I na pewno jeden nam Wszystkim przyświeca cel : aby ryb było więcej. Oczywiście w łowiskach nie na talerzu .
Janusz, niestety w Polsce jest to hasło. W zadziwiający sposób, masa wędkarzy chce więcej ryb. Oni bardzo chcą aby były w łowisku. Ale co z tego? Nie wystarczy chcieć, trzeba robić coś aby one były. Chociażby przestrzegać limitów, pilnowac aby inni ich przestrzegali. Nie łowić na tarliskach, zimowiskach i tak dalej.
O ile na forum ludzie są ogarnięci, to większość wędkarzy tylko 'chce', wielu nawet żąda. Dodatkowo opieranie się o system zarybień a nie o tarło naturalne nie działa, po prostu nie działa.
Dlatego tak ważne są zmiany na górze w PZW. Potrzeba nowych wytycznych, które obowiązywać będą wszystkich. Zmiany oddolne to za mało. Możemy walczyć o łowiska no kill, a ZG jednym pociągnięciem może nakazać okręgom stworzenie takich na 5%-10% wód PZW. Podobnie jest z okręgiem, okręg może wyznaczyć inna trochę politykę, i na przykłąd nie wchodzić w żadne porozumienia, ale dbać o własną wodę i ewentualnie za dopłata przyjmowac wędkarzy z innych okręgów, tak jak to robi Opole. Rezultatem są znacznie lepsze wody niż w okręgach sąsiednich.
Dobre podstawy są gwarantem sukcesu. Budowanie bez podstaw często jest krwią wsiąkającą w piach. Możemy budować cos w kole, działać, dwoić się i troić, a przyjedzie jakiś baron z Warszawy, i jednym ruchem wszystko rozwali. Zarząd zawiesi, łowisko no kill przestanie być takowym. To nie jest dobry sygnał do działania. Może się okazać, że nie ma sensu działać, i lepiej ze znajomymi wypiąć cztery litery na PZW i założyć stowarzyszenie. Ja wiem, ze trzeba działać oddolnie, wiem jak to jest ważne. Ale nie zgodzę się, że obecny system jest dobry i powinniśmy skupić się na pracy oddolnej. Zobaczcie co się stało. Odebrano prawa wyborcze wędkarzom niedawno, uruchomiono propagandę, żeby zagłuszyć niezadowolonych. Spacyfikowano poniekąd Wrocław, sprawiając, że znów jest po staremu. I co, ryb przybędzie? Tak , na komercjach i w stowarzyszeniach, które zacierają ręce, bo wiedzą jak wielu klientów mogą pozyskać. Feeder wyraźnie podąża drogą komercyjną już, i na pewno bez dobrych działań PZW nie zwabi do siebie takich wędkarzy. Oni wyrobią sobie nawyk łowienia ryb, a nie ciężkich zmagań z jałowymi łowiskami.
Jak dla mnie rzecz jest prosta. We władzach powinien się znaleźć menadżer, lub powinno się skorzystać z jakiegoś think tank'u, który wskazałby na to co powinno się robić, aby poprawić sytuację, i tę poprawę mieć zapewniona na następne 5, 10 i 15 lat. Obecny kierunek to kurs na rafę. Ale może komuś jest to na rękę? Może ktoś chciałby przejąć mienie związku. Bo trudno uwierzyć, że można z uporem maniaka iść w złą stronę.