Ja po kilku karpiowych nockach podczas, których odwiedzały mnie najróżniejsze zwierzaki począwszy od gryzoni przez kuny, jenoty, szopy, dziki, sarny, jelenie i cholera wie co jeszcze wyposażyłem się w gaz pieprzowy i kilka petard. Mam kolegę myśliwego, który opowiedział mi kilka nieciekawych historii związanych ze spotkaniami oko w oko z dzikimi zwierzętami i polecił właśnie takie rozwiązanie. Generalnie bardziej obawiam się ludzi ale zwierzęta chore, podczas godów czy opiekujące się młodymi mogą stanowić pewne zagrożenie.