Luk, te dobre mijescówki w Polsce, na Odrze na przykład, czy to w okolicach Opola, Krapkowic, Kędzierzyna-Koźla są dobrze znane. Jak ja ostatnio byłem połowić, to połowa mięsiarzy koczowała już całą noc, żeby pilnować sobie miejsca. Problem z łowiskami (i Polakami w UK) jest taki, że oni tam dopiero poznają, szukają dobrych miejsc, łowisk itp. Podobnie jak ja łowiłem na kanałach w Holandii, miejscówki typowałem w zasadzie po macoszemu. Fajny kanał, dobre dojście, dojazd, troszkę wędkarskiej intuicji. Myślę, że gdybym nagrał filmy z moich miejscówek w Holandii, pewnie było by to duże "ułatwienie" dla Polaków, którzy tam mieszkają i oczywiście, część z nich raczej przysporzyła by tylko problemów.
Na Odrze zaś, te rybne i dobre odcinki są doskonale znane. Przede wszystkim tutaj jest gniazdo tej mięsiarskiej szarańczy a działają oni jak owady. Jeden leci, zbiera nektar i od razu powiadamia innych, że tego dnia bierze tutaj i tutaj. Na drugi dzień masz oblężenie. W Polsce, to już nawet nie tyle miejscówka się liczy, bo oni je znają, tutaj się liczy dzień, kiedy ryba bierze w danym dniu. To jest dla nich sygnał do przemieszczania się i łojenia ryb. Dosłownie.
Także Twój film, który był by pewnie opublikowany kilka dni czy kilkanaście po tym jak łowiłeś, był by dla nich już mało wartościowy (z perspektywy mięsiarzy), bo sytuacja na Odrze zmienia się w zasadzie z dnia na dzień. Oni raczej nie bazują na internecie i youtube. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Jak byłem ostatnio, to sam miałem informacje, gdzie ryba bierze, na którym odcinku. Jak przyjechałem na miejsce, to okazało się, że oni to wiedzieli już dużo wcześniej niż ja. Najlepsze były te rozmowy, którym się mimowolnie przysłuchiwałem. Najpierw narzekanie, że zabierać można tylko w dwa dni (reszta to no kill), że kiedyś to się jeździło, łowiło i brało kiedy chciało. Po jakimś czasie zmiana nastroju (bo coś długo czekali na branie) i narzekania na to, że nic nie bierze, że tyle kilometrów przejechane, paliwa szkoda a tu nędza, dzwonki nie dzwonią.