Szanowni koledzy szukam pomysłu-patentu na problem, który na ostatniej wyprawie na karpie osiągnął apogeum.
Karpie na komercji, gdzie już trochę połowiłem, tak się wycwaniły, że jak tylko poczują hak zasuwają w najbliższe zawady, a jest tego trochę: grążele, korzenie, które nieustannie odkopują, korzenie pod wyspą na środku łowiska.
Ryby: karp do 10 kg, amur do 10 kg, jesiotr do 5 kg, lin, karaś...
Wędkowanie zestawami delikatnymi kończy się albo zerwaniem zestawu albo:
Oczywiście wiem, że rozwiązaniem jest zestaw na plecionce z konkretniejszym hakiem karpiowym, ale nawet zestaw o wytrzymałości pod 11 kg i z metodą ESP 56g wstrętny karpiszon w pierwszym odjeździe wciągnął po korzeń i skończyło się zerwaniem przyponu.
I jak tu łowić, żeby nie
denerwować się przez niewyholowane ryby?