Dwudziestego drugiego maja 2019r Jurek opuścił nasze szeregi. Niestety ciężka choroba odprowadziła go z tego świata.
Wielu go nie znało, dla części był kolegą, dla nielicznych przyjacielem. Jedni nie zdążyli go poznać. Niektórzy nie zdążyli zapomnieć mimo, iż znaliśmy się głównie z forum i nielicznym było dane poznać się osobiście.
Miał ciekawe pomysły i niezwykle rozwiązania dla naszych wędkarskich problemów. Zawsze z szacunkiem i pomocą dla innych, a jego inne zdanie wynikało tylko z doświadczeń, a nie chęci bezcelowej dyskusji.
I uczył się od nas i uczył nas. Czerpał wiedzę i z radością ją stosował. Radość także sprawiało mu uczenie nas.
Miał piękny styl. Swoimi opowiadaniami przenosił nas w smaki dzieciństwa i każdy mógł poczuć się jak na wakacjach u babci...
Wierzę, że siedzi właśnie gdzieś nad brzegiem Łużycy w cieniu wiekowych olch i własnoręcznie wyciosanym kijem leszczynowym o odpowiedniej ciętości łowi kiełbie, które babcia Franciszka z uśmiechem na ustach smaży na maśle dla niego i jego przyjaciół.
Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka