Tylko jak zrobić odpowiednia konsystencje takich kul, zeby nie były ani za mocno ani za słabo sklejone.. Z tym mam własnie największy problem. Bo nie sztuka jest zrobic beton ktory zacznie pracowac po 2 dniach
Trzeba to robić trochę na czuja. Wprawa na pewno się przydaje. Unikał bym wszelkiego rodzaju "przepisów" typu na 1 kg gliny 100 gr bentonitu, jakieś odmierzania miarką itp. To jest bez sensu.
Dobrym sposobem, nie tylko takim, który zabezpiecza nas przed przesadnym sklejeniem albo za lekkim (co prowadzi do wymycia mieszanki po kilkunastu minutach) jest zrobienie kul w kilku wariantach. To przede wszystkim daje na dnie towar, który będzie pracował w różny sposób. Jeden od razu, drugi po godzinie a trzeci być może po 3-4 godzinach.
Czyli możesz zrobić jedną mieszankę a później, klejąc już kule dodawać odpowiednio różne ilości kleju. Odsypujesz część do innego wiaderka czy miski i dodajesz garść bentonitu. To sklei Ci lekko mieszankę. Kleisz kulki. Później znow odsypujesz trochę i doklejasz bardziej, analogicznie kolejną porcję sklejasz mocniej. Tak robi się towar, który pracuje w różny sposób i gwarantuje to, że w łowisku ryby mają przy czym się zatrzymać. Jeśli zrobisz mieszankę w jednej konsystencji, to tak jak sam napisałeś, albo jeśli kleju będzie za mało rozmyje się zbyt szybko, albo znów będzie stala jak kamień i zacznie pracować dopiero, kiedy Ty już będziesz w domu.
To jest taki bezpieczny sposób. Dodatkowo to nęcenie kilkoma koszyczkami, które na pewno zrobią jakiś mini dywan na dnie sprawi, że ryby pojawią się w łowisku od razu. Donęcanie systematyczne znów, również robi zamieszanie, bo ryby bardzo często lubią zamieszanie w łowisku, jakieś smużenie itp.
Nie zapomnij o robakach w mieszance. Koniecznie, jeśli mają to być białe albo pinki - niech są uśmiercone. W dowolny sposób, byle nie rozbiły Ci kul. Kule mają pracować tak, jak Ty to zaplanowałeś.
Dobra sesja Wichajster!
Co do zanęty i dodatków, to nie zgodze się, że jest wymywana. Obserwowałem wiele razy jak się zachowują frakcje, w tym pellety 2 mm lub buałe na wodzie z uciągiem. Wcale nie są wymywane szybko, pellety zostają, białe zaś znoszone są do jakiegoś dołka. Przy łowieniu feederem mam w tym roku o wiele lepsze wyniki niż rok temu z użyciem kul. Koszyk pozwala zostawić na dnie piękny dywan, z kulami na rzece zaś to jest loteria. O ile tyczkarz nęci miejsce kilkanaście metrów od siebie, to przy feederze jest to i trzy razy więcej. Koszyk to pewność, że nęcimy tam gdzie będziemy łowić.
Lucjan. To, czy zanęta zatrzyma się w dołku czy nie, to jest loteria. Nie wiemy jakie jest dno. O ile tyczką jestem w stanie sobie sprawdzić jak wygląda dno, czy są kamienie, na których robaki i zanęta mi się zatrzyma albo dołki, o tyle łowiąc feederem tego nie wiesz. Druga sprawa to ryby. Rzeki to z reguły stosunkowo rybne wody. Jeśli w łowisko wejdą nam większe sztuki, to trzeba je czymś zatrzymać. Są ryby, które uwielbiają zbierać towar na rozmyciu, ale są też gatunki, które buszują typowo w kulach. I tak na przykład łowiąc ostatnio na Odrze, łowiłem piękne jazie na rozmyciu. Leszcze znów stały typowo w kulach. Kule, które jesteśmy w stanie sobie skleić to też jest towar, który kusi ryby (rozbijają je, chcą się dostać do robactwa) ale też je zatrzymuje bo nie są w stanie wyjeść wszystkiego od razu.
Zauważ lucjan, że w tym co pisałem, nie pominąłem nęcenia luźnym towarem (na przykład z koszyczka), wręcz stwierdziłem, że jest to konieczne - bo to nam ryby szybko ściąga w łowisko i tworzy dywan. Łowiąc tyczką kleję po prostu mniej spoiste, lekko ściśnięte kule, które rozbiją się po uderzeniu o wodę lub gdzieś w toni i rozproszą na dnie. To podstawa.
Ale podstawą jest też położenie zanęty, która nam ryby zatrzyma.
Twoja taktyka na pewno jest skuteczna, ale weź pod uwagę, że łowisz w Anglii. Nie chciałem tego pisać, bo to argument, który często się tutaj pojawia i akurat w wielu przypadkach się z nim nie zgadzam ale akurat tutaj jest uzasadniony. W bardzo rybnej wodzie, nawet kiedy łnęcisz koszyczkiem - ryby stosunkowo szybko są w stanie się pojawić w polu nęcenia. Widzisz, że odchodzą to podajesz kolejne koszyczki. Ale na przykład w Polsce, nieraz trzeba czekać na ryby 3-4 godziny. Miałem tak na Odrze w zeszłym roku. Gdybym podał luźną zanętę, po tym czasie pewnie nie miał bym na co czekać. Dzięki temu, że podałem kule o różnym stopniu doklejenia byłem pewny, że ryby przepływając będą miały gdzie się zatrzymać.
Druga sprawa. Na pewno łowiąc feederem mamy pewność, że "coś" zawsze będzie w zasięgu przynęty. Bo masz pełny koszyczek czy podajnik. Ale spróbuj łowić w ten sposób przy użyciu ciężarka, ołowiu. Wtedy opierasz się tylko na tej zanęcie, którą podałeś wcześniej. Ale czy ona tam jeszcze jest? Jeśli to co piszesz, jest prawdą (że zanęta nie jest wymywana) to sam ciężarek powinien być równie skuteczny. Moim zdaniem nie będzie.