. Jest to metoda prosta i niewymagająca dużej ilości sprzętu. Co jest nam potrzebne? 1.Wędka nie musi być specjalistyczna. Widziałem wędkarzy, którzy łowili nawet karpiówkami i też łowili ryby. Jednak ja polecam wędkę o niskiej wadze do 200 gr. bo trzeba często przerzucać zestaw. To nie jest metoda dla leniucha.
2. Kołowrotek. Ważne, żeby dobrze wyważał wędkę i tyle.
3. Żyłka. Ta musi być dobrej jakości. Nie może być za gruba. Ja używam maks 0,25. Niektórzy mogą uważać, że to już za grubo, ale przy rybkach 10+ będzie w sam raz. Zaskoczę niektórych, bo ja stosuję żyłkę pływającą. Przy częstym przerzucanie zestawu jest to bardzo praktyczne.
4. Przypon. Tu się nie będę rozpisywał. Ja stosuję 0,22. Bez krętlika. Przypon z żyłką główną łącze pętla w pętlę. Można kupić gotowce. Ja wiąże sam z gumką.
5. Spławik. Musi być z obciążeniem własnym typu waggler. Polecam z firmy Drennan. Ciężar spławik musi każdy dostosować do własnych potrzeb (rodzaj sprzętu, jakim się łowi, długość rzutów itp.).
6. Haczyk. Mały rozmiar. Ja stosuję haczyki nie większe niż rozmiar 10 i musi być z grubego drutu.
Proca. Najlepiej dedykowana do peletu. Musi osiągać odległość 20-25 m. Tyle wystarczy. I trzeba mieć co najmniej dwie sztuki albo dodatkowe gumy do procy w razie pęknięcia co często się zdarza.
7. Pelet. Ja stosuję 8 mm. Strzelam nim na odległość 20-25 m. 6 mm. Jest za lekki - małe odległość strzału. 10 mm. też będzie dobry. Można strzelać na dalsze dystanse, ale szybciej tonie. Coś za coś. Niektórzy polewają pelet olejem roślinnym - wolniej tonie.
8. Rozwierak do gumek na haczyk.
Teraz taktyka. Tutaj też nie ma żadnej filozofii. Wybieram miejsce, w którym widzę aktywność ryb (spławy). Lub gdy znam łowisko i wiem gdzie ryby przeważnie się kręcą. Tam zaczynam strzelać większą ilością peletu, powiedzmy 10 szt. ziaren peletu, żeby rybki usłyszały, że papu spada do wody. Później, gdy rybki wejdą w nasze łowisko można zmniejszyć ilość strzelanych porcji peletu do 3-5 ziarenek. Strzelam pelletem i w to miejsce zarzucam zestaw. Odczekuje 2, 3 min. Jak nie ma brania zwijam zestaw, strzelam pelletem i znowu zarzucam w to miejsce i tak w kółko aż do skutku, czyli do pierwszego brania, które może być po 10 min. ale i po godzinie. Czyli trzeba być cierpliwym.
To już chyba wszystko. Mam nadzieję, że te moje wypociny komuś pomogą w ogarnięciu tej metody.