Ciekawe jak to wpłynie na śląsku, bo też tu mieszkam na dość znanej wodzie, gdzie w tamtym roku na zbiornik 7ha musieli wpuścić 2 tony karpia, bo taka presja była
Ludzie byli w stanie przejechać 50 km, by pojawić się na zarybieniu jesiennym (mieszkam na pograniczy województwa małopolskiego, więc troszkę z dala aglomeracji).
Gdyby zrobili tutaj No kill to mielibyśmy eldorado tylko problem jaki widzę to spadek ilości wędkarzy w kole.
Kto by wtedy płacił za kartę skoro nie może zabrać ryby ?
A nie oszukujmy się, 80% ludzi nadal jedzie po rybę, a nie na ryby.