Członek głupia nazwa ,ale członek koła to nie tylko pozwolenie na połów,to też prawa do wyborów władz ,kandydowania do władz koła ,prawo do aktywnego uczestniczenia w kole.Można przyjąć że ustawodawca uznał poświęćmy się jednemu "kołu" i zróbmy to dobrze w innym znajdą się inni działacze i będą dbać o interesy swojej grupy.
Może ktoś będąc członkiem dwóch kół w jednym by robił krecią robotę??
Nie Statut jest wredny ,a ludzie.
Trochę zaczyna mnie denerwować to, ze zamiast dyskusji podpartej argumentami mamy jakieś ogólniki i górnolotne frazy, może zaczniemy jeszcze cytować starożytnych Greków i Rzymian?
Można przyjąć że ustawodawca uznał poświęćmy się jednemu "kołu" i zróbmy to dobrze w innym znajdą się inni działacze i będą dbać o interesy swojej grupy. Żwir - uznać to można, że ustawodawca nie miał pojęcia jak coś zadziała, zwłaszcza, że tworzył w czasach, kiedy partia była jedna, więc i koło i związek jeden. Teraz to się zmieniło, i wraz z osobowością prawną jaką ma okręg, nie mamy już praw do łowienia za jedną skłądkę w całej Polsce, więc realia całkowicie się zmieniły.
Nie Statut jest wredny ,a ludzie. OK, ale tu nie chodzi o statut, ale o sens pewnych rzeczy. PZW musi ewoluować, sprawić, że wędkarze będą chcieli należeć do niego, również działać jako koło i mieć tego efekty. Dobre zarządzanie wodami przeniesie się automatycznie na jakość wędkowania, co znów napędzi ludzi do związku. Konkurencja lub prawo rynku, wymusi pewne zmiany, i to duże. Koła mogłyby z sobą wreszcie konkurować o wędkarza, starać się pozyskiwać fundusze.
Kuźwa, czy ja szukam dziury w całym, czy Wy próbujecie udowodnić mi, że to PZW tutaj akurat jest dobre? Zdecydowanie to drugie. Jest kilka wód w okręgach sąsiadujących, na których chciałbym połowić (wrocławskiego i katowickiego). Gdyby była możliwość opłat w danym kole, gdzie członkostwo równałoby się dostępowi do tych zbiorników, mógłbym z 3,4 takie wykupić. Karpiarze i wyczynowcy robiliby tak nagminnie, tych pierwszych przybywa. KOła zaś miałyby wyraźny sygnał, że stworzenie dobrej wody, równac się może zwiększonym przychodom, które można na to przeznaczyć. Tak niestety nie jest.
Zdecydowanie można zasiadać w radach nadzorczych kilku spółek, działając na korzyść każdej z nich. Bzdurą jest twierdzenie, że powinno się tylko w jednej. Wędkarz opłacający członkostwo w kilku kołach ma na mysli dobro tych kół, nie wyrządzanie szkód (skąd ta podejrzliwość?).
Dobrowolne wpłaty nie są rozwiązaniem, żadnym. W pewnej wysokości kwoty takie ulegają opodatkowaniu, rząd (zwłaszcza obecny) na pewno chciałby położyć na tym łapę. Jeżeli okręg może przyjmować wpłaty, może to robić te z i koło w jego imieniu, zresztą tak jest ze składkami. Oczywiście - można wykupić pozwolenie dzienne - ale nie trafia ono tam gdzie powinno (do danego koła, wody), tylko idzie do wspólnej kasy okręgu. Czyli koło nic z tego praktycznie nie ma, wręcz odwrotnie - może przeżywać oblężenie, które sprawia, że nadmiernie się ryby odławia (brak kontroli), jest dużo śmieci. To właśnie takie rzeczy sprawiają, że nie chce się dbać i macha się na wszystko ręką. Zobaczcie jak działa koło z Dzierźna, jak są zorganizowani - i jak to wypada na tle innych wód i kół w Polsce.